Hayley Wright i Devocatis

skokowy - duża hala - w trakcie

Regulamin forum
Treningi z siodła przeprowadza się w stworzonym przez siebie temacie w wybranym subforum należącym do Stajni. W nazwie tematu powinno znaleźć się imię jeźdźca oraz konia (np. Anna Smith & Bobby), natomiast w opisie tematu rodzaj i stan treningu (w trakcie, zawieszony lub ukończony), a także wybrana lokacja (np. “ujeżdżeniowy - duża hala - w trakcie”). Pozostałe treningi przeprowadza się w zbiorowych tematach, utworzonych przez konto Orchard Stable. Jeśli masz ochotę, możesz odbyć trening równolegle z drugą parą w tym samym temacie.
Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Po wejściu na halę zamknęła drzwi, podprowadziła klacz na środek i jeszcze raz sprawdziła czy wszystko dobrze leży. Nabierając tej pewności podciągnęła popręg, wsadziła nogę w strzemię, a później szybkim, zwinnym odbiciem dosiadła grzbietu Skarogniadej. Na ogół w tym celu używała schodków, ale dzisiaj nie było ich tam, gdzie zwykle, dlatego musiała poradzić sobie w klasyczny sposób. Ostatecznie wsadziła obie nogi w strzemiona, usiadła tak, jak umożliwiało jej to siodło wszechstronne; starając się mieć na tyle cofniętą nogę aby zachować linię ramię-biodro-pięta, a jednocześnie wiedząc, że ta budowa osprzętu uniemożliwia klasyczny, bardzo głęboki dosiad i przyłożyła łydki do boków Devocatis prosząc o stęp. Jej sygnały były dosyć delikatne, na tyle że trochę bardziej znieczulony bądź ignorujący koń, mógłby z powodzeniem potraktować to jako wymówkę, ale starała się od samego początku prowadzić konia w jak najmniej osaczający sposób. Lubiła dużo pracować dosiadem. Już w pierwszym stępie, po zrobieniu dwóch okrążeń na prawo, zaczęła tak balansować środkiem ciężkości, by przenosić go nieznacznie na przód – w celu zwolnienia marszu klaczy i na tył, w celu przyspieszenia. Takie działania miały na celu wyczulić ją na drobne zmiany, których później Hayley chciała używać podczas jazdy. W tym czasie nie zapominała o kręceniu kół i dużych wolt, również starając się działać bez użycia pozostałych pomocy. Póki co nie skupiała się jeszcze na wartości treningowej łuku, prosząc jedynie o przynajmniej delikatne wygięcie aby już na tym etapie rozciągały się wszystkie partie ciała Devo. Ostatecznie usiadła normalnie, zmieniła kierunek i po raz kolejny zastosowała ten sam rodzaj rozgrzewki, po którym przyszedł czas na zebranie wodzy. Nie zrobiła tego od razu na ostro, ale skróciła je na tyle aby Devocatis miała szansę poszukać kontaktu zachęcana przede wszystkim głębszym dosiadem, delikatnym działaniem łydki i w razie konieczności ruchem małych palców amazonki. Gdyby to nie pomogło, Hayley użyła płynnego, długiego ruchu od łokcia i mocniejszego sygnału łydką, trochę bardziej zdecydowanie sygnalizując swoje oczekiwania.

@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Po wejściu na halę, omiotła pomieszczenie wzrokiem, po czym zatrzymała się w wyznaczonym przez Hayley miejscu. Podciąganiu popręgu ponownie towarzyszyło skulenie uszu i ciche zgrzytnięcie zębami, czym klacz jasno podkreśliła, że jej się to nie podoba. Kobieta lada moment miała się przekonać, że gniada była wręcz nadwrażliwa na łydki, ale niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Generalnie najlepszą radą, jaką można było otrzymać siedząc na grzbiecie skarogniadej, to: siedź cicho. W jej przypadku więcej oznaczało gorzej, dlatego ciężko było jej znaleźć osobę, która by to zrozumiała i nie przeszkadzała jej na grzbiecie. W stępie nie było jeszcze tak źle, ale w kłusie czy galopie ni stąd, ni zowąd potrafiła odmówić ruchu naprzód, zacząć się wspinać i świrować, tylko dlatego, że równowaga jeźdźca się zmieniła lub niepotrzebnie użył łydki. Teraz rzadko miało to miejsce, bo była nafaszerowana hormonami, które wyciszały te objawy, ale jednak trzeba było się z tym liczyć. Czy ktoś wspomniał o tym Hayley, zanim wsiadła? Możliwe, choć w pośpiechu komuś mógł umknąć ten "szczegół".
