Graeme Cowley
Awatar użytkownika
32
lat
177
cm
Programista
Techniczna Klasa Średnia
Mało kto spodziewa się brutalnych pobudek o czwartej nad ranem, zwłaszcza jeśli mieszka sam i to we w miarę spokojnej dzielnicy. Biorąc jednak pod uwagę, że Graeme trzymał w mieszkaniu sporych rozmiarów niezdarnego futrzaka, którzy lubił przemierzać nocami ciasne zakamarki wszystkich dostępnych pomieszczeń, nie powinno go dziwić, że czasem strąci z regału jakąś pierdółkę albo dwie. I w sumie nie dziwiło, to zwykle kot zdawał się być zszokowany faktem, że pakowanie zadka w trudne do dostania miejsca zwykle źle się dla niego kończyło. Tej nocy przeszedł jednak samego siebie, bo – biorąc pod uwagę to, co szatyn zastał później w kuchni – kocur jakimś cudem zdołał wskoczyć na wiszące szafki, najprawdopodobniej następnie spaść z tej znajdującej się nad zlewem, uwiesić się na jej drzwiczkach i wyrwać je z górnego zawiasu. Oczywiście istniał cień szansy, że odpadły same, choć ślady pazurów oraz odciśnięte w cienkiej warstwie kurzu łapki, które znalazł na wspomnianych wcześniej szafkach podczas oględzin miejsca zbrodni, jasno wskazywały na sprawdzę tego zdarzenia. Urwane drzwiczki nie były jednak największym problemem, spadając uderzyły bowiem w kran, który chyba nie zniósł tego najlepiej.
On się na hydraulice znał bardzo powierzchownie. Wiedział jak przeczyścić odpływ wody, naprawić spłuczkę albo wymienić syfon w umywalce. Nie miał jeszcze jednak do czynienia z wykrzywionym o trzydzieści stopni do tyłu kranem, który przy każdej próbie dotknięcia go zaczynał wydawać niepokojące odgłosy i tryskać dookoła lodowatą wodą. W pierwszej kolejności Graeme zrobił więc to, co wydawało mu się najbardziej logiczne w tamtym momencie – zakręcił dopływ wody, zabezpieczył okolice zlewu przed potencjalną powodzią i zaczął dzień od porządkowania kuchni. Mogi w tym czasie, jak gdyby nigdy nic, rozsiadł się na parapecie i skupił całą uwagę na świecie zewnętrznym.

Do południa zdążył całkiem odkręcić drzwiczki, które następnie odłożył na bok w celu ich późniejszego odmalowania, umyć podłogę oraz osuszyć sąsiadujące ze zlewem meble. Problemem nadal pozostawał jednak kran. Sam się przecież nie naprawi, a zawracanie landlordowi głowy czymś takim w poniedziałkowy poranek było dość ryzykowne. Jedynym rozwiązaniem było więc zadzwonienie po fachowca albo jakiegoś ogarniętego znajomego, z czego ta druga opcja wydawała się zdecydowanie bardziej kusząca. Jeśli już ma spędzić dziś z kimś trochę czasu, to niech to chociaż nie będzie niezręczne i drogie. Doszedłszy do wniosku, że telefon do przyjaciela to w jego sytuacji najlepsze możliwe rozwiązanie, od razu wybrał numer do tego o którym wiedział, że na pewno go nie zawiedzie.
Hej, dzień dobry! Mam nadzieję, że cię nie obudziłem? – spytał od razu gdy tylko usłyszał w telefonie głos Quentina. – Jesteś dziś bardzo zajęty? Jeśli nie, to naprawdę przydałaby mi się twoja pomoc, mam awarię w kuchni i zerowe pojęcie od jakiej strony zabrać się za naprawę. Obiecuję, że ci to wynagrodzę – powiedział, tym razem z wyczuwalnym w głosie entuzjazmem. – Wiem, że dzisiaj jest wyjątkowy dzień i takie tam, czternasty lutego to dość niezręczna data na takie propozycje, ale gdybyś jednak nie był niczym zajęty, to chętnie wyciągnę cię wieczorem na kolację. Ja stawiam.
Już od jakiegoś czasu chodziło mu po głowie, żeby zaprosić chłopaka na burgera czy inną sałatkę, tak jako wyraz wdzięczności za bycie świetnym sąsiadem. Teraz przynajmniej miał ku temu powód, zwłaszcza jeśli jego towarzysz nie miał jeszcze żadnych konkretnych planów na resztę dnia. Taki wieczór w końcu zawsze łatwiej znieść z kimś znajomym niż w samotności.


