Awatar użytkownika
26
lat
170
cm
Barmanka
Prekariat
Praca w Dew Dropp Inn nie była szczytem jej marzeń. Trudno, żeby tak obskurny pub można było jakkolwiek polubić. Duszność papierosowego dymu zmieszany z zapachem męskich perfum i alkoholu, głośna muzyka przerywana tylko lecącymi w tle meczami i radosnymi krzykami często starszych mężczyzn, nie mających gdzie dopić się na tyle, by przybić przysłowiowego gwoździa. Rory zawsze uważała, że to jakiś koniec świata; zapadła dziura, w której odnalazła swoje miejsce i które, wbrew powszechnej opinii, lubiła.
Chyba trochę tam uciekała. Od poniedziałku do piątku, często w weekendy, święta i dni ustawowo wolne, których i tak nie miała jak spędzić. Hałas pozwalał uciekać nieprzyjemnym myślom, pub był jej drugim domem, tym mniej obcym i chłodnym. Małe mieszkanie na Upperton dusiło ją i wbijało miliony niewidzialnych szpilek w serce i każdego miesiąca powtarzała to samo - w końcu się wyprowadzę.
Stanę na nogi.
Pocieszała się po porannych prysznicach, wpatrując w swoje odbicie. Tyle, że nic takiego nie następowało, kolejne wypite butelki alkoholu oddalały ją od spokoju, tabletki nasenne pozwalały jej spać spokojnie i nie budzić się co godzinę z panicznie bijącym sercem. Uświadamiała sobie, że nie była silna, chociaż chciała w to wierzyć. Była pieprzonym wrakiem, probującym przetrwać każdy, kolejny dzień.
Plusem pracy były godziny; zaczynała późno i późno kończyła, kiedy na niebie pojawiały się pierwsze promienie słońca, a większość ludzi nadal trwała w swoich domach. Wracała wtedy piechotą te trzy ulice, wypalając dwa papierosy i zdzierając obcasy znoszonych butów, czasami witając się ze znanymi dilerami, sterczącymi nadal na rogach. Znała ich lepiej niżby chciała, bo jeszcze dwa lata temu sama często im towarzyszyła.
Padało. Zanim doszła do domu, mokre włosy oblepiły jej twarz, a płaszcz był cały nasiąknięty zimną wodą. Chciała kląć, ale była zmęczona; ostatnie dni nie należały do najłatwiejszych, mało sypiała, dużo pracowała. Skuliła się więc i przyśpieszyła, patrząc tylko na stopy, raz za razem wdeptujące w kałuże. Odetchnęła dopiero gdy pchnęła stare drzwi na klatkę schodową, więc już wolniej pokonała tych kilka schodów prowadzących do mieszkania numer siedem. Mieszkania, które kochała i nienawidziła jednocześnie.
Zimne palce objęły klamkę, a ta ustąpiła od razu.
Była pewna, że zamykała mieszkanie na wszystkie zamki, Upperton nie należało do spokojnych i bezpiecznych dzielnic.
Coś nieprzyjemnie przewróciło się w żołądku Rory i zadrżała mocno, nie wiadomo czy z zimna czy strachu. Od roku nikt nie wpadał z niezapowiedzianą wizytą. Nikt nie oczekiwał od niej spłat długów, nikt nie zakłócał jej spokoju. A teraz pierwsze o czym pomyślała to James albo jego ludzie.
Wślizgnęła się cicho do mieszkania, zamykając drzwi. Zsunęła z siebie płaszcz i buty, otwierając biodrem szafkę na przedpokoju, jak najciszej starając się odnaleźć broń. Zacisnęła na niej palce i pokonała kilka kroków w stronę salonu. Kradzież nie miałaby większego sensu; Odell nie powiadała wiele, a najdroższą rzecz miała na palcu; cała reszta została odebrana już dawno temu.
- Czego chcesz? - rzuciła głośno, przerywając ciszę. - Mówiłam Ci już, że z tym kończę. Wszystkim, kurwa, więc wypierdalaj, Jamie - wysyczała, unosząc broń i celując w mężczyznę siedzącego w fotelu. Zmrużyła powieki, kiedy mokre rzęsy nieznacznie się posklejały.
I wtedy serce jej zamarło.
-Lucas? - skupiła ciemne spojrzenie na jego twarzy, otulonej półmrokiem mieszkania. Coś podeszło jej do gardła, dłoń z bronią drgnęła.
Opuściła rękę, a broń upadła tylko pod jej nogi.
- Co Ty tu robisz? - wyszeptała z niedowierzaniem, kręcąc głową tak mocno, jakby chciała wyprzeć rzeczywistość. Nie poruszyła się, nie padła mu w ramiona. Nie zrobiła nic, bo w głowie znowu zabrzęczały jej słowa.
Byłaś dla niego tylko rozrywką, Rory. Przykro mi. On ma już rodzinę.
Pięć lat. Prawie pięć lat próbowała się pozbierać.

@Lucas Cavil
Mów mi Pharsa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Panacea#4568. Piszę w sposób flexible. Wątkom +18 mówię Pewnie, byle ładnie..
Szukam Celu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Kotki, blanty, kiepskie randki. Nagość, wulgaryzmy, dragi, drama content..

