Dante Berlusconi
Awatar użytkownika
35
lat
192
cm
właściciel Genesis
Elita
001. i know that i'd die without you
[ @Pandora Rochester ]

Do planowanego spotkania zostały jeszcze czterdzieści trzy dni i — Dante patrzy na zegarek — trzynaście godzin.
Nie powinien pojawiać się tutaj przed czasem. Terminy są po to, żeby się ich trzymać, postanowienia — żeby je realizować, a Pandora Rochester zdecydowanie nie jest po to, by biec do niej z podkulonym ogonem. Ale przecież nie ma wyboru. Niecałe pięć godzin temu wskoczył w prywatny samolot na lotnisku w Neapolu, wylądował w Londynie i chyba tylko cudem udało mu się dotrzeć do Eastbourne przed północą. Jest dwudziesta trzecia jedenaście, czyli nieparzyście. To niedobrze. Czeka jeszcze minutę, nim podejdzie do drzwi znajomego domu i dwa razy uderzy w nie zaciśniętą pięścią.
Dwudziesta trzecia dwanaście, już lepiej.
Nie ma ze sobą żadnej walizki; nigdy nie przywozi ubrań, bo te, które lubi najbardziej, znalazły stałe miejsce zamieszkania w jednej z szaf Pandory. Te, które ma na sobie, do niczego się już nie nadają, a te, które zostawił we Włoszech… cóż, o nich powinien zapomnieć. Już od dawna nie przywiązuje się do rzeczy, boleśnie świadom, że to właśnie posiadanie zdradza naturę człowieka. Piękny dom nad plażą, czerwone ferrari, prywatny jacht i odrzutowiec — wszystko to, czego można spodziewać się po przesadnie bogatym dupku, za którego lubią go mieć obcy ludzie, ale nic, co Dante naprawdę chciałby mieć.
I tylko ta willa, w której drzwi wciąż uderza kostkami, jest jak wyspa na środku oceanu. Miejsce, w którym Dante pozostawia wspomnienia, oczyszcza duszę z okropieństw i zakazanych przyjemności, a kiedy zamyka za sobą drzwi i wraca do prawdziwego świata — tego, który sam sobie stworzył — znów bez problemu nakłada odpowiednią maskę.
Ale terminy, cholera, terminy.
Tradycją jest, że nie widują się częściej niż raz w roku. Najczęściej tuż przed przesileniem wiosennym, kiedy noce są jeszcze wystarczająco długie, by spędzać je w łóżku, a dni na tyle ciepłe, by zwiedzić miasto. Rok w rok powtarzają ten sam schemat, krążąc po swoich orbitach jak niebezpiecznie zbliżające się planety, ale nigdy — nigdy — nie chcą się niszczyć.
Jest chyba jedyną osobą, do której nie czuje nienawiści.
— Cześć, Rochester — udaje mu się wydusić, kiedy kobieta w końcu otwiera drzwi. Dante nie wygląda dobrze. Rozcięty łuk brwiowy, krzywy uśmiech błąkający się po pękniętych wargach i ogromna plama krwi prześwitująca spod granatowej marynarki. — Masz jeszcze swój zestaw małej pielęgniarki?
Przyciska dłoń do brzucha, jakby od tego miało zależeć jego życie. I może zależy, bo między palcami przelewają się słabe strużki krwi, a twarz Dantego z każdą chwilą robi się coraz bardziej i bardziej blada.
Co za spotkanie.
Mów mi Natalko. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rura na miasto#7921. Piszę w świetny sposób, serio. Wątkom +18 mówię sure, if you have what it takes.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wątek braku kończyn, broń, narkotyki, morderstwa, alkohol, przekleństwa, przemoc (dużo przemocy), standardowo jebanie pisu i konfederacji.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Pandora Rochester
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
adwokat
Elita
Pandora była właśnie w trakcie wypełniania paru dość kłopotliwych dokumentów, kiedy usłyszała walenie pięścią w drzwi; momentalnie uniosła wzrok, wpatrując się w tamtym kierunku.
Kogo licho niosło o tej porze?
Zerknęła na zegarek; marszcząc mocno brwi, gdy spostrzegła, że było już po jedenastej. Raczej żaden z klientów nie odważyłby się już tak późno zakłócać jej resztek wolnego czasu; jednak nigdy nic nie było wiadomo. Nie spodziewała się, żeby był to ktoś znajomy; większość osób przestrzegała terminów i respektowała jej godziny pracy - choć te stawały się coraz płynniejsze z dnia na dzień. Dość więc powiedzieć, że była nieco zaskoczona - o ile nie nieco zaniepokojona - tym nagłym przybyszem; jakaś część niej zastanawiała się, po co właściwie otwierać te drzwi. Miała wystawione godziny pracy? Miała.
