Harper Josie Pearson & Winnie the Pooh

regionalne ujeżdżeniowe, kl. L (do 15.04)

Awatar użytkownika
0
lat
0
cm
Elita

Regionalne zawody ujeżdżeniowe
KLASA L

Obrazek Obrazek

Harper Josie Pearson & Winnie the Pooh

Program

Wynik: 123,24/ 250 =
54,02%


Zdarzenie losowe

57:

Najlepszy jeździec; Jeździec w niebywały sposób komunikuje się ze zwierzęciem, prowadząc go gładko i w miły dla oka sposób. Koń dzięki pomocy spisuje się znakomicie.
Losowanie dla zera, rzut 1d20:

7;

pomyłka (-2% do końcowego wyniku, już uwzględnione)

Wskazówka do pisania

Zawodniczce towarzyszył duży stres w związku z pierwszym startem na swoim koniu. Doprowadził on do pomyłki już na samym początku przejazdu, która polegała na zakręcie w lewo (zamiast w prawo) w punkcie drugim. Harper została zaalarmowana o pomyłce charakterystycznym dzwonkiem, po którym niezwłocznie się zreflektowała i poprawiła swój błąd. Ta pomyłka kosztowała ją jednak sporo stresu i nerwów, które przełożyły się na nastrój konia, który podczas całego przejazdu pozostawał lekko usztywniony i patrzący.

Uwaga

Zawody odbywają się na zewnątrz, na czworoboku o wymiarach 20x60. Zgodnie z tłem fabularnym świeci delikatne słońce i wieje lekki wiatr.

Pisanie przejazdów jest nieobowiązkowe. Jeśli jednak chcesz otrzymać dodatkowe punkty doświadczenia, napisz przejazd, na początku swojego posta - jeźdźca i konia (obie strony muszą zamieścić post) - wklejając poniższy kod:

Kod: Zaznacz cały

[url=https://dressage.pl/wp-content/uploads/2022/02/L2_2020popr2022.pdf][center][b][color=#9150be]HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L[/color][/b][/center][/url]
Mów mi Mistrzu Gry.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .
Brak odznak
Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Dla Harper w zawodach chodziło przede wszystkim o naukę, stawienie czoła jakiemuś wyzwaniu, o sprawdzenie się. Wiadomo, że uczucie towarzyszące wygranej (albo chociaż stanięciu na podium) było bardzo miłe, łechczące wręcz, ale ambicje nie przesłaniały jej tego, co liczyło się dla niej najbardziej — a był to rozwój, no i, zapewne wbrew wszelkim pozorom, zwykła radocha, którą czerpała z jazdy. Z jazdy na swoim własnym koniu tym bardziej, mimo że to nadal brzmiało dla niej jak jakaś totalna odklejka.
Nie czuła presji, aby jak najprędzej zacząć objeżdżać z Puchatkiem konkursowe czworoboki, ale zawody rozgrywające się dosłownie na miejscu aż się prosiły o wspólny start — tak po prostu, żeby zebrać już jakieś wspólne doświadczenie inne od zwykłych jazd i treningów, które powiedzmy, że stały się jakąś codziennością po okresie przejściowym wokół aklimatyzacji wałacha do nowego otoczenia.
To dzisiejsze otoczenie — choć przecież nadal byli "w domu" — też nieco różniło się od tego codziennego, przede wszystkim panującym w nim zamieszaniem w dużej ilości par koni i jeźdźców. O ile jeszcze podczas przygotowań w stajni nie było to aż tak odczuwalne, już na hali służącej za rozprężalnię dało się śmiało powiedzieć, że panował zwyczajnie chaos — a oni pośród niego.
Blondynce się wydawało, że niczym szczególnie się nie przejmowała — bo w końcu po co martwić się tym, jak im pójdzie, skoro to był ich pierwszy raz, a wcale nie znali siebie nawzajem aż tak długo? — jednak jej ciało okazało się pospinane bardziej niż zwykle wbrew temu, co sobie założyła, czyli temu, że podejdzie do tego wszystkiego na luzie. Starała się oczyścić głowę i skupić na rozgrzewce tak, jakby właśnie rozpoczynali normalny trening, lecz rozkojarzenie wałacha i jego poddenerwowanie, które musiało mu się udzielić z otoczenia (i pewnie też od niej) wcale nie pomagały. Chociaż wraz z mijającym czasem udało się im względnie przepracować drobną płochliwość kasztana, jego rozluźnienie oraz zaangażowanie w ruch nadal pozostawiały trochę do życzenia względem tego, co Harper chciałaby uzyskać przed skierowaniem się na zewnątrz, w kierunku czworoboku — niestety zaraz nadchodziła ich kolej i jedyne, na co mogła liczyć, to że coś uda się jej przepracować w korzystniejszych, spokojniejszych warunkach niż te na hali.