Podstawowe

Lucas Cavil
Awatar użytkownika
32
lat
191
cm
właściciel firmy transportowej
Elita
#1
[outfit]
Zastanawiał się zawsze co kieruje tymi wszystkimi ludźmi, którzy postanawiają pracować w barze. Lucas nie należał do najbardziej towarzyskich osób, raczej lubił się kręcić we własnym kręgu znajomych, których znał. To, że był wtedy w tamtym barze i poznał Rory było czystym przypadkiem, który zamienił się w palące uczucie i bardzo namiętny a zarazem niebezpieczny związek. Teraz, kiedy wyszedł z więzienia i mógł odetchnąć świeżym powietrzem pierwsze co chciał zrobić to iść prosto do niej.
Nie mógł tego zrobić z jednego powodu. Obawiał się, że ta przez te pięć lat zdążyła sobie ułożyć życie, na nowo i co najgorsze - bez niego. Kochał ją nadal, a właściciwie to jego serce należało tylko i wyłącznie do tej niskiej, seksownej i drapieźnej brunetki. Na początku zawędrował do jej klubu akurat kiedy ta miała zmianę, ale nie podchodził do baru, raczej stał w pewnej odległości i po prostu obserwował ją zdając sobie sprawę, że jego serce nadal mocniej bije na widok jej uśmiechu.
Nie okazuj słabości Lucas.
Słowa ojca skutecznie wryły się w jego mózg i nawet gdy miał ochotę do niej podejść to nie zrobił tego. Nadal jednak głowił się nad tym dlaczego od pewnego czasu go nie odwiedzała? Czyżby przestała go tak po prostu kochać? Wyrzucił te myśli z głowy kiedy stanął przed drzwiami ich mieszkania. Nadal miał do niego klucze, a coś mu podpowiadało, że Rory nie zmieniła zamków.. miał rację, kiedy włożył klucz a drzwi ustąpiły. Wyciągnął go i położył na komodzie, tam gdzie zawsze zmykając za sobą drzwi. Pierwsze co to rzucił spojrzenie na przedmioty leżące w mieszkaniu kiedy skierował kroki do salonu. Było tutaj sterylnie czysto, tak jak pamiętał a ich zdjęcia nadal stały na półkach co świadczyło o jednym - nie zapomniała. Od razu skierował kroki do kuchni i do swojej ulubionej szafki w której znalazł butelkę whisky, wydawało mu się, że trochę jej ubyło kiedy nalewał sobie do szklanki zakręcając po chwili butelkę, którą odstawił na blat. Nie ściągnął nawet butów, za co dostałby niezłą reprymendę od swojej narzeczonej.
Narzeczona. Jego jedyna pieprzona miłość.
Usiadł na swoim ulubionym fotelu nie starając się nawet zapalić światła, siedział tak w mroku mając dobry widok na korytarz. Upił łyk alkoholu nie krzywiąc się nawet gdy mocny alkohol podrażnił jego gardło. Nie pił go długich pięć lat, pięć pieprzonych lat za kratami w pewien sposób go zmieniło. Siedział na fotelu i czekał trzymając szklankę tak, że zwisała delikatnie za fotel kiedy rozległy się kroki. Drgnął delikatnie na jej głos, tej uroczy głos który nie raz szeptał jego imię podczas ich nocnych igraszek kiedy starał się dawać całym sobą jej rozkosz, które szeptały, że go kocha ponad życie. Nie zdziwił go fakt, że trzyma broń.. bardziej zdziwiło go to, że myślała, że to James a nie on. Uniósł delikatnie brew, nie odrywająć ani na moment spojrzenia od jej twarzy, nawet wtedy gdy broń upadła z cichym łoskotem na panele.
- Tak się witasz z ukochanym?
Jego głos był taki jak dawniej, głęboki i ochrypły. Lucas uchylił do końca alkohol z szklanki i powoli wstał odkładając ją na stojący po drodze stolik kiedy skierował kroki w jej stronę. Czy się zmieniła? Trochę tak, widział także dziwny błysk w jej oczach, kiedy zmniejszyl odległość i mogła poczuć zapach jego ulubionej wody kolońskiej. Błysnął mu także na palcu pierścionek co skwitował delikatnym uśmiechem kącikiem ust.
- Moja słodka Rory..
Wymruczał cichym głosem, unosząc rękę, żeby musnąć kosmyk jej włosów, który założył za jej ucho muskając opuszkami palców jej słodką szyję. Rozchylił usta łapiąc delikatnie oddech. Tak cholernie za nią tęsknił.. czemu do cholery go przestała odwiedzać? - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha
Skwitował krótko, nachylając się ku niej, żeby owiać jej ucho swoim ciepłym oddechem.

@Rory Odell
Mów mi Lucas. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Rykoszet#8454. Piszę w trzecia osoba, czas przeszły. Wątkom +18 mówię why not?.
Szukam najlepszego przyjaciela i zdrajcy jednocześnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dosłownie wszystko, wiec nie czytaj!.

Podstawowe

Awatar użytkownika
26
lat
170
cm
Barmanka
Prekariat
outfit

Tak się witasz z ukochanym?
Jego głos. Ten sam, którego starała się nie zapomnieć, który sprawiał, że nogi uginały jej się w kolanach. Głos, który kochała, który niegdyś szeptał jej do ucha jak bardzo ją kocha.
Teraz wydało jej się to śmieszne. Te wszystkie kłamstwa, którymi ją karmił, przez które nadal nie mogła się otrząsnąć, choćby nie wie jak próbowała. Szukała tego głosu wszędzie; w obcych mężczyznach, znajomych. Nikt nigdy nie mógł mu dorównać.
Obserwowała jak się zbliża, jak zmniejsza odległość między nimi, a jej oczy uważnie śledziły każdy jego ruch z należytą ostrożnością. Ale nie mogła się ruszyć. Zamarła w tym samym miejscu, czując jak jej serce wyrywa się na przód, czując krzyk, który zamarł jej w gardle.
Nie spojrzała na niego. Nadal wpatrywała się w fotel, kiedy stanął obok, a do jej nosa dobiegł zapach mocnych perfum.
Dlaczego tu jest?
Drgnęła wyczuwalnie, kiedy jej dotknął. Odruchowo odchyliła głowę, łasząc się. utęsknieniem do ciepłej dłoni, rozchylając wargi by odetchnąć. Tyle lat pragnęła, żeby znowu był obok. Wyobrażała sobie tysiące scenariuszy; najpierw szczęśliwych, a później tych, w których wyrzyguje mu wszystko, aż nie ma siły na nic innego. Zmieniła się. Dojrzała i nabrała perspektywy, co wcale nie znaczyło, że kiedykolwiek przestała go tak szaleńczo kochać. Nawet mając świadomość, że tylko się nią bawił, nawet, gdy przychodzili tu ludzie Jamesa, by zabrać chyba wszystko co mogli - dokumenty, pieniądze, resztki dragów. Kochała go, kiedy James kochał się z nią pomimo tego, że nie chciała. I wtedy, gdy wracała do pustego mieszkania, pragnąc zacząć nowe życie. Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha
- Nie wiedziałam, że wychodzisz - powiedziała cicho, w końcu obracając się przodem do niego i unosząc odrobinę głowę. Była niższa, drobniejsza ale nadrabiała ognistym temperamentem. Jak teraz, kiedy jej ciemne oczy rozbłysły, wpatrując się w przystojną twarz. Przymknęła powieki, rozkoszując się jeszcze gorącym oddechem muskającym jej zmarźniętą skórę.
A później uniosła rękę. I uderzyła go w twarz.
Jedno, mocne uderzenie, którego odgłos rozniósł się po cichym mieszkaniu. Uderzenie, od którego zapiekła ją dłoń, więc cofnęła ją i zrobiła kilka kroków w tył, kierując się do kuchni - z lodówki wyciągnęła wino, które nalała do stojącej na blacie szklanki, mało eleganckiej podobnie jak ilość, którą wypiła jednym haustem.
- Jeśli przyszedłeś po swoje rzeczy, już dawno je zabrali - powiedziała tylko, nie mogąc i nie chcąc na niego patrzeć, na cholernie idealną koszulę i uważne oczy.
Obiecała sobie: Żaden mężczyzna nigdy więcej nie będzie kontrolował jej życia. Żaden już jej nie skrzywdzi. Ani nie okłamie.
- Gdybym wiedziała, zwolniłabym mieszkanie szybciej - dodała, opierając się ciężko biodrem o kuchenny blat, palcami ściskając szklankę by uspokoić rozedrganie. Pociągnęła nosem, ale nie płakała. Jeszcze nie.
Odchrząknęła za to cicho i wydobyła z kieszeni paczkę papierosów, odpalając jednego i zaciągając się gwałtownie dymem.
Bała się. Po raz pierwszy, bała się rozmowy z Lucasem, nie wiedząc nawet co miałaby mu teraz powiedzieć. Spytać o tę cholerną, drugą rodzinę? Czy zaproponować mu seks, bo może tylko po to przyszedł?
Pluła sobie w brodę, że nie osiągnęła więcej by stanąć na nogi i się stąd wynieść. Było jej wstyd, że widzi ją w takim stanie.
Była wściekła. Rozżalona. I tak zajebiście za nim tęskniła, że musiała uciec, by nie paść mu w ramiona.
Zaczesała mokre włosy, odpięła jeden z guzików koszuli, bo inaczej zaraz by się udusiła.
- Po co przyszedłeś, Luc? Hm? Nie masz dosyć tego cyrku? - spytała cicho, znowu zaciągając się papierosem.
- James wszystko mi powiedział. Wszystko. Nie chcę słyszeć już więcej - spojrzała na niego. Z tak wielkim bólem i smutkiem, jak jeszcze nigdy dotąd. Dokładnie tak, jakby wyrwał jej serce, zmiażdżył i wyrzucił do śmietnika.