Potem jednak przyszło jej na myśl, że mógł być to jeden z tych... Innych klientów.
Niekiedy stawało się to uciążliwe. Użeranie się z przestępcami, użeranie się z gangsterami i z tymi, których interesy były co najmniej szemrane. Ale dawało jej to kolejnego kopa; niczym wstrzyknięcie sobie kolejnej dawki narkotyku, byleby tylko poczuć cokolwiek, co nie było przygnębiającą świadomością, że to, co robi, jest moralnie wątpliwe.
Nie umiałaby chyba już przestać, nawet gdyby chciała.
Podniosła się więc z krzesła, w ciszy ruszając do frontowych drzwi; a stukanie jej obcasów o drogie wyłożenie podłogi odbijało się echem po korytarzu. Wciąż ze zmarszczonymi brwiami, otworzyła w końcu te cholerne drzwi; a jej wyraz twarzy zmienił się w sekundę, gdy zobaczyła znajomą twarz.
Dante.
Co on tutaj robił? Mieli się spotkać za ponad dwa tygodnie; jak zwykle zresztą. Nie to, żeby nie cieszyła się na jego widok; tak mocno przyzwyczaiła się do wizyt Aleksandra, że poczułaby się nieswojo, gdyby nagle zabrakło go w jej życiu. Pomagali sobie wzajemnie już wiele razy; niekiedy będąc od siebie całkowicie zależnymi, niekiedy polegając na tej drugiej osobie, jak gdyby ich życie od tego zależało.
Czasem tak było.
Mimo to, relacja z Dante była jak... Igranie z ogniem. Wiedziała - a przynajmniej podejrzewała - do czego mężczyzna był zdolny. Wiedziała, że nie da jej nic poza pieniędzmi i okazjonalnym towarzystwem. Wiedziała, że najmądrzej byłoby go pewnego dnia odesłać z kwitkiem i stwierdzić, że niestety już nie może korzystać z jej usług. Owszem, płacił dobrze. Ryzyko zawsze było opłacalne. I był lojalny.
Pandora jednak nie chciała spłonąć, gdyby iskra wymknęła się spod kontroli.
Jak przez mgłę, do jej uszu wreszcie dotarł jego głos; łamiący się i ociekający zmęczeniem; wzrok momentalnie odzyskał ostrość, gdy wreszcie z powrotem się na nim skupiła. Nie wydała z siebie słowa, gdy nareszcie ogarnęła go wzrokiem; i na powrót zmarszczyła brwi, kiedy jej spojrzenie spadło na plamę krwi; wykwitającą na jego koszuli niczym jakiś kwiat.
A potem wszystko nagle przyspieszyło.
— Kurwa, Dante — stwierdziła bardzo rezolutnie, jednym ruchem wciągając mężczyznę do środka i pozwalając sobie na zatrzaśnięcie za nim drzwi; nadal go nie puściła, gdy szybkim krokiem skierowała się do łazienki, sadzając Dante na brzegu wanny; jednocześnie starając się bardzo utrzymać nerwy na wodzy. — Ściągaj ubrania. Już. I to bez głupich komentarzy. Rozerwij je, jeżeli musisz.
Obróciła się do szafki nad lustrem; prędko wyciągając z niej spirytus salicylowy, sterylny zestaw do zszywania ran i lateksowe rękawiczki, które to zaraz założyła na dłonie, by następnie wziąć w rękę butelkę ze spirytusem; z nadzieją, że Dante zdążył już zdjąć ubrania.
Nie musiała mu mówić, że będzie bolało; dobrze to wiedział.
Złapała kawałek gazy, mocząc ją w tym nieszczęsnym spirytusie i, starając się nie uszkodzić faceta bardziej, niż już to było. Dopiero wtedy zainteresowała się, co to właściwie za rana; dopiero wtedy przesunęła się nieco, żeby zobaczyć, czy przypadkiem na plecach mężczyzny nie ma rany wylotowej; poczuła się nieco pewniej, gdy właśnie taką zobaczyła.
— Masz szczęście, że kula przeszła na wylot, kretynie — burknęła, wracając na poprzednią pozycję i, starając się być w miarę delikatna, zaczęła proces odkażania. — Nie zasypiaj mi tu tylko. Dalej. Opowiadaj właściwie, co się stało. Mów do mnie, Dante, albo pomogę ci zejść z tego świata.
Rzuciła mu, w jej mniemaniu, dość groźne spojrzenie; po czym z powrotem przeniosła wzrok na rany - skupiając się na jak najszybszym zajęciu się nimi.