@Winnie the Pooh
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Winnie the Pooh
Awatar użytkownika
7
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Doświadczenie Puchatka z zawodami było niewielkie. W swoim poprzednim domu nie zdążył ich dobrze poznać, bo gdy ledwie stał się gotowy na większe wyzwania, cały świat stanął na głowie, a wałach dodatkowo się kontuzjował. Można więc powiedzieć, że te zawody były jego prawdziwym debiutem. Na szczęście odbywały się w możliwie najkorzystniejszych warunkach, na jakie mogli liczyć, a mianowicie w domu, do którego kasztan zdążył już przywyknąć w zadowalającym stopniu. Wyjazd poza stajnię mógłby okazać się jeszcze dla niego zbyt przytłaczający, a tak mieli idealną okazję do stopniowania doznań. Mimo to Winnie odczuł różnicę - w stajni pojawiło się parę zupełnie obcych koni, a poza tym dookoła było więcej ludzi i koni niż zwykle. Na co dzień treningi rozkładały się na cały dzień, a dziś wyglądało to tak, jakby wszyscy postanowili trenować na raz, co dla Winniego było początkowo sporym zaskoczeniem. Nie tylko dla niego, ale również dla pozostałych koni takie warunki były niemałym wyzwaniem. Zdenerwowanie było czuć w powietrzu, co udzielało się większości, nawet takiemu luzakowi, jak Puchatek.

Początkowo był po prostu rozkojarzony, co miało wpływ na jego szybkość reakcji. W normalnych warunkach i tak nie była ona powalająca, bo był raczej typem konia, który lubił myśleć o niebieskich migdałach, ale teraz uległa jeszcze większemu pogorszeniu. Dało się to zauważyć szczególnie w przejściach i lekkości - czy raczej jej braku - w poruszaniu się, bo uwagę kasztana co chwilę odwracały inne konie i odgłosy. Wszystkiemu musiał się uważnie przyjrzeć, co nie sprzyjało starannemu wykonywaniu poleceń. Z czasem, w miarę zaawansowania rozgrzewki, zaczął się też robić odrobinę płochliwy. Udzieliło mu się to od innych koni, ale też od napięcia, które wyczuwał w ciele Harper. Skoro ona się czegoś obawiała, to najwyraźniej był ku temu powód i on też powinien się mieć na baczności, prawda?

Z czasem ten problem stawał się coraz mniejszy, ale wciąż nie można było mówić o zaangażowaniu i skupieniu, jakie zwykle udawało im się osiągać na treningach. Prawdopodobnie musieli więc zaakceptować taki stan rzeczy i w takim nastroju podejść do przejazdu, który swoją drogą, miał się rozpocząć już za chwilę. W związku z tym opuścili halę, która służyła za rozprężalnię, i skierowali się w kierunku spokojniejszego, acz nie mniej stresującego miejsca, jakim był zewnętrzny czworobok.

Mów mi Winnie. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przejawy małego rozumku.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Ładna, wiosenna pogoda innym razem napawałaby ją optymizmem, jednak w tej chwili Harper niestety przesadnie skupiała się na tym, co „nie grało”. Czuła tą sztywność wałacha i chociaż niby wiedziała, że w takiej sytuacji nakręcanie się oraz próby rozwiązania problemu jak najszybciej raczej nie przyniosą pożądanego efektu (o ile nie pogorszą sprawy), to znajdując się w tej sytuacji za bardzo uległa emocjom, które źle podpowiadały. Pewnie trener podpowiedziałby jej lepiej, ale biorąc pod uwagę ilość par pod jego skrzydłami w tych niższych klasach Pearson zapewniła, że da sobie radę, nie chcąc sprawiać kłopotu. Cóż, teraz już trudno.
Po okrążeniu czworoboku kłusem — podczas którego starała się ustanowić w miarę możliwości aktywne, równe tempo oraz wcześniej jako-tako wypracowane ustawienie — wyprowadziła kasztana po zakręcie na linię (z założenia) prostą; po niej wkroczyli pomiędzy białe, niskie płotki i poruszali się dalej już wewnątrz czworoboku. Winnie był naturalnie bardzo wygodny, więc jego utrzymujące się spięcie nie utrudniało jej przesadnie wysiadywania, choć i tak przekładało się na gorszą równowagę w siodle i równomierność oddziaływania przede wszystkim ciężarem oraz łydkami. Z tego względu kasztan mógł trochę pływać między jej pomocami, a więc i spływać z linii środkowej (co blondynka na bieżąco próbowała korygować, ale działała nieco zbyt mocno, przyczyniając się do przechodzenia wierzchowca bardziej na drugą stronę). Mniej lub bardziej koślawo, jak już zbliżali się do X blondynka zaczęła co takt działać półparadami, aby na środku czworoboku dociążyć wierzchowca swoim ciężarem i zamknąć w kolanach oraz łydkach, na koniec domykając także rękę i tym samym skłaniając go do zatrzymania się. Po nieco pospiesznym ukłonie już miała nabrane wodze z powrotem w obie ręce i energicznym impulsem poprosiła podopiecznego o zakłusowanie, dalej prowadząc go w miarę możliwości prosto do końca linii środkowej.
Niewiele przed C zwątpiła w to, w którą stronę mieli skręcić. Niby powtarzała sobie program przejazdu wystarczającą ilość razy wcześniej, ale gdy przyszło co do czego, nagle miała pustkę w głowie i trochę w ostatniej chwili zdecydowała się zagarnąć Puchatka w lewo; tuż po zjechaniu na krótką ścianę usłyszała charakterystyczny dźwięk dzwonka i momentalnie się spięła, uświadamiając sobie, że jednak był to zły wybór. W chwilowej panice zwolniła kasztana do stępa, by za narożnikiem zagarnąć go na taką mniejszą, koślawą półwoltę; wracając na pierwszy ślad posłała mu łydkę do ponownego zakłusowania, i chociaż bardzo chciała od razu zapomnieć o tej wpadce, odczuwała przez nią na tyle duże zażenowanie, że przez to początkowo była jeszcze bardziej sztywna.