@Lucas Cavil
Mów mi Pharsa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Panacea#4568. Piszę w sposób flexible. Wątkom +18 mówię Pewnie, byle ładnie..
Szukam Celu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Kotki, blanty, kiepskie randki. Nagość, wulgaryzmy, dragi, drama content..

Podstawowe

Lucas Cavil
Awatar użytkownika
32
lat
191
cm
właściciel firmy transportowej
Elita
Widział pewnego rodzaju zmianę w jej zachowaniu i do końca nie wiedział, czy powinien się martwić, czy nadzwyczaj w świecie ją zignorować.
Pal licho.. nie mógł tego zignorować, każda nawet najmniejsza cząsteczka jego ciała ciągnęła go w jej stronę, pragnął zatopić się w jej ustach, pragnął wsunąć palce w jej włosy, chwycić za jej krągłości i nadzwyczaj w świecie wziąć ją tutaj w tym pieprzonym salonie gdzie stali. Jego oddech stał się delikatnie chrapliwy, a jego spojrzenie rozkojarzone, kiedy sunął palcem po jej szyi czując przyjemne dreszcze w swoich lędźwiach. Cały czas jej pragnął, mimo tych wszystkich lat, które spędził w samotności starając się być miłym dla swojego towarzysza w celi pragnął jej tak jak tutaj stał. Pragnął jej blisko i był bliski, żeby po prostu zedrzeć wszystkie ubrania z jej ciała i kochać się z nią do utraty tchu.
Chciał tego.
Dlaczego jednak coś go powstrzymywało w tym momencie?
Czuł drżenie jej ciała, czuł jej oddech na swoich palcach kiedy te zawędrowały z szyi w okolice jej ust i nawet gdy to na niego okropnie wpłynęło, to powstrzymał się przed wydaniem ze swoich ust cichego jęku. Nadal ta cholerna magnetyczna siła tkwiła między nimi, nawet teraz pragnęli oboje swojej bliskości, bycia razem.. bycia jednym ciałem. Nawet gdy chciał cokolwiek zrobić w tym kierunku został otrzeźwiony jednym prostym gestem - uderzeniem w policzek.
Rozległ się ten cholerny dźwięk, kiedy jej ręka zetknęła się z jego twarzą, która mimowolnie pod wpływem ciosu odchyliła się lekko w bok. Uchylił tylko usta łapiąc łapczywie powietrze niczym ryba.
Nikt, nigdy nie uniósł na niego ręki. Nikt, nigdy nie odważył się odzywać do niego w taki sposób.. a nawet mimo tego wszystkiego nie czuł złości, tylko cholerne rozczarowanie. Nie mógł jednak spojrzeć w jej twarz kiedy odchylił głowę w jej stronę, bo ta wyswobodziła się z jej objęć i umknęła do kuchni.
Bawili się teraz w kota i myszkę?
Odprowadził ją łakomym spojrzeniem, a zaraz potem kroki same powiodły go w kierunku kuchni. Widział jak nalewa sobie wino i wypija je jednym haustem, widział jak sięgnęła po papierosy i zaciągnęła się dymem. Nawet nie wiedział, że jego serce załomotało mocniej na ten widok, a stalowe spojrzenie delikatnie się zwęziło.
James.
On był problemem wszystkiego, a Lucas nie lubił kiedy ktoś robił go w konia, tak jak teraz. Zachowywała się tak, jakby miał kogoś innego, jakby pieprzył inne kobiety kiedy tak po prostu cały czas pozotał jej wierny. Skierował swoje kroki do kuchni, w sumie krótkim czasie skracając dzielącą ich odległość, tak że stał prawie przed nią. Najpierw chwycił papieros, który trzymała w ustach i włożył do swoich zaciągając się dymem... Przez te cholernych pięć lat tak mu go brakowało, że o mało co nie dostałby orgazmu na same poczucie go. Zaraz potem spojrzał prosto w jej twarz i nadal z papierosem w kącikach ust, chwycił ją w biodrach unosząc niczym małą dziewczynkę i posadził na blacie za jej plecami. Ten gest był trochę chaotyczny, ale na pewno musiała odtworzyć w pamięci to, jak nie raz brał ją właśnie na tym blacie z palcami zaciśniętymi na jej biodrach jęcząc delikatnie jej imię do ucha kiedy wrazem z nią dochodził.. kiedy widział razem z nią gwiazdy, które kochał.
Kochał ją. Całym swoim gangsterskim sercem, był zakochany w tej cholernej kobiecie siedzącej tuż przed nim. Nie miał jednak śmiałości, żeby zmniejszyć odległość poprzez rozchylenie jej nóg, więc wpatrywał się w jej oczy, które w tym momencie były na tym samym poziomie wysokości.
- Co Ci powiedział?
Jakiś okropny dreszcz, zimny przebiegł po jego plecach, które się spięły, a to na pewno nie uszło jej uwadze, kiedy wpatrywał się w nią natarczywym spojrzeniem. Chciał wiedział co takiego jego przyjaciel jej powiedział.. chciał wiedzieć dlaczego kiedy spojrzy prosto w jego oczy i wbije mu w nóż w prosto w serce to poczuje się niewinny...
Mogła zobaczyć napięcie w jego stalowym spojrzeniu, w jego postawie, która w jej obecności kiedy by tylko zapragnęła by go dotknąć runęłaby niczym pieprzony mur, który przez te wszystkie lata próbował stworzyć. Była jego słabością i zdawał sobie z tego sprawę, ale to powodowało, że miał o co walczyć, o ich związek, o ich miłość i nie miał zamiaru przestać.