Szła żwawym stępem, z uwagi na sam wzrost stawiając obszerne kroki. Nigdy nie miała problemów z tym, by iść do przodu, w przeciwieństwie do skracania i zbierania się, które najczęściej wywoływało wspomniany wcześniej dyskomfort. Dlatego gdy Hayley starała się zwolnić stęp dosiadem, mogła się spotkać jedynie z nerwowym kołysaniem ogona i odchylonymi w tył uszami. Devocatis praktycznie nigdy nie poświęcano czasu na ujeżdżeniową robotę, zwłaszcza w stępie, który w jej codziennym treningu służył tylko do rozruszania się po wyjściu z boksu i uspokojeniu oddechu po skokach. Zdecydowanie więcej pracowano z nią w galopie, bo wtedy kontrola długości wykroku i tempa rzeczywiście miała znaczenie w kontekście skoku, ale nigdy nie opierało się to na samym dosiadzie, bo taką osobę najpewniej zabiłaby na pierwszym wagonie i to niespecjalnie. Zdecydowanie nie była delikatnym koniem i takie traktowanie, przynajmniej na początku, również nie wchodziło w grę, nawet jeśli na mocniejszą łydkę potrafiła odkopać.
Krótko mówiąc, tak długo jak Hayley próbowała coś wyrzeźbić samym dosiadem, klacz szła raczej chaotycznie, jeśli nie lekko rozdrażniona przesuwającym się środkiem ciężkości, czy to podczas prób wykonania wolty, czy jazdy po prostej. Przed kontaktem się nie broniła, ale zanim stabilnie się na nim oprze, zapewne miała minąć jeszcze chwila. Musiała nabrać zaufania i wyczuć sposób jazdy Hayley. Przez to, że siadało na niej sporo różnych osób, Devocatis nie miała konkretnego schematu, według którego działała najlepiej.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Początki pracy z różnymi końmi zawsze były dla niej trudne. Zazwyczaj to był czas wzajemnego docierania się i sprawdzania co jak działa, bo przecież nie każdy koń rozumiał albo najlepiej reagował na te same sygnały. Może właśnie dlatego Hayley na początku nie nastawiała się na konkretną rzeźbę, zakładając, że najpierw musi poznać klacz, z którą przyszło jej pracować. Starała się zwracać uwagę w którym momencie ta zaczyna się denerwować, przy jakim ruchu dłoni w zakręcie szuka lepszego oparcia, z jaką siłą używać łydek a nawet jak Devo przyjmuje zmiany dosiadu. Szybko zdążyła zorientować się, że Skarogniada na większość próśb reagowała nerwowo, dlatego odpuściła większość działań w tym kierunku. Nie dlatego, że uważała je za zbędne, bo wciąż rozumiała jak ważne było prawidłowe osadzenie się na koniu, ale wiedziała również, że nie każde zwierzę dawało się przepracować pod tym kątem. Zwłaszcza na pierwszej jeździe. Właśnie dlatego ostatecznie usiadła tak, jak siedziałaby w siodle ujeżdżeniowym; starając się utrzymywać kości kulszowe skierowane w prosto w dół i elastycznie podążać za ruchem Devocatis. Dzięki temu kobyłka mogła skupić się na rzeczach zdecydowanie ważniejszych na tym etapie jazdy, a więc na rozluźnieniu i swobodzie wykroku. Początkowo Hayley poprosiła o kilka dużych kół na obie strony takim tempem jakie obrała Skarogniada, zrobiła przy tym kilka wolt, cały czas starając się nakłaniać Devo do gimnastyki, aż w końcu zebrała nieznacznie wodze. Kiedy już udało jej się znaleźć kontakt z pyskiem, nie zdecydowała się na natychmiastowe szukanie mocniejszego zebrania. Przeciwnie, dała jej nieco dłuższą wodzę na początek, aby ta mogła dobrze rozgrzać mięśnie przed większym wysiłkiem i starając się utrzymać ją w spokojnym tempie, poprosiła o kłus. Również na tym etapie, starała się nie walczyć z koniem bez potrzeby, utrzymywała ją w równym, spokojnym tempie używając do tego celu wszystkich dostępnych pomocy. Tutaj również starała się badać reakcje, jednocześnie bazując na wnioskach, które wyciągnęła w stępie i gimnastykować kobyłkę przeróżnej wielości woltami oraz półwoltami. Dopiero po dobrych kilkunastu minutach, nieco mocniej skróciła wodze, w razie potrzeby skorygowała tempo i rozpoczęła przejazd przez drągi. Początkowo użyła tylko tych ustawionych troszkę szerzej, wymagając od Kurewny jedynie równego tempa, a także zaangażowania w ruch. Przed każdym najazdem starała się zamknąć klacz w korytarzu pomocy i przy jednoczesnym przytrzymaniu wodzy, delikatnie docisnąć łydkę aby nakłonić ją do wyższego podnoszenia nóg.