@Quentin Frye
Mów mi Graeme. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię stanowcze nie.
Szukam szczęścia.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos i strumienie świadomości.

Podstawowe

Eventy

Quentin Frye
Awatar użytkownika
24
lat
170
cm
Ogrodnik
Tradycyjna Klasa Robotnicza
Nie spał już od dawna. Być może dla niektórych 14 lutego było ważnym świętem, gdzie poświęcało się czas na przygotowanie do wieczornego spotkania, ale Quentin na szczęście nie miał takich problemów i jedyne, co zaśmiecały mu głowę dzisiejszego dnia było spakowanie potrzebnych do pracy narzędzi i ruszenie do boju z zarośniętymi trawnikami sąsiadów. W teorii. W praktyce miał dokładnie zaplanowany dzień, bo świadczył swoje nieskromne usługi nie tylko jednej osobie. Mimo środka zimy, trzeba było zacząć podejmować kroki, by na wiosnę twój ogródek zabłysną feerią barw, a sąsiad pluł sobie w czoło, że nie ma tak dobrze jak ty.
Telefon przeszkodził mu w momencie przerwy śniadaniowej. Konsumował właśnie bez większego entuzjazmu kanapkę z serem (smakowała trochę jak papier, ale czego mógł się spodziewać po gotowcu ze sklepu?), kiedy na wyświetlaczu pojawiło się imię jednego z sąsiadów.
Mmm? — Pierwsze słowa może nie brzmiały zbyt przekonująco, ale Quentin też nie był znany z większej wylewności niż to potrzeba. — Daj spokój. Nie śpię od kilku godzin.
Czasami, bardzo rzadko, żałował, że podjął się pracy, która wymagała wczesnego wstawania. Trudno było mu się rozstawać nie tyle z łóżkiem, co z Potworkiem, którego nie zawsze mógł zabierać ze sobą do pracy. Gram z pewnością nie miał takich problemów i mógł na spokojnie miziać swojego kiciusia całymi dniami.
Zależy jaką pomoc.
Miał swoje obowiązki, ale te mógł odłożyć zawsze trochę na późniejszy termin, a pomoc znajomemu wydawała mu się ważniejsza. Gram dość dobrze radził już sobie z codziennym życiem, więc nie dzwonił by w byle sprawie. Nie mylił się tak bardzo. Awaria czegokolwiek powinna być jak najszybciej naprawiona. Miał nadzieję, że nie chodzi o gaz i że...
— ... Zakręciłeś wszelakie rzeczy związane z tą awarią?
Wolałby nie czytać o wysadzeniu połowy dzielnicy z powodu jakiegoś wypadku z domu znajomego. Spojrzał na zegarek znajdujący się na nadgarstku.
Muszę dokończyć jedno, ale za jakąś godzinę, maks dwie mogę u ciebie być.
Lubił Grama. Przypominał mu trochę szczeniaka, a szczeniaków nie porzuca się na drodze, kiedy przypadkiem przegryza kabel od telewizora.
Wspominki o dniu zakochanych zbył cichym prychnięciem. Jego plany na dzisiaj obejmowały pracę, obiad i oglądanie Netflixa.
Nie musisz mi stawiać, ale nie będę narzekał na coś ciepłego w ustach.
Coś z baru brzmiało o niebo lepiej niż kolejny odgrzewany makaron instant. Nie przeciągał dalej rozmowy. Faktycznie miał coś jeszcze innego do załatwienia, ale starał się uwinąć jak najszybciej. Niestety do drzwi Grama zapukał dopiero po dwóch godzinach, bo jak zawsze miał pecha i nic nie szło po jego myśli. Nie bawił się w zmienianie w bardziej cywilizowane ubrania. Jak coś pękło, to się pobrudzi, a szkoda dobrej koszulki. Zabrał ze sobą jedynie narzędzia z nadzieją, że one wystarczą.

@GRAEME COWLEY
Mów mi Quess. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda quess#9082. Piszę w 3 osoba || czas przeszły. Wątkom +18 mówię zależnie od ułożenia gwiazd.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: kiepskie żarty.