@Rory Odell
Mów mi Lucas. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Rykoszet#8454. Piszę w trzecia osoba, czas przeszły. Wątkom +18 mówię why not?.
Szukam najlepszego przyjaciela i zdrajcy jednocześnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dosłownie wszystko, wiec nie czytaj!.

Podstawowe

Awatar użytkownika
26
lat
170
cm
Barmanka
Prekariat
Nie chciała go uderzyć. Nigdy wcześniej tego nie zrobiła; miała do niego za dużo szacunku, a jedyne ślady jakie nosiło jego ciało, były ślady jej paznokci po tym jak kochali się namiętnie przez całą noc.
Dłoń nadal ją piekła, podobnie jak płuca, kiedy oddychała szybko, czując jak drży, jak każda emocja wypływa z niej niekontrolowanie.
Była przerażona - jego obecnością, wszystkim co wydarzyło się pod jego nieobecność.
Była rozżalona - od kiedy dowiedziała się, że była dla niego nic nie znaczącą zabawką.
Była wściekła - Tak po prostu. Za to, że ją zostawił, że nie uważał, że pozwolił się złapać.
Pragnęła go i jednocześnie panicznie bała się go dotknąć z obawy, że rozsypie się całkowicie. Już była jednym, wielkim wrakiem człowieka, który z trudem utrzymywał jakikolwiek pion.
Może miała nadzieję, że za nią pójdzie, bo ona nie miała na tyle odwagi by zrobić kolejny krok. Mimo wszystko, jego bliskość znowu zadziałała na nią intensywnie, zapach wody kolońskiej załaskotał ją w nos, ciepło rozpłynęło się po drobnym ciele. Dopiero teraz znowu ciemne oczy skupiły się na przystojnej twarzy, a ona ulegle oddała mu papierosa, wstydząc się tej słabości nie tylko do niego, ale też do używek po które sięgała zbyt często.
Odetchnęła i wydała z siebie ciche jęknięcie, kiedy uniósł ją i posadził na blacie jak dziewczynkę. Skuliła się mimo tego, że obiecywała sobie być silną.
- Lucas - wyszeptała niemal błagalnie. Nie chciała znowu rozdrapywać tych ran, nie chciała nawet we wspomnieniach wracać do bólu, jaki wtedy czuła. Zagryzła wargę, wahając się, kładąc na szali wspomnienia ich życia, a resztę jej życia już bez niego i Bóg jej świadkiem, że była to nierówna walka. Bo kochała go nadal i kochałaby go nawet, gdyby osobiście kawał jej spierdalać.
Delikatnie podniosła dłoń i oparła ją na szorstkim policzku mężczyzny. Opuszki błądziły po linii jego szczęki, po wargach, z których ostrożnie wyciągnęła papierosa. Myślała, że przez prawie pięć lat uczucie zaniknie, że zostanie z niego sam popiół i zgliszcza, ale wystarczyło pięć minut, a na nowo jej serce płonęło, a uda rozchyliły się zapraszająco.
Chciała go bliżej. Jeszcze bliżej.
- Nie wiedziałam co mam robić - powiedziała cicho, głos jej się załamał, ale kontynuowała. - Pewnego dnia przyszedł James. Chyba po roku, albo dwóch. Myślałam, że coś Ci się stało - przymknęła powieki i wzięła głębszy wdech. Jej klatka piersiowa zafalowała przy tym, odsłaniając nagą skórę pod lekko rozpiętą koszulą. - żyłam z oszczędności, które zostawiłeś, tak jak się umawialiśmy w razie wypadku. Ale w końcu pieniądze przestały przychodzić. James usiadł obok mnie i powiedział, że nie może patrzeć jak się męczę. Że musi powiedzieć mi prawdę - urwała, uważnie obserwując oczy narzeczonego. Przemknęła niemal pieszczotliwie po boku jego szyi paznokciami, kiedy twarz wykrzywiła się w smutku.
- Powiedział, że zawsze byłam tylko odskocznią. Zabawą. Byłam młoda, głupia i chętna, nigdy o nic nie pytałam, a Tobie było na rękę, bo masz już rodzinę. I to im musisz zapewnić wsparcie - nie poznawała swojego głosu, ledwie słyszalnego. Do tej pory ich związek był w jakimś zawieszeni; nie zakończony, pozostawiony. Gdy mówiła mu o wszystkim prosto w twarz, to prawie tak, jakby na własne życzenie wbijała sobie ostrze w brzuch.
- Przyszła tu później jakaś kobieta. Nie wiem kim była, ale wpadła w szał, zabrała wszystkie Twoje rzeczy. Zagroziła mi, że jeśli się do Ciebie zbliżę, postara się, żeby moja rodzina na tym ucierpiała - oczy ją zapiekły, spuściła więc spojrzenie i tylko zaciągnęła się papierosem. Gdyby tylko Lucas wiedział, że to zaledwie początek tej smutnej historii. Że właśnie od tego momentu zaczęła staczać się coraz bardziej...
- Dlatego proszę...- jęknęła. - Idź już. Nie chcę żadnych kłopotów. Już nie. James zgotował mi piekło, więcej nie dam rady już znieść. - mocno zacisnęła palce na jego ramieniu i oddała mu papierosa, po prostu wspierając czoło przy jego szyi, pozwalając sobie na te sekundy ciepła, podczas którego czuła bicie jego serca i chrapliwy, niski oddech.
Tyle czasu rozpamiętywała ich związek. Każdą, pojedynczą chwilę, każdy jego uśmiech i obietnicę. Może i była wtedy młoda i głupia, ale był to najszczęśliwszy okres w jej życiu. Nigdy nikogo nie kochała tak mocno, nigdy też za nikim tak mocno nie tęskniła.
Ale popełniła tyle błędów...Zbyt wiele, by po prostu jej wybaczył.
- Przepraszam, że nie miałam odwagi, żeby się z Tobą pożegnać.