@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Dla konia, zwłaszcza takiego jak Devocatis, która bardzo emocjonalnie reagowała na wiele rzeczy, pierwsze jazdy z nowym jeźdźcem także nie należały do najprostszych. Każdy miał inny styl jazdy, a poza tym skarogniada nie była szczególnie pokorna i podczas pierwszych jazd lubiła wyczuć, z kim ma do czynienia. I choć mogłoby się zdawać, że w większości przypadków to ona ma więcej do powiedzenia, wciąż było to dość stresogenne.
Stępując nie zawracała sobie jednak głowy straszeniem kobiety. Póki co nie poddawała jej nawet szczególnym próbom, bowiem skręcała tam, gdzie blondynka tego oczekiwała, nie próbując wywożenia jej poza okrąg czy ignorowania pomocy, które odpowiadały za uzyskanie prawidłowego wygięcia na kole. Co prawda zdawała się... podejrzliwie zerkać kątem oka za siebie, i być może była lekko spięta, ale za to mogło odpowiadać wiele czynników.
Zaproszona do kłusa, od razu odpowiedziała na łydkę. Towarzyszyło temu pojedyncze szastnięcie ogona i chwilowe skulenie uszu, po którym jednak na powrót nastawiła je do przodu. Niosła raczej wygodnie, przede wszystkim utrzymując równe tempo kłusa i nie gubiąc jego rytmu. Hayley mogła się więc skupić na wykonywaniu ćwiczeń. Póki co najwięcej problemów przysparzało uzyskanie stabilnego kontaktu, bo Devocatis wciąż była w tej kwestii zapobiegawcza i czasem znikała z zewnętrznej wodzy, co łatwo było zauważyć chociażby po kształcie wykonywanych wolt. Jej ostatni jeździec zresztą nie zwracał na to większej uwagi, oczekiwał od klaczy tylko tego, że będzie skakać, i choć tam podstawy ujeżdżenia były bardziej niż wskazane, to jakimś cudem jeszcze nikogo (ani siebie) nie zabiła.
Prawdziwa zabawa rozpoczęła się jednak dopiero podczas pokonywania drążków. O ile początek był bardzo obiecujący, bo klacz chętnie się ku nim skierowała, to już bardzo nie spodobało jej się użycie łydki. Choć delikatne, to wyraźnie zadziałało Devocatis na nerwy, bo zwyczajnie odkopnęła na tę prośbę, nie zważając na to, że była w trakcie pokonywania "przeszkody". Poślizgnęła się przez to na jednym z drążków, ale poza chwilowym, mocnym usztywnieniem, na szczęście nie wywołało to serii nieszczęść. Kobieta mogła być jednak zaskoczona tym, co właśnie się stało, bo zdecydowanie nie był to powód, żeby się tak zachowywać. W swoje gorsze dni skarogniada potrafiła jednak odkopywać dosłownie na każde dotknięcie łydki, więc teraz i tak dawała Hayley taryfę ulgową.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Starała się skupić na zachowaniu klaczy, całą uwagę poświęcając jej emocjom aby jak najlepiej wyczuć jaki rezultat przynoszą podejmowane działania. Póki co kobyłka dość nieufnie opierała się na wędzidle, od czasu do czasu próbując uciekać z głową w górę, co zmusiło Hayley do przeanalizowania przyczyn takiego zachowania. W pierwszej kolejności, dość naturalnie, zweryfikowała ułożenie i luz w swoich dłoniach aby mieć pewność, że pozostają delikatne i elastyczne. Później skupiła się na samej Devocatis. Mogła tak po prostu mieć lub z jakiegoś powodu obawiać się stabilnego kontaktu, dlatego niezrażona poprzednimi próbami użycia dosiadu, stosowała jego działanie podczas delikatnych półparad za każdym razem kiedy klacz próbowała zadrzeć głowę do góry. Ruchy były bardzo lekkie, przede wszystkim oparte na nieznacznym przesunięciu wędzidła ruchem palców na wodzach, dlatego używanie łydek w tym momencie było proporcjonalnie delikatne lub żadne, jeśli przynosiło to więcej szkody niż pożytku. Starała się nie używać książkowej, znacznie mocniejszej półparady, zaczynając rozumieć jak ciężko przychodziła Devocatis tolerancja na nacisk po obu bokach i starała się to zaakceptować. Dodatkowo jeśli Skarogniada miała problem z zaufania ręce jeźdźca, Wright wysyłała jej sygnały, że nie ma się czego obawiać i tak długo jak kąciki pyska kobyłki pozostawały elastyczne, starała się załatwiać wszystko po dobroci. Podobnie było zresztą na drągach, choć początkowa reakcja konia zaskoczyła ją nie na żarty. Przez chwilę nie do końca wiedziała co właściwie się stało, zwyczajnie nie mając możliwości spojrzeć w lustro w momencie zdarzenia. Poleciała do przodu, wręcz ściągnięta przez wodze, ale dobry dosiad i równowaga uratowały ją przed upadkiem. Od razu wyprostowała się w siodle, wróciła do pozycji, a później poklepała klacz na zgodę jakby chciała przekazać tym samym, że nic się nie stało. Wiedziała jednak, że to właśnie użycie łydki spowodowało tak gwałtowną reakcję, przez co westchnęła na chwilę i jeszcze raz naprowadziła Devocatis na drągi. Tym razem starała się wyciągać wnioski i spróbowała podejść do tematu nieco inaczej. Przy pierwszym podejściu, Devo wyraźnie ożywiła się przed samą „przeszkodą”, dlatego teraz Hayley zdecydowała się wykorzystać tą naturalną energię. Jeśli sytuacja tego wymagała, przed drągami przytrzymała lekko wodze aby skorygować tempo i tym razem dotknęła ją delikatnie bacikiem ujeżdżeniowym za swoją łydką. To nie było uderzenie, dlatego o bólu nie mogło tu być mowy. Był to jednak impuls użyty zamiast łydki, aby łącząc wszystko z dosiadem poprosić klacz o uaktywnienie zadu.