@Winnie the Pooh
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Winnie the Pooh
Awatar użytkownika
7
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Po opuszczeniu zatłoczonej hali był już gotów odetchnąć i wrócić do normalności, ale niestety nastrój Harper stanął mu do tego na drodze. Czuł, że kobieta wciąż była zdenerwowana i spięta, co nie pozwalało mu zaznać spokoju. Cały czas pozostawał lekko pobudzony i napięty, co niestety nie miało pozytywnego wpływu na jego ruch i współpracę z jeźdźcem.

W określonym momencie przeszedł do kłusa, w którym znowu uniósł łeb do góry, uciekając z kontaktu. Z nastawionymi na sztorc uszami rozejrzał się bystro dookoła, po czym wydał z siebie ciche, nawołujące rżenie. Dopiero po kilku sekundach zaczął odpowiadać na działania Harper i powrócił do poprzedniego ustawienia, a także w miarę wyrównał tempo, jakim się poruszali. Takim względnie ogarniętym kłusem skierowali się do środka czworoboku. Mijając białe szranki, wałach lekko się spiął, jakby w obawie przed ruchem unoszenia białych płotków, po czym znowu skupił uwagę na budce sędziowskiej z naprzeciwka. Nie trwało to jednak długo, bo dosłownie po paru sekundach znowu coś odciągnęło jego uwagę, a brak oparcia w pomocach sprawił, że wałach automatycznie spłynął w tamtym kierunku. Poddany korekcie, zszedł za bardzo w przeciwnym kierunku. Odbijał się tak od pomocy właścicielki jeszcze parę razy, nim ostatecznie zatrzymali się w połowie czworoboku. Puchatek się przed tym nie opierał, w zasadzie od razu odpowiedział na działanie dosiadu i zgodnie ze wskazaniami, znieruchomiał. Klimat jednak nie sprzyjał cierpliwemu staniu w miejscu, więc pośpiech w wykonywaniu ukłonu i ponownym ruszeniu, wcale nie był taki nieuzasadniony.

Ponowne przejście do kłusa było w związku z tym dosyć energiczne, ale na pewno daleko mu było do utraty panowania nad sytuacją. Podobnie jak na pierwszej połowie linii środkowej, Puchatek nieco pływał między pomocami Harper, nie mogąc się utrzymać jednej, prostej linii. Nie był to jednak największy problem, z jakim mieli się zmierzyć; niczego nieświadomy wałach skręcił w lewo przy ścianie, dopiero po chwili odczuwając, że Harper prawdopodobnie wcale nie miała tego w planach. Mianowicie wyczuł jej stres i zmieszanie, które wystąpiło z chwilą rozbrzmienia dzwonka. Zafrapowany zwolnił do stępa, w którym wykręcił ciasną, mało kształtną półwoltę, która dobitnie mu uświadomiła, że musieli pójść w złą stronę, po czym skierował się już we właściwym kierunku, zgodnie z wolą Harper wracając do kłusa.


@Harper Pearson
Mów mi Winnie. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przejawy małego rozumku.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

