Awatar użytkownika

lat

cm
Elita

Embassy
klub nocny

Embassy uchodzi za jeden z najlepszych klubów nocnych w Anglii nie bez powodu. Wystrój łączy w sobie złote, czarne i kremowe elementy, dopełniając całości potężnymi, drogimi żyrandolami. Tuż nad marmurowym parkietem rozciągają się złote antresole z lożami, barem i łazienką, której nie powstydziłby się niejeden okoliczny hotel. To wspaniałe miejsce na wieczory panieńskie, w którym często goszczą największe gwiazdy brytyjskiej estrady. Jeśli stać cię na imprezę w tym miejscu, ubierz się dobrze - bramkarz może odmówić ci wejścia!
Mów mi Eastbourne.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .

Dla użytkownika

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Kiedy Keith powiedział jej z wymownym spojrzeniem, żeby ubrała się ładnie, myślała że żartował - niestety okazało się, że nie żartował. Oczywiście nazwa klubu nie była jej obca, ale Harper nie bywała w takich miejscach i nie orientowała się, jak bardzo z wyższej półki jest Embassy. Kiedy zaś się zorientowała i wyszło na to, że o wiele wygodniej byłoby faktycznie skorzystać z pierwszej propozycji współlokatora i odkupić od niego to, czym była zainteresowana... cóż, głupia duma nie pozwalała jej na wycofanie się ze stwierdzania, że woli sama sobie to załatwić. Blondynka nienawidziła być od kogoś zależna czy musieć być za coś wdzięczna, nawet jeśli miało chodzić o tak błahą sprawę. A że mogła mieć pewność co do tego, że Johnson nie bierze byle gówna od byle kogo, ostatecznie impreza była chyba warta świeczki jeśli faktycznie planowała sobie spróbować ziołowego rozluźnienia.
Przy okazji mogła dojść do jednego, w pewnym sensie dołującego wniosku - od bardzo, naprawdę bardzo dawna nigdzie nie wychodziła. Kręciła się między mieszkaniem, uczelnią, stajnią oraz restauracją, w której pracowała. I to tyle. Jakiś czas temu brała tylko udział w randkach w ciemno organizowanych w jednym z barów, ale tego nie rozpatrywała w kategoriach rozrywki, zresztą, prawdę mówiąc wolałaby o tamtym wydarzeniu całkowicie zapomnieć. Już wydawało się jej, że trzyma się tak stabilnie, lecz od tamtego dnia ponownie chodziła wiecznie struta i miała tego serdecznie dość.
Chociaż kompletnie nie czuła nastroju do imprezowania, stwierdziła że powinna wykorzystać tą okazję do tego, aby chociaż spróbować się przemóc, jakoś przymusić się do odcięcia od spraw zaprzątających jej na co dzień głowę. Wybierała się bez żadnego towarzystwa, bo przecież nie, żeby miała jakieś koleżanki, z którymi mogłaby się umówić. A zwłaszcza do takiego klubu. Sama średnio czuła, że do niego pasuje - pod sięgającym za połowę łydki płaszczem, który zdjęła już po wejściu, miała czarną sukienkę sylwestrową sprzed kilku lat. Sylwestrową. To znaczy jak na Harper obecnie, naprawdę ciężki kaliber, bo o ile kiedyś często nosiła na co dzień bardziej eleganckie, dziewczęce bądź kobiece ubrania, tak obecnie musiała mieć bardzo poważną okazję, aby założyć na siebie cokolwiek innego niż najprostsze spodnie i wygodny t-shirt lub bluzę.
Chodzenie w szpilkach samo w sobie nie stanowiło dla niej wyzwania i starała się tylko nie zamykać swojej postawy, żeby nie wyglądać na przestraszoną czy zestresowaną. Zdawała sobie sprawę, że ze swoimi widocznymi tatuażami powinna nadrabiać dodatkową pewnością siebie w takich a nie innych okolicznościach, dlatego w kierunku baru poruszała się niespiesznym krokiem z nieznacznie ściągniętymi łopatkami oraz uniesionym podbródkiem. Dzięki temu faktycznie mogła wyglądać, jakby skrępowanie panującą tu atmosferą jej nie dotyczyło, a przy okazji to nie za szybkie tempo dawało jej świetną okazję, by przyjrzeć się barmanom. W końcu szukała jednego konkretnego. Kiedy jej oczy wypatrzyły chłopaka pasując do opisu, który podał jej współlokator, nieznacznie odbiła w jego stronę, tak żeby zająć jedno z wolnych miejsc w jego "rejonie". Jak na kulturalną klientkę przystało, nie wpatrywała się w niego z niecierpliwością, tylko oparła się łokciem o kontuar, zarzuciła nogę na nogę i przekręciła głowę bardziej do wnętrza lokalu. Niby od niechcenia zaczęła rozglądać się po ludziach czekając, aż zostanie zapytana o zamówienie, a gdy już do tego doszło, dopiero zwróciła się frontem do szatyna.