@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Wykazała się wyjątkową wyrozumiałością, że po utracie równowagi przez Hayley nie wpadła w amok tak, jak czasami miało to miejsce. Miała co prawda nietęgą minę, ale siłą spojrzenia na szczęście nikogo zabić nie mogła. Wszystkie takie incydenty przyczyniały się jednak do tego, że mimo upływającego czasu i wysiłków włożonych w ten cel, wciąż ciężko było jej się rozluźnić. Pozostawała więc wręcz obojętna na subtelne półparady, którymi Hayley próbowała ją zachęcić do rozluźnienia szczęk i akceptacji wędzidła. Te zmiany wymagały czasu i niewykluczone, że z tej jazdy nikt nie miał wyjść zadowolony. Sytuacja Devocatis była o tyle trudna, że większość amatarów nie radziła sobie z nią, zaś profesjonalni zawodnicy nie byli zainteresowani użeraniem się z jej niestabilnością, która w jednej chwili mogła zniweczyć wszystkie przygotowania. Właśnie dlatego nie chodziła w dużym sporcie, bo nikt nie chciał tracić czasu i pieniędzy na konia, który jednego dnia chodzi wspaniale, a drugiego zacina się w odpowiedzi na jakiekolwiek użycie łydki.
Ponownie najechanie na drążki raz jeszcze wywołało u klaczy zainteresowanie, jeśli nie entuzjazm, które jednak równie szybko minęły, gdy kątem oka zarejestrowała ruch ręki z batem, a potem poczuła go w okolicy łydki. Hayley nie musiała w ten ruch nawet wkładać siły, bo samo dotknięcie wystarczyło, by Devocatis znowu wtuliła uszy w grzywę, głośno zgrzytnęła zębami i ostrzegawczo machnęła ogonem wraz z podrzuceniem głowy. Nagłe usztywnienie z pewnością nie wpłynęło pozytywnie na jakość kłusa na drążkach - zamiast podnieść nogi, przekłusowała je całkiem płasko, z zapadniętym grzbietem i napiętą od dołu szyją. Tym razem jednak do jej mózgu szybciej dotarła informacja, że nie odczuła bólu, niż zadziałał odruch oddania zadem na bata czy łydkę. Była to jednak tak głęboko zakorzeniona reakcja, że skarogniada denerwowała się nawet w takich błahych sytuacjach.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Mogłaby zacząć się z nią teraz kłócić, ale nie przepadała za chaotyczną jazdą wbrew chęciom konia. To nie tak, że pozostawała bierna i uległa, ale wiedziała o wrzodach Devocatis i była świadoma, że każda stresowa sytuacja zaostrzała dolegliwości. W tych okolicznościach nie było wielu możliwości, jednak pójście z nią na noże wydawało się głupim pomysłem, dlatego po raz kolejny zastanowiła się co powinna zrobić. Musiała utrzymywać ją w formie, w związku z czym jazda polegająca tylko na rozruchu nie wchodziła w grę, przede wszystkim dlatego, że nie nosiła znamion pracy. Z drugiej strony każde użycie łydki, co Hayley robiła niemal instynktownie, uznawane było za zło konieczne. Na dosiad nie dało się kompletnie nic zrobić, a działanie samą ręką było... ogólnie niezgodne ze wszystkim, czego do tej pory jej nauczono. Westchnęła cicho, intensywnie myśląc, a później jeszcze raz nakierowała Devocatis na drągi, tym razem starając się nie używać łydek i korygować tylko tempo poprzez użycie dłoni. Nie do końca podobał jej się taki scenariusz, jednak wszystko wskazywało na to, że póki co, nie miała innego wyjścia. Niemniej obiecała sobie, że podczas kolejnych jazd spróbuje wyczulić Devo na dosiad aby dać sobie większą możliwość kontroli nad pracą i zaangażowaniem kobyłki. Jeśli udało jej się poprawnie przejechać przez drążki, powtórzyła ćwiczenie, nieco wyraźniej i mocniej działając samym dosiadem oraz z odpowiednim natężeniem dłońmi, aby umożliwić Skarogniadej zauważenie zależności. Przy każdym przejeździe starała się cały czas tak samo używać obu pomocy, walczą z pokusą zrobienia tego po swojemu, bo wówczas skończyłoby się to dokładnie tak samo jak kończyło się dwa poprzednie razy. W końcu zaczęła dodawać również małe wolty w zakrętach, ale tutaj znowu musiały zmierzyć się z koniecznością użycia wewnętrznej łydki. Dosiad w tej sytuacji powinien pozostawać prosty, a same wodze po prostu nie wystarczały, dlatego znów musiała coś zmienić w swoim sposobie jazdy. Wcześniej nogi Hayley leżały na bokach konia, ale teraz świadomie nieznacznie je odstawiła, aby w chwili w której będą potrzebne łydki, mogła kłaść je na powrót w konkretnych miejscach. To była dosyć spora nadinterpretacja zasad ujeżdżeniowych, ale chyba, przynajmniej na tę chwilę, nie miała innego wyjścia.