W tej sytuacji najbardziej korzystne byłoby schowanie emocji w kieszeń i czyste skupienie się na pracy — czyli coś, z czym generalnie nie miała zazwyczaj większych problemów, bo mimo że na co dzień często męczyło ją wiele spraw z życia prywatnego, w stajni magicznie się od tego odcinała, przynajmniej od większości z tych rzeczy i przynajmniej na tyle, by podczas treningów i w ogóle obycia z końmi nie miały one na nią szczególnego wpływu. Niestety ten stres teraz — może przez to, że był związany z trwającym przejazdem — nie dał się tak łatwo zostawić w tyle.
A zatem Harper obecnie poruszała się w siodle sztywnawo, co głównie uderzało w jej zdolność wysiadywania kłusa; co prawda nie zaczęła nagle tłuc się jak worek ziemniaków, ale przez spięcie mięśni wkładała więcej pracy w „utrzymywanie równowagi”, a to z kolei musiało być mniej przyjemne w odczuciu dla grzbietu Puchatka. Po pokonaniu narożnika (w którym postarała się o wygięcie konia wokół wewnętrznej łydki z podparciem od zewnętrznych, względnie stabilnych pomocy) poprowadziła kasztana na łagodny (w założeniu) łuczek z M do X, który w połowie odległości między literkami się przeprostowywał i odginał w drugą stronę, by później ponownie się „odbić” w kwestii wygięcia w połowie między X i F. W praktyce wężyk wyszedł raczej koślawy, lecz nie przez nieznajomość figur, a przez nierównomierność w pomocach (bo nagle bez ograniczenia w postaci ściany okazywało się, że zewnętrzne łydka i ręka Pearson wypadały o wiele mniej stabilnie w prowadzeniu konia).
Zbliżając się do powrotu na ścianę, poza tym że skupiła się na skorygowaniu wygięcia, również pamiętała o przygotowaniu wałacha do zagalopowania. Już podczas rozgrzewki zwróciła uwagę na jego rozkojarzenie, i chociaż kilka chwil temu odpowiadał na jej impulsy do zakłusowania bez zwłoki, blondynka zdecydowanie wolała zachować ostrożność i działać zawczasu. Podczas wjeżdżania na pierwszy ślad przy literce F miała już cofniętą zewnętrzną łydkę (ze względu na poruszanie się po łuku), a dwa kroki później, w następstwie półparady posłała Puchatkowi impuls od wewnętrznej łydki połączony z wyraźnym „bujnięciem biodrami” do wejścia w galop. W wyższym chodzie — który wysiadywała, albo raczej wyjeżdżała dosiadem o wiele lepiej niż ten kłus w spięciu — poprowadziła podopiecznego wzdłuż ściany, wykorzystując najbliższy narożnik i wygięcie w nim do próby poprawienia ustawienia. Rytmicznie podtrzymywała impuls łydką, starając się prowadzić ręce miękko przed sobą (i przy okazji całościowo rozluźnić bardziej swoje ciało); tuż przed dotarciem do środka długiej ściany już delikatnie skierowała łeb kasztana do wewnątrz, by wraz z minięciem E łagodnie odbić na łuk dwudziestometrowego koła. Zachowanie jego poprawnego kształtu musiało przyjść im trochę łatwiej, jako że łatwiej przychodziło jej wyważone działanie łydkami i siedzenie ze środkiem ciężkości w odpowiednim miejscu, tak jak może łatwiej przyszło kopytnemu znalezienie choć odrobinę więcej swobody w ruchu podczas wygięcia.
Po zamknięciu figury pokierowała Winniego dalej wzdłuż pierwszego śladu, kilka foule później posyłając mu pierwsze półparady przed zwolnieniem do kłusa. Na pewno więcej sensu miałoby rozpoczęcie przygotowań i później wyegzekwowanie przejścia niemal od razu po powrocie na ścianę, kiedy koń po kole mógł być naturalnie lepiej oparty na jej pomocach, ale nad takimi technikaliami nie umiała jeszcze aż tak sprytnie myśleć. Ze względu na to, że zainicjowała przejście na linii prostej, i to jeszcze działając przy tym ciężarem trochę za mocno „w przód” oraz zbyt sztywno domykając ręce, zejście do niższego chodu musiało wypaść dość opornie i ciężko, przez to mylące oddziaływanie dosiadu może nawet z opóźnieniem na tyle dużym, że w kłusie znaleźli się dopiero po minięciu H.

@Winnie the Pooh
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Winnie the Pooh
Awatar użytkownika
7
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Czuł różnicę w dosiadzie Harper, który na co dzień wpasowywał się w jego ruch bez większego wysiłku, a dziś - wręcz walczył o to, by osiągnąć zgranie. Nie było to jednak na tyle uciążliwe, żeby wałach opuścił grzbiet lub w inny sposób zaczął się bronić. Można powiedzieć, że zapomniał o wcześniejszym, nagłym odwrocie i dziarsko dreptał w wyznaczonym kierunku, bo chyba właśnie to określenie najlepiej opisywało jego dzisiejszą formę kłusa. Potrafił się ruszać w sposób chwytający za oko, ale potrzebował do tego sprzyjających warunków, na które dziś nie mogli liczyć. Musieli się więc zadowolić niezbyt zjawiskowym dreptaniem, które było za to wygodniejsze i łatwiejsze do wysiedzenia, co jakby nie patrzeć, wychodziło im tylko na plus, biorąc pod uwagę problemy Harper z rozluźnieniem się. Znacznie ciężej było zatuszować brak stabilnego ustawienia na pomocach, który wyszedł na jaw tuż po tym, jak odkleili się od ściany w celu wykonania wężyka. Wałach ponownie miał problem z utrzymaniem się na wyznaczonym torze, w związku z czym znowu pływał między łydkami właścicielki, wiele tracąc na precyzji w wykonaniu tej linii.

Wkrótce wrócili z powrotem na ścianę, gdzie Winnie dostał zapowiedź nadchodzącego galopu. Podczas wcześniejszych przejść w górę rzeczywiście nie zawiódł, a z galopem nie miało być inaczej. Mimo to wcześniejsze uprzedzenie pozwoliło mu się przygotować do przejścia mentalnie, a to sprawiło, że całościowo wypadło ono nie najgorzej. Niestety z utrzymaniem galopu miał już większe problemy, głównie dlatego, że poruszając się szybciej, trudniej było mu mieć wszystko na oku i znacznie częściej czuł się "zaskoczony" jakimś obiektem. Przy każdym takim zaskoczeniu miał ochotę zwolnić, więc Harper musiała się postarać, żeby podtrzymać impuls i zachęcić Puchatka do tego, żeby zaczął iść sam, a nie żeby tylko polegał na tym, co jej się uda ujechać.