@Dante Berlusconi
Mów mi echo. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, jeżeli chodzi o sceny erotyczne.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego.

Podstawowe

Eventy

Dla użytkownika

Dante Berlusconi
Awatar użytkownika
35
lat
192
cm
właściciel Genesis
Elita
— Powinnaś zobaczyć tamtych gości — parska, siląc się na żart, ale ból przywołuje na jego twarz brzydki grymas. Nawet on, pomimo doświadczenia w tych zasranych walkach ulicznych, nie potrafi kryć zmęczenia, bezsilności i czasem nawet strachu o własne życie. Zwłaszcza przy Pandorze może czuć się naprawdę sobą. Dlatego nie udaje niezwyciężonego, a jedynie rozrywa koszulę i nie przejmuje się guzikami, które ze stukotem opadają na kafelki. Siada na brzegu ogromnej wanny (ile razy kąpali się w niej wspólnie?), pochyla głowę i zerka w stronę zranionego brzucha.
— Kurwa — sapie. Dante nie ma w zwyczaju przeklinać. Zazwyczaj nosi się godnie, nie używając słów potocznie uważanych za obraźliwe, ale ta rana naprawdę nie wygląda dobrze. Patrzy na nią kątem oka jeszcze raz i dotyka rozszarpanej skóry czubkami drżących palców. — Dobra, Panda, uspokój się — warczy, bo widzi, że dziewczyna zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok, a to gorsze niż gdyby wpadła w histerię i zaczęła uderzać pięściami w podłogę. — W najgorszym wypadku będziesz musiała wzywać ekipę sprzątającą, żeby mnie stąd wynieśli, ale liczę, że sobie poradzisz.
Chce powiedzieć coś jeszcze, ale Rochester zaczyna odkażać ranę i Dante mimowolnie wywraca oczami, z sykiem wstrzymując powietrze w płucach. Zdrowa ręka zaciska się na wannie, druga wygląda na nieźle pokrwawioną. Z rany na lewym ramieniu, niebezpiecznie blisko tętnicy, jasnoczerwoną strużką spływa krew.
— Skurwiel miał nóż — wyjaśnia cicho, czując na sobie spojrzenie Pandory. Rozchyla powieki, dotychczas przymknięte, i patrzy na znajomą twarz. Ma ochotę ją pocałować, od razu po kąpieli i czymś ciepłym do jedzenia. Mógłby to zrobić nawet teraz, gdyby nie nieprzyjemne pieczenie wargi, którą rozcięło jedno precyzyjne uderzenie. Facet, który odważył się uszkodzić piękną buzię Dantego, już dawno jest martwy. Berlusconi zostawił go w dosyć nieprzyjemnej pozycji — bez ubrań, bez serca, z dziurą ziejącą ze środka klatki piersiowej.
Odchyla się trochę w bok, by dać Pandorze lepszy dostęp do obu stron rany i ciężko wzdycha. Głowa go boli, oczy domagają się odpoczynku i tylko narzekanie przyjaciółki podtrzymuje go w stanie świadomości. Kilkugodzinny lot z Włoch do cna wyczerpał zapasy energii.
— Nie jestem pewien — przyznaje cicho, wciąż na nią nie patrzeć. — Wydawało mi się, że facet był z włoskiej policji, ale tylko pod warunkiem, że tamtejsze psy zaczęły kupować nielegalną broń. — Krzywi się na wspomnienie wybuchu i szarpnięcia, kiedy ostry nóż z maleńkimi ząbkami rozerwał skórę na ramieniu. Bogowie muszą mieć go w swej opiece, skoro dał radę dotrzeć tu o własnych siłach. — Nie śledzili mnie — zapewnia, święcie o tym przekonany, bo przecież wie, że trupy nie mogą nikogo śledzić.
Przez chwilę milczy. Czeka, aż Pandora skończy łatać ranę na brzuchu, a kiedy zabiera się za tę na ręce, Dante ostrożnie muska palcami jej napięty policzek.
— Muszę odnaleźć Sonię — mówi cicho, patrząc Pandorze prosto w oczy. — Muszę zapewnić wam obu bezpieczeństwo.