@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Danie jej świętego spokoju było najlepszym wyborem, ponieważ była typem konia, który walczyłby o siebie do ostatniej kropli krwi. Jakiekolwiek wchodzenie w nią konflikt po prostu nie mogło się skończyć dobrze, choć gdy inne rozwiązania już zawodziły, było to ostatnią deską ratunku. Obecny problem jednak jak najbardziej można było rozwiązać pokojowo. Gdy po raz kolejny została naprowadzona na drążki, ponownie nastawiła uszy, zdradzając swoje zainteresowanie. Widok przeszkody nie sprawił jednak, że zwiększyła lub zmniejszyła tempo kłusa. Ani drążki, ani cavaletti nie budziły w niej ekscytacji, w związku czym w równym tempie doszła do nich, a potem rytmicznie przeszła na drugą stronę. Najwyraźniej po prostu nie potrzebowała dodatkowej stymulacji - wystarczył aktywny najazd, by w prostej linii, starannie przeszła przez drążki. Co prawda podnosiła nogi tylko na tyle, by nie zahaczyć o drążki, ani też nie ciągnęła szyją, ale mogły stać za tym dwie rzeczy. Po pierwsze, leżące płasko na ziemi drągi nie były wystarczającą motywacją. Po drugie, wciąż była lekko spięta, co miało wpływ na cały układ ruchu.
Po chwili raz jeszcze została naprowadzona na te same drążki. W odpowiedzi na działanie ręki nieco zaokrągliła szyję, ale nie wpłynęło to znacząco na jakość wykonania zadania. Także po pokonaniu drągów nigdzie jej się nie spieszyło, co nie oznacza, że snuła się leniwie w kłusie. Do tej tempa właściwie nie można było się przyczepić, bo jak na roboczy, początkowy kłus, było zadowalające.
Zmiana w sposobie użycia łydek naturalnie nie umknęła uwadze klaczy i właściwie wywołała lekką konsternację, bo odstawione łydki utrudniały jej trzymanie się jednego śladu i prowokowały pływanie między pomocami, co zapewne dało się wkrótce odczuć, gdy skarogniada próbowała odczytać intencje jeźdźca. Skręcić dawała radę, ale szczególnie na ciasnych woltach nie zawsze zachowywała odpowiedni kształt koła, przynajmniej początkowo raczej niechętnie dając się wyginać.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Czasami łapała się na tym, że nie wie co powinna zrobić w kontakcie z tak specyficznym koniem. Devocatis jak dotąd zachowywała się grzecznie, ale jazda na niej była pełna znaków zapytania. Hayley czuła, że nad drągami jest lepiej, ale wciąż nie dało się rozmawiać o pełnym rozluźnieniu kobyłki i szukaniu porozumienia z jeźdźcem. Czasem Hay miała wręcz wrażenie, że w tym obrazku stała się zupełnie zbędna i nie do końca potrafiła wybrnąć z impasu, w którym tkwiły obie. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, że na tym etapie musi spróbować wybadać grunt. Póki co całą uwagę zaprzątała jej kwestia rozluźnienia i sterowania, a co za tym szło, szeregu prób i błędów, które musiała popełnić żeby sprawdzić na co reaguje klacz. Z tego względu szybo wróciła do prawidłowego ułożenia łydek i przy kolejnych zakrętach starała się bardzo pilnować jak najlżejszego nacisku, który wywierała sama obecność nogi człowieka na boku konia. Starała się nie zwracać uwagi na pełne napięcia zachowania związane z tak delikatnym sposobem jazdy, ale prawda była taka, że ciągle zastanawiała się co mogłaby zrobić lepiej. Przy każdym zakręcie starała się używać przede wszystkim dosiadu i siedząc całkowicie prosto, pozwoliła sobie wewnętrzną kością kulszową naciskać odrobinę mocniej kiedy było to potrzebne. To wywoływało delikatne, zgodne z prawami anatomii, zmiany w ułożeniu nogi, ale za każdym razem myślała o konieczności pozostania