Nabrał trochę większej płynności i swobody w momencie, w którym Harper ustawiła go bardziej do środka. Nawet jeśli wiązało się to z koniecznością użycia wyraźniejszych środków, to całościowo wyszło im na dobre, bo Puchatek przynajmniej przestał wyglądać na zewnątrz czworoboku. Straciwszy rozproszenia, bardziej myślał o tym, w jaki sposób stawia nogi, a lepsza kontrola nad swoim ciałem zachęciła go do tego, żeby galopować trochę śmielej (a nie tylko ledwo co, byle się nie potknąć). Nie doszło jednak do sytuacji, w której kobieta musiałaby go wstrzymywać; poprawa była tylko o tyle duża, że nie musiała się już tak męczyć z podtrzymywaniem galopu, bo kasztan wreszcie sam zaczął za to odpowiadać. Skierowany w połowie czworoboku na duże koło, z łatwością przyjął jego kształt, wyginając się od wewnętrznej łydki Harper i korzystając z oparcia, które zapewniały mu zewnętrzne pomoce. Udało mu się utrzymać dotychczasowe tempo, więc wreszcie mogli powiedzieć o jakimś małym sukcesie.

Zamknąwszy koło, kontynuowali galop po ścianie, gdzie Harper poprosiła Puchatka o zwolnienie do kłusa, jak przynajmniej zrozumiał... Po dłuższej chwili. Początkowo nie był pewien, czy rzeczywiście o to chodzi, bo sygnały wydały mu się nieco sprzeczne, ale wreszcie było mu na tyle niewygodnie galopować, że całkiem opadł na przód i zwolnił do kłusa, mało subtelnie próbując przy tym wyciągnąć wodze. Był to jednak jednorazowy wybryk z jego strony, bo nie chciał się szarpać z Harper, która na pewno za chwilę pomogła mu się odnaleźć w całej tej sytuacji i zaczęła robić wszystko, co w jej mocy, żeby zaczęło to choć trochę wyglądać.


@Harper Pearson
Mów mi Winnie. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przejawy małego rozumku.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Harper też nie chciała szarpać się z Puchatkiem — gdy ten tak ciężko opadł do kłusa i pociągnął ją za sobą, na krótki moment siłą rzeczy wyciągnęła ręce przed siebie i w tym ruchu również podążyła tułowiem nieco w przód, bo skoro wcześniej przytrzymała go za mocno na wodzy, to w tej chwili pozostawała zbyt sztywna, aby jej ciało mogło odpowiedzieć bardziej elastycznym zamortyzowaniem. Niemniej prędko wyprostowała swoją postawę, dłonie pozostawiając jeszcze wystawione dalej przed siodło i dopiero zaraz przesunęła je do bardziej książkowej pozycji, starając się zrobić to miękko i posiłkując się przy tym w miarę możliwości zaokrąglającymi półparadami.
Nawet jeśli nie udało im się sprawnie odzyskać ładniejszego wspólnego obrazka (chociaż blondynka spróbowała wykorzystać wygięcie w najbliższym narożniku, aby troszkę lepiej poukładać kasztana na swoich pomocach), to już w połowie długiej ściany mogli oboje nieco odetchnąć. Mijając B, Pearson zaczęła anglezować, jednocześnie kierując wierzchowca na łuk pełnowymiarowego koła; nie musząc wysiadywać jego kłusa, mogła przywrócić samej sobie więcej rozluźnienia w ciele, dzięki czemu była w stanie działać łydkami, ciężarem, a nawet ręką (której nie miała jeszcze tak zupełnie niezależnej) z większym wyczuciem. Postarała się o przynajmniej częściowe odpracowanie jakości chodu wałacha, aktywnie pracując wewnętrzną łydką, która prosiła o oparcie na zewnętrznej, sugerującej nieprzesadne wygięcie wodzy. W miarę możliwości przesunęła obie dłonie stopniowo w przód i wypuściła przez palce nieco wodze, próbując dojechać Winniego do stwarzanego w ten sposób miejsca na kontakcie, aby chociaż symbolicznie podążył pyskiem w przód-dół w takim nieśmiałym żuciu z ręki. Na domykającej części koła powoli nabrała wodze do poprzedniej długości, nie zapominając o łagodnym przepracowywaniu łydką powrotu na krótszy kontakt. Kiedy natomiast wrócili na ścianę w B, Harper usiadła z powrotem w siodło, ze swojej strony prezentując już bardziej swobodną postawę podczas wysiadywania.
Dalej poprowadziła swojego podopiecznego wzdłuż pierwszego śladu; zadbała o jak najdokładniejsze wyjechanie narożnika przed krótką ścianą (w jak najbardziej odpowiednim wygięciu podpartym o jej pomoce), przy tym także półparadami przygotowując Puchatka do planowanego zwolnienia do stępa. Gdy znajdowali się tuż przed A, w następstwie tych półparad napięła mięśnie wokół krzyża, w tej samej chwili domykając kolana na siodle oraz łydki na bokach konia, a w następnym momencie przymykając rękę. Uważała na to, aby ciężarem nie „przepychać” go dalej do przodu, jak wcześniej pomiędzy galopem a kłusem, a więc zadziałała bardziej czytelnie, od razu po przejściu „zwalniając blokadę” w swoich mięśniach, żeby móc aktywnie dosiadem wyjeżdżać każdy jeden krok stępa.
Po pokonaniu następnego narożnika i tym samym opuszczeniu krótkiej ściany zagarnęła kopytnego subtelnie od zewnątrz do zjechania na przekątną od K przez X do M, a opuszczając pierwszy ślad płynnie wydłużyła wodze, na tyle aby Puchatek poruszał się dalej bez kontaktu z jej ręką. Zapewne nie udało im się uniknąć tego już wcześniej obecnego spływania z linii, ale Pearson skupiała się przede wszystkim na tym, żeby kasztan poruszał się energicznie przed siebie regularnym krokiem, a na bieżąco delikatnie korygowała tor jego ruchu. Kiedy znaleźli się na końcu przekątnej, wręcz ostrożnie nabrała wodze, początkowo troszkę może zbyt mało pewnie dojeżdżając tą zmianę łydką, ale już przy M zorientowała się, że działa nią zbyt skromnie i nadrobiła swoje braki. W narożniku z kolei pilnie szykowała wałacha do zakłusowania, by na krok przed C móc posłać mu zdecydowany (ale wyważony) impuls do wejścia w wyższy chód.