@Lucas Cavil
Mów mi Pharsa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Panacea#4568. Piszę w sposób flexible. Wątkom +18 mówię Pewnie, byle ładnie..
Szukam Celu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Kotki, blanty, kiepskie randki. Nagość, wulgaryzmy, dragi, drama content..

Podstawowe

Lucas Cavil
Awatar użytkownika
32
lat
191
cm
właściciel firmy transportowej
Elita
Ta delikatna nić.. delikatna, która łączyła ich w pewien sposób została przerwana, jednak do tego momentu Luca nie wiedział dlaczego, teraz jednak wpatrując się w jej twarz i widząc ten cholerny wachlarz emocji wiedział, że coś było nie tak.
Ktoś naopowiadał jej bzdur.. bredni..
Wciągnął głęboko powietrze, nawet nie mając świadomości, że jego palce mimowolnie zaciskają się na ciele kobiety, a mianowicie na jej biodrach nawet gdy uwcześnie trzymał je je na blacie po obu stronach jej ciała. Coś go cholernie ciągnęło do niej i jego palce mimowolnie delikatnie zacisnęły się na jej biodrach. Łakome tamtych doznań, łakome przeżyć, które powodowały, że jego strudzone serce biło mocniej na jej widok. Jęknął.. a może zawraczał cicho niczym zwierzę, kiedy musnęła palcami jego policzek, kiedy jej uda rozchyliły się zapraszająco, a ten niczym lakome zwierzę, niczym prawdziwy kochanek zmniejszych dzielącą ich odległość, niemalże stykając się biodrami z ukochana. Zaczerpnął głęboko powietrza, starając się ulokować spojrzenie na jej twarzy, tak bardzo rozpraszającej go w każdym momencie..
Pragnął je..
Mogła to poczuć, kiedy delikatnie naparł na ten cholerny blat tak, że mogła poczuć jego naprężoną męskość w zwieńczeniu swoich ud. Delikatnie nawet palcami przejechał po jej udach, starając się na bezlitosną maskę.. na obojętną maskę, kiedy uniósł spojrzenie na jej twarz. Na wzmiankę o Jamesie i o tym co uczynił mimowolnie ciało Cavila się napięło a w płuca wtłoczyło się więcej powietrza.. zerknął na jej twarz, mocując spojrzenie w jej oczach, a unosząc dłonie ku jej twarzy, zamknął ją w swoich szorstkich, ale ciepłych dłoniach.
- Zrobił Ci krzywdę?
Te parę słów.. słów oraz odpowiedzi, które tak naprawdę nie chciał znać. Przez te cholernych pięć lat mogło stać się tak wiele, że nawet by o tym nie wyśnił. Jednak myśl, że ten oślizgły gad mógł trzymać ręce na jego kobiecie...
Zamarł.
Przez krótki moment mogła go dostrzec bezsilnego.. łapiącego oddech, ale kiedy uniósł spojrzenie miał je stalowe i nieprzeniknione.
Spiął się.
Spiął się w tym momencie kiedy wspomniała o innej kobiecie. Do cholery.. on nawet o innej kobiecie nie śnił. Zaczerpnął głęboko powietrza, wyciągając papieros ze swoich ust i zgaszając go na blacie kuchennym na którym siedziała Rory. Zaraz potem jego ręce a raczej ręka ponownie wróciła na jej biodro, a druga chwyciła za jej podbródek zmuszając ją do spojrzenia prosto na jego twarz.
Mogła zobaczyć umęczonego człowieka.... człowieka, który miał już dość, a jego niegdyś stalowe spojrzenie lekko przygasło.
- Uwierzyłaś w to? - to pytanie na parę sekund, na parę bić serca zawisło między nimi, kiedy ponownie spojrzał w jej piękne oczy.
- Uwierzyłaś, że mógłbym Cię zostawić dla innej kobiety? - bolało go to.. bolała go myśl, że mogła w to uwierzyć, że mogła się zatracić i że przede wszystkim mogła robić głupie rzeczy z tego powodu. Zaczerpnął głośno powietrza w płuca nie odrywają spojrzenia od jej twarzy. Przymknął oczy kiedy ich ciała mimowolnie się zetknęły, kiedy jej oddech ulokował się na jego szyi.
- On kłamie... ja nigdy nie byłem z żadną inną kobietą i nie chcę być - jego słowa zabrzmiały mocno, kiedy chwycił w obie dłonie jej twarz.
- Kocham CIę.. Tylko Ciebie.
Wyszeptał prosto w jej wargi naginając się niczym struna. Nawet gdy chciał ją pocałować i się zatracić to decyzja nleżała do niej. Zawsze pozwalał jej decydować, bo nigdy nie trzymał jej w klatcę niczym złotego ptaka.
Nie zasługiwała na to.

@Rory Odell
Mów mi Lucas. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Rykoszet#8454. Piszę w trzecia osoba, czas przeszły. Wątkom +18 mówię why not?.
Szukam najlepszego przyjaciela i zdrajcy jednocześnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dosłownie wszystko, wiec nie czytaj!.