delikatną. Starała się tylko kierować koniem, z nadzieją, że rozluźnienie w końcu pojawi się wraz z równowagą psychiczną i odpowiednią dawką ruchu. Spokojnie wykręciła kilka dużych kół, za każdym razem zastanawiając się intensywnie czy ten rodzaj działania przynosi pożądane efekty, czy wręcz przeciwnie. Jeśli Devocatis reagowała wyłącznie na rękę, prawdopodobnie pływał cały zad, a kłoda pozostawała sztywna i prosta. Wówczas Hayley starała się docisnąć wewnętrzną łydkę z największym wyczuciem na jakie było ją stać, zewnętrzną cofając odrobinę i po prostu przytrzymując na miejscu aby mieć większą kontrolę nad pracą tylnych nóg Devo. Jeśli takie działania przynosiły pożądany efekt, poklepała klacz i wróciła na drągi, tym razem starając się przepracować po równo obie strony. Po każdym przejeździe dodawała mniejsze i większe wolty na obie strony, korzystając z wiedzy, nad którą tak intensywnie myślała chwilę wcześniej. Kusiło ją dodanie zatrzymania przed przeszkodą, ale obawiała się, że na tym etapie będzie to problem, z którym nie poradzi sobie bez konsultacji z lepszym jeźdźcem. W końcu póki co wykorzystywała tylko energię Devo, którą ta sama jej zaoferowała.
- Dooobra – odezwała się przeciągle, klepiąc klacz po szyi na zakończenie całej serii drągów. Dała jej chwilę wytchnienia i tym razem skierowała się na duże koło, gdzie rozpoczęła pracę nad przejściami stęp - kłus. To był kolejny trudny temat, w związku z nadwrażliwością Devocatis na łydkę. Prawidłowe przejście polegało na kumulacji energii, a żeby do takiej w ogóle mogło dojść, znów należało użyć nacisku na bokach klaczy. Po raz kolejny starała się tak dobrać siłę sygnału żeby Skarogniada chociaż odrobinę się skumulowała przy jednoczesnym pozostaniu gotową do pracy, ale ta najprawdopodobniej nie reagowała najlepiej również na tego typu prośby.
@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Skarogniada potrzebowała przede wszystkim czasu. Ciężko żyło jej się samej ze sobą, a co dopiero gdy dochodziły do tego dodatkowe bodźce w postaci człowieka i stawianych wymagań. Niełatwo było jej znaleźć równowagę ducha i spokój w głowie, więc nie było dla Hayley lepszej rady niż ta, żeby była po prostu cierpliwa.
Poruszając się po kołach, rzeczywiście w pierwszej kolejności reagowała na rękę, co nie oznacza, że kobieta nie mogła korzystać z łydek. Dopóki nie wywierały na boki klaczy dodatkowego nacisku, jak na przykład przy spychającym działaniu, to Devocatis w miarę je tolerowała. Przynajmniej na tyle, by Hayley dała radę wpisać nimi ciało skarogniadej w łuk. Z ciaśniejszymi woltami mógłby być problem, ale póki poruszały się po dużych kołach, nie działo się nic niepokojącego ani kłopotliwego. Ze względu na swój wzrost i długą kłodę nie była specjalnie giętka, a podstawienie jej było niemałym wyzwaniem, zwłaszcza, że często miała duże obiekcje względem pracy dosiadu i łydek każdego jeźdźca. Inni dawali sobie spokój od razu, drudzy uczyli się z tym żyć i znajdowali nić porozumienia ze skarogniadą, której na pewno nie pomagała zła fama, jaka się za nią ciągnęła.
Po kilku takich kołach i przejściach przez drążki, jeśli po drodze nie doszło do żadnego spięcia, blondynka mogła zaobserwować pierwsze efekty. Klacz zaczęła nieco wygodniej nieść, co wiązało się z tym, że przestała się tak spinać, a nawet lekko podniosła grzbiet, gdy już dała się przekonać, że może się lekko oprzeć na ręce i obniżyć łagodnie zaokrągloną szyję. Czasem potrafiła wyglądać pod siodłem naprawdę dobrze, przy odrobinie dobrej woli, głównie jej.