@Winnie the Pooh
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Winnie the Pooh
Awatar użytkownika
7
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L


Fakt, że lekko wyciągnął Harper z siodła, sprawił, że jego równowaga jeszcze bardziej przeniosła się na przód. Ciężko mu było przez to się zrównoważyć, ale w odpowiedzi na półparady zaczął się stopniowo podnosić i zaokrąglać. Już po paru metrach można było powiedzieć, że odzyskał balans i rytm, dzięki którym kłus zaczął jako tako wyglądać. Największej poprawie uległ po wjechaniu na pełnowymiarowe koło w połowie czworoboku. W odpowiedzi na działanie wewnętrznej łydki nie tylko wygiął się delikatnie w żebrach, wpisując w rysunek koła, ale też wyczuwalnie oparł się na zewnętrznej wodzy, czego dotąd ciężko było doświadczyć podczas tego przejazdu. Utrzymując to łagodne, niewymuszone ustawienie, dość żywo kłusował po wyznaczonym przez Harper śladzie, jednocześnie próbując podążyć za ręką, z którą ledwo co złapał kontakt. W rezultacie zauważalnie wydłużył i opuścił szyję, wykorzystując całą przestrzeń, jaką dała mu kobieta. Na tym etapie, na jakim byli, co prawda było to skromne wydłużenie górnej linii, ale wyraźnie zmierzali w dobrym kierunku, bo wałach nie stracił przy tym impulsu ani nie zaburzył rytmu kłusa. Jego opór przy powrocie do krótszych ram również był znikomy, zważywszy głównie na działanie łydki, które nakłoniło Puchatka do poddania się woli jeźdźca.

Wróciwszy z powrotem na ścianę, czuł się już na tyle dobrze domknięty w pomocach, że podczas przejścia do stępa w A mógł wręcz zaskoczyć Harper swoją natychmiastową reakcją. Bardzo płynnie zwolnił do stępa i pozostał w nim taki przyjemnie zwarty, lekki i zaokrąglony, jaki był jeszcze chwilę temu w kłusie, co miało bardzo pozytywny wpływ na odbiór tego chodu. Prognozowało to szczególnie dobrze na nadchodzącą zmianę kierunku przez przekątną, po której Puchatek powinien poruszać się w stępie swobodnym, a więc z ograniczoną kontrolą ze strony jeźdźca. Szczęśliwie nie miał żadnych szalonych pomysłów i gdy poczuł luz związany z całkowitym oddaniem wodzy, jedynie głośno sobie parsknął i ochoczo wyciągnął szyję. Przez chwilę marszczył zabawnie chrapy, bo coś kręciło go w nosie, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na jakość jego stępa. Od początku stawiał obszerne, swobodne kroki, delikatnie kołysząc łbem w ich rytmie i luźno lawirując uszami na wszystkie strony.

Lekkie zdziwienie ogarnęło go, gdy Harper ponownie zaczęła nabierać wodze na kontakt. Przez to, że robiła to dość nieśmiało, nie wziął jej sugestii na poważnie, do ostatniej chwili myśląc, że to koniec pracy (bo nie wziął pod uwagę, że minęło niewiele czasu, odkąd zaczęli). Dopiero mocniejsze działanie łydki obudziło wałacha i upewniło w tym, że to jeszcze nie pora na labę. Zaangażował się w zadanie trochę bardziej i na szczęście w porę przygotował do energicznego przejścia do kłusa w literze C, po którym niespodziewanie lekko dygnął w momencie wyjeżdżania narożnika, bo zląkł się jakiegoś hałasu, który dobiegł go z tamtej strony.