@Pandora Rochester
Mów mi Natalko. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda rura na miasto#7921. Piszę w świetny sposób, serio. Wątkom +18 mówię sure, if you have what it takes.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wątek braku kończyn, broń, narkotyki, morderstwa, alkohol, przekleństwa, przemoc (dużo przemocy), standardowo jebanie pisu i konfederacji.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Pandora Rochester
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
adwokat
Elita
Zacisnęła mocno usta, ściągając równie ciasno brwi, gdy posłała mu dość zdenerwowanie spojrzenie. Oczywiście, że nie umiał sobie odpuścić durnych żartów; nawet teraz, kiedy groziło mu wykrwawienie się. Siedział przy niej, z tym głupim uśmieszkiem na twarzy; tak jak gdyby była to najnormalniejsza sytuacja na całym świecie.
Bolało ją od tego serce.
Od kiedy tak bardzo się nim przejmowała? Oczywiście, był jej klientem. Oczywiście, płacił dobrze; więcej, niż dobrze. I to nie tak, że nienawidziła go, czuła do niego niesmak czy wstręt. Wiedziała, że to nie to. Nie powinna, jednak, aż tak się o niego martwić; nie, kiedy ich relacja miała być czysto profesjonalna.
Ich relacja był czymś więcej już od bardzo długiego czasu, ale nigdy nie umiała do końca wychwycić momentu, kiedy się to stało. Czy było to wtedy, gdy przyszedł do niej; z butelką drogiego wina jako podziękę za niedawne usługi? Czy może wtedy, gdy ich dłonie musnęły się, kiedy oboje sięgnęli po ten sam dokument? Czas w tamtych momentach zdawał się gnać za szybko; a jednak był nienaturalnie powolny, dając jej szansę na dostrzeżenie miliona szczegółów; o których i tak teraz nie pamiętała.
Sprawiał, że czuła się, jakby serce miało jej wyskoczyć z piersi; sprawiał, że jej całe ciało płonęło. Sprawiał, że zatracała się w sobie i w tym, co ich łączyło; czasami ją to przerażało. W dni takie jak ten, kiedy siedział zakrwawiony na krańcu jej wanny, miała wrażenie, że to tylko jakiś sen. Może wpadła w śpiączkę; może to tylko wymysł jej umysłu, który odmawiał zaprzestania pracy na pełnych obrotach mimo jej tragicznego stanu?
Wiedziała jednak przecież, że to rzeczywistość. Nie mogło być inaczej. Co by zrobiła, gdyby Dante nagle przestał się u niej pojawiać; załamałaby się? A może przyjęłaby te ze spokojem; jedynie z lekkim żalem puszczając wspomnienia z dawnych dni w niepamięć i ruszając na przód? Robiła to już przecież.
Dante sprawiał, że jej świat nie miał sensu i szybko wirował; a ona nie wiedziała co z tym fantem zrobić.