Największy plus, jaki z tego wynikł, był taki, że podczas rozpoczęcia pracy nad przejściami, miała choć cień szansy na to, by zareagować inaczej niż złością. Dopiero po przyjściu do ręki była w stanie reagować na półparady, które uprzedzały ją o nadchodzących przejściach. Niestety zgodnie z przypuszczeniami nie najlepiej zareagowała na zamykanie łydek w trakcie przejść w dół. Od razu się nadęła jak nadymka i wyraźnie zbiła z tropu, swoim zachowaniem pokazując, że prawdopodobnie nikt w ten sposób nie starał się na niej jeździć. Dla nikogo przedtem (z pewnymi wyjątkami, ale zbyt odległymi w czasie, by miało to jeszcze jakieś znaczenie) nie liczyło się jak te przejścia wyglądają, tylko sam efekt, polegający odpowiednio na zmianie chody na wyższy lub niższy. Oczywiście sposób Hayley był poprawny i mógłby sprawić, że zaczęłoby to również wyglądać, ale Devo doskonale nauczyła się odpowiadać na samą rękę, czasem w połączeniu z dosiadem. Chcąc nie chcąc zrozumiała więc o co chodzi, ale dodatkowe zamknięcie w łydkach średnio jej się spodobało, choć póki co starała się po prostu zrozumieć w czym rzecz. W sposobie jej poruszania się i wykonywania ćwiczeń wiele było takich ujeżdżeniowych niedociągnięć, co jednak najwyraźniej wcale jej w niczym nie przeszkadzało. Hayley mogła więc podjąć się tej orki na ugorze i odrobić Devo od podstaw, albo jeździć w sposób, do którego klacz była przyzwyczajona, choć niełatwo było to zrozumieć i ot tak się przedstawić.
Do kłusa w każdym razie zawsze przechodziła chętnie, sama z siebie proponując energiczne tempo, lecz sama częstotliwość i sposób przejść wykonywanych w dół powoli zaczął rodzić frustracje. Nigdy za tym nie przepadała, najbardziej interesowało ją bieganie, choć jednocześnie była na tyle uprzejma, że nie ponosiła i nie próbowała wymusić kłusa czy galopu.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Hayley Wright
Awatar użytkownika
28
lat
168
cm
luzak
Nowi Zasobni Pracownicy
Starała się poświęcić czas przede wszystkim na wnikliwą analizę zachowania klaczy. Podczas przejść działała nieszablonowo, raz starając się użyć pełnego sygnału w książkowy sposób, innym razem tylko dosiadu, wodzy lub łydki. Ostatecznie pozwoliło jej to na znalezienie złotego środka, w którym faktycznie mogła działać zarówno łydką i dosiadem, połączonymi z możliwie najbardziej stabilną, pewną ręką. Na tym etapie zrezygnowała z typowo ujeżdżeniowej pracy, dlatego pozostając na dużym kole próbowała egzekwować przynajmniej połowiczne zaangażowanie, poprzez lekkie działanie łydką wraz z dosiadem. Kilka kolejnych powtórzeń upewniło ją, że ten sposób miał szansę powodzenia. Przyjemne uczucie triumfu zakiełkowało w głowie dodając Hayley odrobinę więcej pewności siebie, którą przy okazji podzieliła się z Devocatis. Przeszła do stępa, podrapała klacz po szyi i na moment wydłużyła wodze, wciąż zachęcając Skarogniadą do obniżenia głowy. Zazwyczaj stosowała ten zabieg aby pozwolić zwierzęciu na chwilę wytchnienia od pracy oraz jako nagrodę za dobrze wykonane zadanie. Często też taki sposób bardzo dobrze działał na konie nieprzyzwyczajone do zaokrąglenia szyi i nawet niewielkiego zaangażowania, ponieważ pozwalał na potrzebny im odpoczynek. Ostatecznie wróciła do poprzedniego ustawienia po dwóch dużych kołach wokół ujeżdżalni. Jeśli Devo znów miała problem z oparciem się na wędzidle, nie prosiła o to za wszelką cenę. Starała się delikatnie zachęcać ją do oparcia poprzez ruch małymi palcami na wodzach i delikatny sygnał łydką, ale właściwie to tyle. Zamiast tego najmocniej skupiła się na utrzymaniu równego, stabilnego rytmu w ruchu i próbie ponownego rozluźnienia. Być może nie było z tym już problemów po tak przygotowanych przejściach, zwłaszcza, że wiedziała już co robić.