@Harper Pearson
Mów mi Winnie. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przejawy małego rozumku.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Chociaż to Puchatkowe spłoszenie się było nieoczekiwane (może brzmi głupio, ale czasem naprawdę da się to wcześniej wyczuć), to jednak wypadło na tyle delikatnie, że nie zachwiało nawet za bardzo równowagą Harper, która świeżo po zakłusowaniu miała w siodle dobrą, stabilną pozycję. Stęp był najbardziej statecznym chodem, wobec czego dawał jeźdźcowi świetną okazję do poprawienia swojej sylwetki w o wiele bardziej sprzyjających okolicznościach — a blondynka nie omieszkała z tego skorzystać, dlatego w tej chwili naturalnie jej ciało zabrało się z tym niespodziewanym ruchem konia. Dzięki temu Harper była w stanie zadziałać niemal od razu, wewnętrzną łydką podpierając wierzchowca i niejako spychając go z powrotem na pierwszy ślad — aczkolwiek nie na długo, bo po wyjechaniu na długą ścianę już mieli odbijać do wnętrza czworoboku.
Mając aktualnie niezaprzeczalnie lepszą kontrolę nad własną postawą mogła precyzyjniej poprowadzić kasztana pomiędzy swoimi pomocami przez łagodne łuki wężyka, i choć nadal brakowało mu (czy raczej im razem) nieco pewności w poruszaniu się po linii nieograniczonej przez ścianę (a niebędącej standardowym kołem), Pearson czuła, że tym razem nakreślili figurę znacznie bardziej podobną do tej wzorcowej. Przy okazji dzięki wyginaniu się, którego wymagał wężyk (więc i ona wymagała tego od Puchatka (chociaż jej podejście było nadal łagodne, a jej pomoce prosiły zamiast bezlitośnie egzekwować)), mogła uzyskać od wałacha całkiem stabilne oparcie na zewnętrznej wodzy od wewnętrznej łydki, a to z kolei sprawiło, że wracając na ścianę w K, para poruszała się w nie najgorszej harmonii ze sobą nawzajem. W efekcie zagalopowanie, do którego zaczęła Winniego przygotowywać i które zainicjowała wraz z wejściem w narożnik, mogło wypaść zarówno pilnie i spokojnie. Harper miała na uwadze to, że jej podopieczny wcześniej był w galopie najpierw nieco osowiały, dlatego postarała się o wystarczające rozbudzenie go w tym wyższym chodzie już od pierwszych foule, wyjeżdżanych przez nią z zaangażowaniem od dosiadu i aktywizowanych impulsami od wewnętrznej łydki.
Na środku długiej ściany, podobnie jak miało to miejsce na prawo, skierowała swojego pięknego rudzielca na koło, pilnując równomiernego tempa oraz stałego, dość subtelnego wycięcia. Niestety podczas jazdy nie oświeciło jej co do lepszego zaplanowania przejścia w dół, natomiast tym razem pilnowała samej siebie, żeby nie dawać wałachowi sprzecznych sygnałów — zatem powrót do kłusa, choć znów został przez nią umiejscowiony na linii prostej i przez to mógł wypaść trochę sztywniej, z drugiej strony nie okazał się aż tak nieskładną katastrofą. Małe spięcie Pearson była w stanie przepracować niewątpliwie szybciej i przede wszystkim bardziej elegancko.
Na tej ostatniej prostej (mimo, że nie była dosłownie prostą) postarała się w miarę aktualnych możliwości wyciągnąć z kłusa Puchatka jak najwięcej dobrego; dbała o jego zaangażowanie w ruch, łydkami na jego bokach wspierając pracę jego zadnich nóg, a dosiadem niejako wysyłając wytwarzaną przez nie energię w przód. Dłonie prowadziła miękko przed siodłem i nie kombinowała przesadnie na wodzy, jeśli nie zachodziła taka potrzeba. Od ściany odkleili się trochę przed E, zjeżdżając na linię prostopadłą do B, by w B mogła zabrać go na zakręt w prawo — była skłonna nieco te zakręty spłycić za cenę łatwiejszego utrzymania impulsu, podobnie zresztą jak z zakrętem przed A na linię środkową. Na niej przyłożyła się do tego, aby zachować swój środek ciężkości na środku siodła, zaś łydkami wspierać boki konia równomiernie, licząc na to, że ta końcówka przejazdu nie pozostawi po sobie tak samo koślawego wrażenia jak jego początek.
Na kilka metrów przez X rozpoczęła oczywiście przygotowanie do zatrzymania, by w punkcie środkowym móc zamknąć wałacha pełną paradą bez utraty równowagi, bez spięcia i bez opóźnienia. Finalny ukłon wykonała znacznie spokojniej niż ten pierwszy, po czym z uśmiechem na ustach posłała Winniemu łydkę do stępa, jednocześnie rozluźniając dłoń trzymającą obie wodze, co pozwoliło im się wydłużyć, a także pochylając się nad jego szyją, którą doceniająco poklepała. Wiedziała, że to ona zawaliła, ale z Puchatka była dumna, bo mimo wszystko dzielnie znosił jej spięcie oraz szczególnie początkową niekonsekwencję — więc po opuszczeniu czworoboku jak najbardziej zasłużył na kostkę cukru jeszcze z siodła, tak w ramach nagrody i przeprosin zarazem.