Podstawowe

Awatar użytkownika
26
lat
170
cm
Barmanka
Prekariat
Zadrżała, kiedy mocniej przycisnął się do jej ciała, gdy na rozchylonych udach poczuła wybrzuszenie w jego spodniach. Zakręciło jej się w głowie; od natłoku myśli, od tych karcących myśli, które próbowały ją powstrzymać przed kolejnym dotykiem.
Ale nie mogła się powstrzymać, by nie otulić dłonią jego karku, by nie zacisnąć ud na jego biodrach. Była przy nim zbyt słaba, zbyt drobna by się bronić, tyle tylko, czy na pewno tego chciała?
Patrzyła mu w oczy, rozchylając wargi, pragnąć usłyszeć odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie zdążyła zadać.
Zrobił Ci krzywdę?
Jej ciało drgnęło, spięło się, a powietrze cicho wyleciało z jej płuc.
James. Pieprzony James i jego interesowna pomoc. Jego gwałtowność, gdy się z nim nie zgadzała, jego brutalność, gdy nie chciała, by jej dotykał.
Widziała wszystko przed oczami, klatka po klatce jak wylądowała w jego mieszkaniu. Drzwi były zamknięte, broń leżała na nocnym stoliku. Nie spłaciła do końca dragów, które dla niego sprzedawała i musiała odpokutować.
Jak grzeczna dziewczynka, mówił, zaraz każąc jej się rozebrać.
Coś zakłuło ją w sercu, coś przewróciło jej się w żołądku.
- Nie było Cię...- wyszeptała, czując gorące łzy na policzkach. - Nie wiedziałam czy wrócisz, nie wiedziałam już nic - drżąco wciągnęła powietrze, mocniej wbijając się w zimny, kuchenny blat. - Chciał mi pomóc. Miałam sprzedawać dla niego dragi, ale nie byłam w stanie na czas wywiązać się z płatności i...- skuliła ramiona, kręcąc mocno głową. Wilgotne włosy opadły jej na twarz i pragnęła tylko, by całkowicie ją przesłoniły.
Lucas mocniej zaciskał palce na jej biodrach, a Rory jęknęła bezsilnie, nie walcząc z wylewającą się z niej prawdą.
- Miałam jakiś wybór, Luc? Miałam? - spojrzała na niego mocno, przechylając lekko głowę - Uwierzyłam, że kogoś miałeś. Że miałeś rodzinę, którą postanowiłeś się zająć. Uwierzyłam, że zostawiłeś mnie całkowicie samą! - uniosła głos, opierając dłonie na jego klatce piersiowej. Uderzyła w nią - raz, drugi, kolejny, tłumiąc coraz gwałtowniejszy płacz. Czego od niej oczekiwał? Od dziewczyny, zaledwie dwudziestojednoletniej, której świat rozsypał się na miliony kawałeczków?
Nie była taka jak on. Nie stąpała tak mocno po ziemi, nie umiała wtedy rozróżnić prawdy od kłamstwa.
- Przychodzili tutaj. Ludzie Jamesa, ciągle czegoś chcieli. Pieniędzy, dokumentów. A ja nie wiedziałam o co chodzi, bo nigdy nic mi nie mówiłeś, więc dlaczego miałbyś nie ukrywać innej kobiety? - chciała mu wierzyć, przecież kiedyś ufała mu bezgranicznie. Kiedyś skoczyłaby za nim w ogień, dałaby sobie rękę uciąć.
Kiedyś.
A teraz? Kiedy stał przed nią, czy była w stanie zaufać jego słowom?
Chwycił jej twarz, a Rory ponownie spojrzała mu w oczy. Była zagubiona, nie wiedziała w jakie słowa powinna wierzyć.
- Nic nie rozumiem, Luc - odetchnęła prosto w jego wargi, przymykając powieki, kiedy jego usta dosięgnęły tych jej. Zamarła, ciasno oplatając dłonie na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.
Kocham CIę.. Tylko Ciebie.
- Pocałuj mnie - wyszeptała. - Po prostu mnie pocałuj - powtórzyła, wpijając się z tęsknotą w jego wargi, spijając z nich każde, niewypowiedziane zapewnienie miłości. Niech nic już nie mówi, niech po prostu ją obejmie, bo nie była w stanie wyrzucić z siebie słów, całej nagromadzonej historii.

@Lucas Cavil
Mów mi Pharsa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Panacea#4568. Piszę w sposób flexible. Wątkom +18 mówię Pewnie, byle ładnie..
Szukam Celu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Kotki, blanty, kiepskie randki. Nagość, wulgaryzmy, dragi, drama content..

Podstawowe

Lucas Cavil
Awatar użytkownika
32
lat
191
cm
właściciel firmy transportowej
Elita
Ciało ją zdradzało, a raczej oboje nawzajem zdradzali swoje potrzeby, swoją tęsknotę. Jednak nie było go pięć cholernych lat i musiał zachować zdrowy rozsądek. Uważnie patrzył na jej twarz, kiedy zadawał to cholernie ważne dla niego pytanie. Nie uszło także jego uwadze, że ta się cała spięła. Co mogła w tamtym momencie zobaczyć w jego oczach? Furię? Gniew? Żal? Spieprzył na całej linii dając się zamknąć w więzieniu podczas gdy ona tutaj cierpiała przez jego przyjaciela.
Nie. To już nie jest jego przyjaciel. Nie zdał sobie sprawy, że mocniej zacisnął palce na jej biodrach jakby w ten sposób chciał wyładować całą furię, która się w nim narodziła. Zapewne pozostawi ślady swoich palców na jej ciele.
- Zabiję go
Te dwa słowa. Dwa słowa, które były pewnego rodzaju obietnicą. Obietnicą, że ten parszywy gnojek będzie cierpiał przez resztę swoich pokręconych dni. Powinien ją chronić, ale tak naprawdę siedząc w więzieniu mógł tylko polegać na Jamesie. Kiedyś złożyli sobie obietnicę, że jakby ktoś z nich wpadł to drugi zająłby się rodziną, ukochanymi. Widocznie ten oślizgły gnojek postanowił się zająć brunetką aż za bardzo. Wrzał w nim gniew i gdyby nie fakt, że miał ją teraz w ramionach to poszedłby do niego i uderzył prosto w twarz. Biłby go do nieprzytomności.. a potem aż zobaczyłby jak jego oczy gasną. Skrzywdził najważniejszą istotę w życiu Cavila. Zamrugał oczami koncentrując wzrok na jej twarzy.
- Co za parszywy gnojek.. obiecał mi, że się Tobą zajmie. Obiecał mi, że włos Ci z głowy nie spadnie - drżał delikatnie na ciele, drżał kiedy patrzył prosto w jej oczy. Chciał ją przeprosić, chciał się wycofać i przecierpieć w swój pokręcony sposób tego czego się dowiedział a każde kolejne słowo powodowało, że.. że robiło mu się nie dobrze. Niech go piekło pochłonie! Drgnął lekko kiedy uderzyła go w pierś. Raz, a potem drugi. Nie było to nic co mogłoby go fizycznie zaboleć, ale psychicznie.. był w rozsypce, że na to pozwolił.
- Przestałaś mnie odwiedzać, przestałaś do mnie przychodzić i spodziewałem się najgorszego - ulokował swoje ciemne oczy w jej, kiedy zdołał podnieść głowę bez żadnego wstydu, żeby spojrzeć prosto w jej twarz. Jej dotyk go palił, palił go tak niemiłosiernie.. Spodziewał się, że przede wszystkim postanowiła pójść dalej, że znalazła kogoś z kim będzie szczęśliwa i przede wszystkim bezpieczna. Widocznie Lucas nie był zbyt dobry na tyle, żeby jej zapewnić to bezpieczeństwo.
- Miałbym ukrywać inną kobietę? W moim życiu nigdy nie było innej kobiety, Rory - była jego pierwszą i prawdziwą miłością.
Pocałuj mnie
No i jego zdrowy rozsądek poszedł się kochać. Naparł mocniej swoimi wargami na jej starając się powstrzymać cichy jęk, który wzbierał się w jego klatce piersiowej. Jego ręce z bioder przesunęły się na jej plecy muskając je delikatnie, jedna ręka powędrowała w jej włosy wsuwając się lekko, tak żeby palcami zahaczyć o mokre kosmyki a druga powędrowała w dół jej pleców, zaciskając się na jej pośladku kiedy przysunął ją mocniej do siebie we władczym geście. Zawsze był taki władczy i doskonale o tym wiedziała, czasami nawet w łóżku oboje walczyli o dominację. To powodowało, że ich związek był pełen namiętności, był prawdziwym żarem który za każdym razem bił z ich ciał.
Nic dziwnego, że tak bardzo ją kochał. Była spełnieniem jego wszystkich marzeń. Jego słodka i ukochana Rory.
Oderwał się niechętnie od jej ust, chwycił mocniej za kosmyk włosów ciągnąc w dół tak, że ta odchyliła głowę do tyłu. Pocałunki zeszły na jej słodką szyję, którą zaczął także delikatnie kąsać zębami.
- Tęskniłem za Tobą - wymruczał zmysłowym głosem, kiedy przeniósł swoje pocałunki w kierunku jej ucha i przygryzł delikatnie zębami jego płatek.