Podstawowe

Eventy

Graeme Cowley
Awatar użytkownika
32
lat
177
cm
Programista
Techniczna Klasa Średnia
Spokojnie, to tylko kran – wyjaśnił, gdy tylko usłyszał tę nutę zaniepokojenia w głosie swojego rozmówcy. – Nie będę wchodził w szczegóły przez telefon, bo pewnie i tak mi nie uwierzysz, ale zapewniam, że sytuacja jest na razie pod kontrolą. Nikogo nie zalewam i raczej nic tu nie wybuchnie.
Oczywiście nie mógł być tego stuprocentowo pewny, zawsze istniało ryzyko, że woda przedostała się w niewidoczne dla niego zakamarki, dotrze do jakichś kabli i spowoduje zwarcie. Usterkę odkrył jednak stosunkowo wcześnie i szybko opanował sytuację, więc był dobrej myśli. Jedyne nieodwracalne szkody, jakie do tej pory ta miniaturowa powódź spowodowała, to rozmoczenie filców pod nogami kuchennych mebli.
Nie spiesz się, to nic bardzo poważnego. Nawet jak zejdzie ci się dłużej to nic się nie stanie – zapewnił spokojnie, nie chcąc wywierać na koledze żadnej presji. – Ja tam się nigdzie się nie wybieram, jak przyjdziesz to przyjdziesz – dodał na koniec, również nie chcąc trzymać go przy telefonie w nieskończoność.
W końcu to nie była sprawa życia i śmierci, jedynie drobna niedogodność, a przynajmniej na pierwszy rzut oka. W najgorszym wypadku po prostu będzie chodził z brudnymi naczyniami do umywalki w łazience. Jeśli życie to symulacja, równie dobrze mogłyby to być Simsy.

Od pracy oderwało go donośne pomrukiwanie. Kocur musiał rozpoznać znajome kroki na zewnątrz albo zauważyć go przez okno, bo od razu potruchtał do drzwi i zaczął ocierać się o futrynę zanim jeszcze Graeme usłyszał pukanie.
Mogi, nie.
Na wszelki wypadek wziął zwierzaka na ręce jeszcze zanim otworzył drzwi, nie chcąc ryzykować, że ten poczuje nagły zew natury i wybiegnie na zewnątrz. Następnie wpuścił gościa do środka, krótko się z nim przywitał, a następnie zaprowadził do kuchni. Tragedii tam nie było, jedynie odczepione od szafki drzwiczki i odchylony do tyłu kran mogły wyglądać trochę niepokojąco.
To jego wina – przyznał od razu z pełną powagą, skinieniem głowy wskazując na siedzącego w jego ramionach kota. – Nie pytaj jak, nie mam pojęcia. Dopływ wody do kranu jest zakręcony, ale nie wiem czy trzeba go odciąć dla całej kuchni, a jeśli tak, to jak to zrobić. No i nie znam się na anatomii zlewów, ale mam nadzieję, że ucierpiała tylko bateria.
Oby to była tylko bateria, a najlepiej tylko uszczelka, chociaż na to już nawet nie liczył. Wymiana całego tego bałaganu byłaby pewnie droga jak cholera, a on wprawdzie miał pieniądze, ale planował trochę inne wydatki niż rozbiórka i remont połowy kuchni, o których zresztą właściciel domu musiałby się dowiedzieć, a tego Cowley za wszelką cenę chciał uniknąć.
Pizza? Albo może burger? Mogę coś zamówić, jeśli już jesteś głodny, chyba że wolisz później gdzieś wyskoczyć – spytał jeszcze szybko, zanim blondyn zdążył zabrać się do pracy.
Nie chciał się narzucać ani nalegać na to, żeby za Quentina płacić, ale taki układ jednak wydawał mu się bardziej sprawiedliwy. W końcu chłopak poświęci swój czas, żeby do niego wpaść i rzucić okiem na usterkę, a może nawet ją naprawić, więc Grem może przynajmniej zafundować mu w podzięce jakiś dobry posiłek. Zresztą on sam też chętnie zjadłby coś porządnego, nawet tak dla urozmaicenia od typowej diety składającej się z kanapek z serem i bananów.


@Quentin Frye
Mów mi Graeme. Piszę w trzeciej osobie. Wątkom +18 mówię stanowcze nie.
Szukam szczęścia.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: chaos i strumienie świadomości.

Podstawowe

Eventy

Odpowiedz