Przez jeden moment miała ochotę mocniej wcisnąć szmatkę do rany Dante, kiedy zaczął jej mówić, żeby się uspokoiła; ograniczyła się jednak tylko do ponownego wysłania mu zdenerwowanego spojrzenia i wydania z siebie zirytowanego prychnięcia. Zabawne, że on doskonale wiedział, w którą strunę uderzyć; znał jej słabości i jej czułe miejsca - czasami było to niebezpieczne, chociaż nigdy nie pozwalała mu do końca robić z nią tego, co tylko żywnie mu się podobało. Ocipiałaby chyba wtedy.
Skupiła się jednak na zajęciu się jego ranami; już nic nie mówiła, jedynie zręcznie pracując w okolicach tułowia Dante; prędko oczyszczając tamte okolice do końca, by następnie zająć się zamknięciem rany - dopiero wtedy podnosi się z kucek i pochyla nad ramieniem mężczyzny.
Nie podoba się jej to.
Wcale się jej nie podoba to, że Dante siedzi u niej, cały zakrwawiony i nadal próbuje kozaczyć; jakaś część niej chce uderzyć go w głowę i solidnie opierdolić. To tak, jakby miał życzenie śmierci. Może ma? Nie zdziwiłoby jej to. Zrobiło się jej niedobrze na samą myśl; ale wiedziała przecież, że Dante jest daleko od jakiejkolwiek normalności.
Ona zresztą też.
— W takim razie masz szczęście, że nie zdążyli cię bardziej poharatać. No i dobrze, że ominęli twarz, bo byłbyś jeszcze brzydszy, niż teraz jesteś — stwierdziła, nie mogąc się powstrzymać od lekkiego dokuczania mu; zatrzymała się na jeden moment, kiedy dotknął jej policzka; zaraz jednak z powrotem skupiła się na ranie - ta potrzebowała tylko oczyszczenia i zabandażowania. To potrafiła zrobić; w końcu praktyka czyni mistrza.
Sprawnym ruchem zdjęła z dłoni rękawiczki, wrzucając je do kosza i prędko spakowała zestaw do szycia ran, by zaraz z powrotem zwrócić wzrok na Dante; wciąż marszcząc brwi, jej spojrzenie było ciężkie; nie pozwalała jednak trosce wypłynąć na powierzchnię.
— W tej chwili nie dałbyś rady zapewnić bezpieczeństwa nawet chomikowi — powiedziała, dość miękko jak na siebie i wyciągnęła dłoń, odgarniając mu włosy z czoła; ujęła jego policzek i pogładziła skórę kciukiem, by w końcu westchnąć. — Poza tym, zaraz mi tu zemdlejesz. Mogę poprosić lekarza, by przyjechał. Naszego lekarza. Żebyś mi tu przypadkiem nie zszedł, co? Wolałabym jednak nie wzywać tej ekipy sprzątającej.

@Dante Berlusconi
Mów mi echo. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, jeżeli chodzi o sceny erotyczne.
Szukam brak danych.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: nic strasznego.

Podstawowe

Eventy

Dla użytkownika

Odpowiedz