@Winnie the Pooh
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Winnie the Pooh
Awatar użytkownika
7
lat
168
cm
Ujeżdżenie
Mały Sport & Rekreacja
HARPER JOSIE PEARSON & WINNIE THE POOH - KLASA L

Całe szczęście przynajmniej jedno z nich miało głowę na karku i nie straciło jej podczas tego niewinnego spłoszenia, bo dzięki temu cała ta sytuacja zdołała szybko ucichnąć i nie miała większego wpływu na przejazd. Wałach natychmiast spotkał się z ograniczającą, wewnętrzną łydką Harper, która nie pozwoliła mu na ucieczkę i szybko go oprzytomniła. Wrócił więc na pierwszy ślad, z którego wkrótce odbili na kolejny wężyk. Rzeczywiście wyszedł im on nieporównywalnie lepiej, mimo iż wałach wciąż miał wyraźną ciągotę do tego, żeby jak najszybciej przykleić się z powrotem do ściany, przy której było mu po prostu łatwiej iść w wyprostowaniu.

Poprawnie wykonany wężyk miał również taki plus, że kasztan faktycznie pozostał ustawiony na pomocach, zupełnie jakby wraz ze zmianą kierunku spłynęło na niego oświecenie. Dzięki temu był w stanie głównie lepiej, szybciej odczytać intencje jeźdźca, więc zagalopowanie w narożniku nie było dla niego żadnym zaskoczeniem. W odpowiedzi na łydkę i wypchnięcie biodrami płynnie wskoczył w wyższy chód, tym razem wykazując się nieco większą ikrą, niż podczas galopu na prawo. Trudno powiedzieć, czy to poprawne ustawienie na pomocach było remedium na ich wcześniejsze problemy, czy to Puchatek po prostu wystarczająco opatrzył się z otoczeniem, ale póki co wszystkie elementy wykonywane w lustrzanym odbiciu wypadały im znacznie lepiej. Dodatkowe działania, mające na celu rozbudzenie go, przełożyły się na niewymuszoną aktywność i chęć do ruchu naprzód w galopie, w którym nawet pokusił się o łagodne zaokrąglenie, w którym miękko niósł Harper na swoim grzbiecie.

Następnie ponownie rozpoczęli koło w galopie. Po raz kolejny wykonanie precyzyjnego rysunku nie sprawiło im większego kłopotu, podobnie jak zachowanie stałego tempa, choć poruszanie się w wygięciu - nawet lekkim - raczej prowokowało do zwolnienia się. Puchatek jednak sprostał temu zadaniu i po chwili zamykał już koło, nie wiedząc jeszcze o nadchodzącym przejściu, o które ponownie został poproszony odrobinę za późno. Tym razem jednak wykazali się znacznie lepszym zgraniem, dzięki któremu udało się zatuszować to drobne napięcie, jakie pojawiło się w ciele wałacha z chwilą powrotu do kłusa.

Kłusując, czuł jak Harper stara się go zmobilizować do tego, żeby bardziej się zaangażował. Z odchylonymi w tył uszami pilnie analizował, co właściwie powinien zrobić, bo choć miał już siedem lat na karku i był w pełni rozwiniętym, dużym koniem, to mentalnie wciąż był bobasem, który uczył się bawić swoich ruchem. Zdołał jednak zaczerpnąć już trochę nauk w tej dziedzinie i w odpowiedzi na działanie łydek, przede wszystkim wciągnął trochę brzuch, jednocześnie uwypuklając plecy i trochę mocniej zaczął uginać stawy skokowe, nadając ruchowi większej sprężystości i lekkości. Takie momenty uskrzydlenia były jeszcze u niego rzadkością, ale wciąż nabierał siły i wzmacniał równowagę, co sprzyjało temu, by występowały jednak częściej. Taki kłus udało mu się utrzymać niemal do samego końca, nie licząc może przedostatniego zakrętu, których sporo się nałożyło w ostatnich sekundach programu. Mimo to kłus, jaki prezentował na linii środkowej, również nie należał do najgorszych. Finalnie zatrzymał się na środku czworoboku, równo obciążając wszystkie kończyny i nigdzie się nie wybierając, dopóki nie został o to poproszony przez Harper po paru sekundach nieruchomości. Wówczas od razu wypuścił nos do przodu i w dół, jednocześnie przechodząc do stępa, którym opuścili czworobok. Nim kobieta zsiadła, Puchatek usłyszał, że sięgnęła do kieszeni, więc od razu stanął jak wryty, naprężył szyję i łypnął za siebie ślepiem, upewniając się, że chciała mu dać coś do jedzenia. Widząc kostkę cukru, od razu łapczywie poruszył wargami, po czym zgarnął ją z dłoni blondynki i zjadł ze smakiem. <3

KONIEC



@Harper Pearson

Mów mi Winnie. Piszę w 3 osobie czasu przeszłego.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: przejawy małego rozumku.

Podstawowe

Osobowość

Za fabuły

Odpowiedz