@Rory Odell
Mów mi Lucas. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Rykoszet#8454. Piszę w trzecia osoba, czas przeszły. Wątkom +18 mówię why not?.
Szukam najlepszego przyjaciela i zdrajcy jednocześnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dosłownie wszystko, wiec nie czytaj!.

Podstawowe

Awatar użytkownika
26
lat
170
cm
Barmanka
Prekariat
Zabiję go.
Słowa Lucasa sprawiły, że zadrżała, a coś znowu nieprzyjemnie przewróciło jej się w żołądku. Bywały chwile, kiedy czasami irracjonalnie się go bała; nie dlatego, że mógłby jej coś zrobić, tylko dlatego, że jego oczy bywały nieustępliwe i błyszczały w sposób mówiący jasno, że komuś innemu mogłaby stać się krzywda.
Czytała z jego twarzy. Zawsze wyłapywała każdą emocję, szczerość i fałsz. I wiedziała. Już teraz wiedziała, że została oszukana przez Jamesa.
Nie wiedziała czy go przeprosić za to, że zamiast wierzyć jemu, w tej swojej słabości uwierzyła Jamesowi i jego szopce. Czy sama powinna się gniewać? Czy pragnęła przelewu krwi, której już za dużo czuła dookoła?
- Nie jestem tak silna jak myślisz. Nie byłam...- wyszeptała, zagryzając tak mocno wargę. Wstydziła się tego, że nie mogła mu dorównać, że nigdy nie będzie wystarczająco mocna, by nie musiał jej wiecznie chronić.
James się nią zajął. Oczywiście, tylko zupełnie nie w sposób, w jaki powinien. Zostawił w Rory tyle ran, że pomimo upływu czasu, nadal nie umiała wszystkiego poskładać do kupy. Dał jej wszystko i odebrał wszystko; Lucasa, godność, szacunek do samej siebie, kiedy dilowała w klubach i na ulicy, żeby opłacić czynsz, bo tylko tyle podobno mógł zrobić.Tylko tyle, by nikomu nie stała się krzywda.
W moim życiu nigdy nie było innej kobiety, Rory
Zaśmiała się. Przez łzy, krótko, trochę z czystą rozpaczą.
Głupia, głupia, głupia.
Potrzebowała zapewnienia, ciepłych ramion w koło siebie. Jego. Jedynego mężczyzny, którego kochała właśnie w ten jedyny, gorący sposób.
- Przepraszam...- wyszeptała, kiedy pocałował jej wargi, a ona odwzajemniła pocałunek. Mocno, gwałtownie, nie mogąc oderwać się od ust, które tak dobrze znała, które godzinami wyznaczały wilgotne ścieżki na jej skórze. - Przepraszam - powtórzyła, pogłębiając pieszczotę, lekko dosuwając się do niego, by przylgnąć całym ciałem, zabierając mu oddech kolejnymi pocałunkami.
Była jego. Zawsze, przez te wszystkie lata, nawet wtedy, kiedy leżał obok niej inny mężczyzna, w którym próbowała odnaleźć chociaż cząstkę narzeczonego. Nikt mu nie dorównywał, nikt nigdy nie zagościł ponownie w jej sercu.
Jęknęła z ulgą, cicho, odchylając głowę, kiedy wplótł palce w kosmyki jej włosów. Oblizała wargi, kiedy te jego skierowały się na wrażliwy punk jej szyi, a Rory wbiła mocniej palce w jego kark, znacząc go paznokciami.
Nie chciała już o niczym myśleć. Nie teraz, kiedy znowu miała go blisko. Jutro. Jutro przyjdzie na to czas, na setki pytań i odpowiedzi, na dalsze łzy, które teraz zdobiły też jej policzki.
- Myślałam, że już nie wrócisz - zacisnęła uda na jego biodrach, ocierając się znacząco o jego ciało; wystarczyła chwila by była mokra, by czuła jak skóra parzy ją i domaga się zdjęcia niewygodnych, przemokniętych ubrań. Dosięgnęła palcami guzików jego czarnej koszuli, rozpinając jeden po drugim by odsłonić klatkę piersiową, błądząc po niej palcami, zahaczając o sutki, wyliczając przy tym każde uderzenie jego serca i uniesienie klatki piersiowej przy przyśpieszonym oddechu. Zmrużyła rozkosznie powieki, przechylając głowę, wbijając ciemne, iskrzące spojrzenie w jego przystojną twarz.
- Kochaj się ze mną - poprosiła, chwytając jego przegub, sprawnie nakierowując jego palce na jedną z piersi, jędrną i wyczuwalną pod cieniutkim materiałem bluzki. Westchnęła bezwstydnie, kiedy pokierowała dłoń niżej; na swój brzuch, podbrzusze, aż w końcu na górną część uda. - Kochaj się ze mną, Lucas - tym razem brzmiało to bardziej jak rozkaz, a nie pytanie, a ona wyrwała się do przodu, by gwałtownie go pocałować, kąsając zębami jego dolną wargę. Była złakniona i do granic możliwości podniecona,; bo kochała go najmocniej na całym, jebanym świecie, a jej ciało reagowało instynktownie na najmniejszy jego dotyk.
Zsunęła z ramion bluzkę, pozwalając by upadła gdzieś obok kuchennej wyspy. I ciągle tylko na niego patrzyła, w ten błagalny, pełen miłości sposób, odrobinę bojąc się, że zaraz ją od siebie odsunie.

@Lucas Cavil
Mów mi Pharsa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Panacea#4568. Piszę w sposób flexible. Wątkom +18 mówię Pewnie, byle ładnie..
Szukam Celu.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: Kotki, blanty, kiepskie randki. Nagość, wulgaryzmy, dragi, drama content..