- No dobrze... nie znam cię jeszcze, dlatego nie poszalejemy... – Zanim zdążyła się zorientować, znów zaczęła rozmawiać z koniem. Było to zachowanie całkowicie mimowolne, ale pozwalało blondynce na chwilę odwrócić bieg myśli od zdenerwowania i bezsilności, którą czasem czuła na grzbiecie konia. Poprosiła Devocatis o galop, początkowo starając się zachowywać jedynie równe i rozluźnione tempo. Jeśli Skarogniada miała potrzebę szybkiego galopu, ale potrafiła przy tym zachować równowagę, Hayley pozwoliła jej na chwilę takiego mocnego tempa. Dopiero po dwóch okrążeniach na obie strony, przyłożyła się do kontroli tempa, znów starając się przede wszystkim postawić na rozluźnienie i równy rytm. Jeśli udało jej się to osiągnąć skierowała kobyłkę na niewielką, około osiemdziesiąciocentymetrową stajconatę. Póki co starała się kontrolować najazd w jak najbardziej spokojny i wyważony sposób. Trzymała klacz równo w rękach i łydkach, w momencie odskoku, działając nieco mocniej, ale nie zapominając o problemach Devo z brzuszkiem ;c
@Devocatis
Mów mi Imionami lub ksywkami moich postaci. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 46417663 lub Discorda Hayley#9914. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Awatar użytkownika
12
lat
174
cm
Skoki
Mały Sport & Rekreacja
Po przejściu do stępa, wyciągnęła szyję, ale tylko przez krótką chwilę niosła ją obniżoną. Wolała iść z głową w górze i mieć na wszystko oko, tym bardziej, że nie była szczególnie zmęczona. Nawet podczas przerwy, kiedy Hayley niczego od niej nie wymagała, Devocatis maszerowała żwawo, nie wymagając od kobiety podtrzymywania tempa.
Po ponownym nabraniu wodzy na kontakt rzeczywiście wykazywała opór w kwestii oparcia się na wędzidle, ale wystarczyło parę minut jazdy w kłusie, żeby skarogniada na powrót zaczęła wykazywać chęci nawiązania współpracy. Prawdopodobnie to zdecydowało o tym, że przejście do galopu nie okazało się walką o życie. Devocatis być może nie była najprostszym koniem do jazdy i niekiedy stwarzała niebezpieczne sytuacje pod siodłem, ale przy tak podstawowych elementach jak ruszenie galopem nie zwykła sprawiać problemów. Była doskonale świadoma tego, że hala jest zamkniętą przestrzenią, co skutecznie tłumiło w niej ewentualne chęci poniesienia. Nie brakowało jej natomiast aktywności w galopie. W żadnym razie nie dolegał jej problem zatkania, bo chętnie szła do przodu, galopując całkiem obszernie, a jednocześnie z wyważoną prędkością i przede wszystkim równo, co mogło pozwolić podejrzewać Hayley, że skoki nie będą się równały samobójstwu.
Devocatis miała całkiem dobrą kondycję, więc po dwukrotnym okrążeniu hali, była gotowa zrobić jeszcze drugie tyle (i więcej) z własnej woli. Hayley miała jednak inne plany i zaczęła ingerować w to, jak wyglądał galop. Klacz skierowała jedno ucho w jej kierunku, tym niewielkim gestem sugerując, że kobieta zaskarbiła sobie jej uwagę. Jednocześnie próbowała wdrożyć w życie to, co próbowała jej przekazać amazonka w kwestii tego, jak powinien teraz wyglądać galop. Jeśli chodzi o tempo, to je dostosowała najprędzej, ale przepuszczalność wciąż pozostawiała nieco do życzenia, co stwarzało już pewne ryzyko, jeśli chodzi o skoki. Hayley jednak nie zamierzała się porywać z motyką na słońce i na początek zaproponowała klaczy niewielką stacjonatę, która nawet w przypadku nieporozumienia nie powinna im sprawić większego kłopotu. Gdy Devo zobaczyła przeszkodę na swojej drodze, podniosła łeb do góry, tracąc połączenie z ręką Hayley, o ile ta nie znalazła prędko sposobu na to, żeby to zmienić. Mimo utraty "kierownicy", skarogniada jednak nie przyspieszyła nagle do stacjonaty, bo ta nie budziła w niej aż tak skrajnych emocji. Ani nie była wysoka, ani specjalnie zabudowana, zaś Devocatis sama w sobie nie była jeszcze niezdrowo nakręcona na skoki, więc dogalopowała do przeszkody, po drodze raczej nie zaskakując Hayley niczym nieprzyjemnym. Wręcz przeciwnie, kobieta mogła spostrzec, że klacz chętnie idzie do przeszkody i nie szuka sposobu na to, żeby ją wyminąć. Nie miała też większego problemu z wybraniem miejsca odbicia, czy też przedostaniem się na drugą stronę. Pokonała stacjonatę w sposób wyważony, siłę odbicia dostosowując do wysokości przeszkody, mimo iż potrafiła skakać dużo wyżej. Dawno jednak zakończyła etap skakania pod niebo na każdej przeszkodzie; teraz o wiele mądrzej dysponowała siłami, w zamian wybierając podniesienie nóg. Dopiero po wylądowaniu i odejściu spod przeszkody jej galop chwilowo stał się nazbyt wesoły, ale jeśli Hayley w porę na to zareagowała, to klacz nie uraczyła jej dodatkowymi atrakcjami.

@Hayley Wright
Mów mi Devo lub Kurewna. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Szukam kaskaderów i samobójców =).
Uwaga, moje posty mogą zawierać:
krew, pot i łzy na treningach
.

Podstawowe

Osobowość

Odpowiedz