Podstawowe

Lucas Cavil
Awatar użytkownika
32
lat
191
cm
właściciel firmy transportowej
Elita
Drżał, a raczej to jego ciało drżało lekko na widok jej twarzy, na tą bezradność w oczach i doskonale wiedział co spotka Jamesa, kiedy tylko ten przestanie ignorować jego telefony. Lucas zdążył się dowiedzieć od swoich pracowników, że ten nie dawał przez jakiś czas oznaków życia, tak jakby zaszył się w jakiejś dziurze niczym tchórz wiedząc o tym, że Cavil wyszedł z więzienia. Zapewne sądził, że nastanie to dopiero za dziesięć lat, bo taki miał wyrok a może, że nawet wda się w jakąś bójkę i posiedzi sobie dłużej.
Niedoczekanie.
Był na wolności i wiedział, że ktokolwiek będzie chciał skrzywdzić osoby na których mu zależało to spotka go kara gorsza od śmierci. Spojrzał na nią z dotąd nieznanym jej błyskiem w oku, z tą cholerną determinacją, która zalewała go kawałek po kawałku. Była dla niego najsilniejszą kobietą jaką poznał. Przesunął palcami delikatnie po jej policzku uśmiechając się kącikiem ust.
- Myślisz, że jakbyś była słaba to wtedy w barze bym do Ciebie zagadał? Twoja zadziorność mnie tam przywiodła a to nie czyni Cię słabej - mruknął tylko cicho w odpowiedzi, uraczając ją już szerszym, ale nadal z pewnym dystansem, uśmiechem. Pamiętał tamten dzień gdy poznali się w barze gdzie pracowała i nawet gdy była za ladą to nic nie przeszkadzało mu, żeby ją zagadać na ciut dłużej. Tak po prostu. A potem był tam częściej gościem niż mogłaby przypuszczać, obserwował ją i wiedział, że jest idealną kobietą.
Dla niego.
A przecież był pieprzonym egoistą, czyż nie?

Cichy pomruk pomieszany z delikatnym warkotem wyrwał się z jego ust, kiedy te złączyły się w gorącym pocałunku. Ojciec uczył go, że nie powinien przepraszać, prawdziwy mężczyzna nie przepraszał i nie oczekiwał tego od innych ludzi. On także nie oczekiwał tego od Rory bo wiedział, że nie miała za co go przepraszać.
To on był winien, nie zabezpieczył się na tyle, żeby ją ochronić przed Jamesem. Lecz jak mógł to zrobić skoro mu ufał? Zaufał złej osobie i teraz o tym wiedział i mógł bić się w pierś na swoją głupotę.
Cichy syk wyrwał się z jego ust kiedy poczuł jej paznokcie na swoim karku, ale jak zawsze mu to nie przeszkadzało, ta doskonale pamiętała jakie pełne namiętności były ich zbliżenia, jak jego plecy nie razy znaczyły blizny po jej paznokciach, zarówno na torsie. A on pamiętał jak ta wiła się pod nim krzycząc jego imię w ekstazie. Uwielbiał dawać jej przyjemność, w każdej możliwej postaci. Był dumny z tego, że potrafił doprowadzić ją do takiego stanu, że błagała o więcej.
- Nawet gdybym miał poruszyć niebo i ziemię, albo trafić do piekła to i tak bym do Ciebie wrócił - mruknął pomiędzy delikatnym sunięciem rękoma po jej ciele, zahaczył o jej biodra palcami zaciskając je na chwilę mocniej. Zmrużył delikatnie oczy kiedy ta odpięła guziki od jego czarnej koszuli, a kiedy poczuł na swoim ciele jej zimne ręce zadrżał mimowolnie wciągając głęboko powietrze do płuc. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała w zawrotnym tempie.
Brakowało mu tego. Brakowało mu jej bliskości. Cholera.. przede wszystkim brakowało mu jej!
Kochaj się ze mną.
Zatrzymał w tym momencie spojrzenie na jej twarzy, na jej oczach. Myśl, że przez te pięć lat miała innego mężczyznę.. doprowadzała go do szaleństwa, czy było jej tak samo dobrze z innymi jak z nim? Stłumił warknięcie, które chciało wyrwać się z jego gardła, kiedy posłusznie musnął palcami jej jędrną pierś przez przylepiony do jej ciała materiał bluzki, już dalej nie musiała prowadzić jego ręki, bo jego palce posłusznie sunęły przez środek jej piersi, przez brzuch na uda, na których zacisnął mocniej palce. Nie odrywał od niej spojrzenia kiedy bluzka ssunęła się z jej ciała, ukazując je tak jak uwielbiał.. jak zawsze nie miała na sobie stanika bo doskonale wiedziała, że Cavil to uwielbiał.. kiedy chodziła po domu a sutki odznaczały się pod jej bluzką za każdym razem gdy rzucał jej łakome spojrzenie. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, a jej ciało reagowało i doskonale potrafił to wykorzystać.
Przez krótki moment chciał ją ukarać i po prostu się odsunąć, ale on także był spragniony i złakniony jej. Jej smaku, jej zapachu i jej krzyków rozkoszy. Wystarczyła tylko chwila i ten błysk w jego oku, kiedy mężczyzna wbił się ponownie w jej usta z tęsknotą, obejmując ją w pasie. Jego palce zawędrowały do jej dolnej części garderoby, odpinając zamek od jej barmańskiego stroju, które tak idealnie w tym momencie eksponował się na jej ciele przez panujący za oknem deszcz. Ten widok tak cholernie go podniecał. Nawet nie wiedział w jaki sposób pozbył się z niej kolejnych ubrań, robił to automatycznie zostawiając ją w samych majtkach. Uśmiechnął się zadziornie kącikiem ust, kiedy chwycił jedną z jej piersi, kciukiem musnął jej naprężony sutek a zaraz potem wylądowały na nim jego usta, kiedy przesunął ręką po jej płaskim brzuchu w kierunku najczulszego i najbardziej gorącego punktu w jej ciele. Drugą ręką trzymał ją mocno w pasie nie pozwalając się jej wyswobodzić. Wsunął rękę za gumę jej seksownych majtek drażniąc się z nią kiedy przesunął opuszkiem palca po łechtaczce torując sobie drogę do jej gorącego i wilgotnego wnętrza. Aż łapczywie złapał powietrze kiedy tam dotarł, nie przestając pieścić jej piersi, przygryzać potęgując w ten sposób doznania.

@Rory Odell
Mów mi Lucas. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Rykoszet#8454. Piszę w trzecia osoba, czas przeszły. Wątkom +18 mówię why not?.
Szukam najlepszego przyjaciela i zdrajcy jednocześnie.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: dosłownie wszystko, wiec nie czytaj!.

Podstawowe

Odpowiedz