- Może coś by mi pan polecił? Coś raczej lekkiego, jakiś autorski drink? Byle nie za słodki. - Kończąc mówić, uniosła nieznacznie jedną brew, po czym uśmiechnęła się niemal kokieteryjnie i ułożyła podbródek na zamkniętej w pięść dłoni. Jego twarz z bliska możliwe, że wyglądała znajomo, ale nad tym blondynka na razie się nie skupiła, zbyt pochłonięta trzymaniem się swojej niewymuszenie eleganckiej wersji.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
Ostatnimi czasy Stanleya zaczęło dopadać zmęczenie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie narzekał na swoją pracę, bo jakby nie patrzeć, złapał fuchę w jednym z bardziej eleganckich klubów w mieście. Nie przychodzili tutaj raczej gówniarze, szukający weekendowych wrażeń, bo ceny na barze nie sprzyjały łatwemu upojeniu alkoholowemu. No i selekcja na wejściu była dość rygorystyczna, nikt w nieodpowiednim stroju nie był wpuszczany do środka. Właśnie dlatego do Embassy przychodzili raczej ludzie ciut starsi, bardziej eleganccy i przede wszystkim, z większym zasobem gotówki w portfelu. Niestety taka grupa klientów była również dużo bardziej roszczeniowa i wymagająca, ale Stanley całkiem nieźle radził sobie z wybredną klientelą, nie przejmując się tekstami od pijanych, sfrustrowanych życiem biznesmenów. Problemem bardziej był tryb życia, jaki prowadził aktualnie szatyn, nie mając na dobrą sprawę czasu na porządny odpoczynek i zregenerowanie sił. A praca nocami potrafiła dać w kość, szczególnie gdy oprócz trzepania przez wiele godzin shakerem trzeba było jeszcze zachować nienaganną manierę i niejednokrotnie wykazywać się kreatywnością, by zadowolić tych najbardziej wyniosłych klientów. W końcu napiwki stanowiły prawie że drugie tyle, co zarabiał tu normalnie, więc staranie się było bardzo opłacalne.
Dzisiaj wypadała jego trzecia zmiana z rzędu, o czym miały świadczyć lekko podkrążone oczy. Pocieszał się tym, że jutro w końcu miał wolne, jakby na moment zapominając, że wolne na barze wcale nie oznaczało wolnego wieczoru. Dopisywał mu raczej dobry humor, nikt go dzisiaj jeszcze nie zdążył rozdrażnić, więc chętnie żartował sobie z klientami i nie zerkał co chwilę na zegarek, by sprawdzić ile zostało do końca. Na dodatek pracował dzisiaj z dwoma innymi barmanami, z którymi dogadywał się wyjątkowo dobrze, więc po prostu robił swoje i nie przejmował się, czy ktoś aby przypadkiem nie patrzy mu na ręce.
Mając chwilę luzu, zabrał się za polerowanie szklanek. W końcu w miejscu takim jak to nie mogło być żadnych zacieków. Początkowo nawet nie zauważył dziewczyny, która usiadła przy barze, choć to nie oznaczało, że kazał jej długo na siebie czekać. Gdy tylko podniósł wzrok i zobaczył, że ma nowego klienta, automatycznie odłożył szkło i ścierkę na bok, robiąc sobie miejsce do wyczarowania kolejnego drinka.
- Słucham, co dla Pani? - zapytał, starając się mówić wystarczająco głośno, by przedrzeć się przez dudniącą muzykę, ale jednocześnie nie krzyczeć. Wysłuchawszy odpowiedzi, uśmiechnął się kącikiem ust i automatycznie sięgnął po ozdobną, kryształową szklankę.
- Normalnie zaproponowałbym sex on the beach, albo orgazm... - zrobił w tym momencie pauzę, przez moment utrzymując z dziewczyną kontakt wzrokowy. - Ale to raczej dość słodkie drinki - dodał i zerknął na półkę z alkoholem, zastanawiając się, co może ze sobą skomponować, by trafiło do gusta nieznajomej.
- Jaki alkohol Pani preferuje? Gin, wódka, rum? - zapytał początkowo o bazę, choć na tym nie poprzestał. - Nuty bardziej orzeźwiające czy ziołowe? A może owocowe? - kontynuował. Spoglądał przy tym na dziewczynę łagodnie, nienachalnie ją obczajając. Gdzieś w tyłu głowy pojawiła mu się nawet myśl, że skądś kojarzył tą twarz, ale szybko ją zignorował, bo równie dobrze mógł ją po prostu spotkać tutaj. W międzyczasie Harper mogła bez problemu utwierdzić się w przekonaniu, że rozmawiała ze słuszną osobą, bo na przodzie czarnej koszuli Stanleya była wpięta złota plakietka z jego imieniem.

@Harper Pearson
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Niewykluczone, że jej współlokator trochę celowo nakierował ją na przyjście do Stanleya w trakcie pracy. Nie byli najlepszymi przyjaciółmi, ale zdarzało im się pogadać o życiu kiedy byli sami w domu i nikt nie patrzyłby na nich oceniająco. Raczej nie wchodzili nigdy w jakieś szczegóły, co u kogo się faktycznie działo, niemniej chłopak zdawał sobie sprawę, jak wyglądała jej codzienność i że nie było w niej wiele miejsca na jakieś ciekawsze rzeczy. Ona zaś, w tym przypływie dumy i zacięcia, które mówiły że jest w stanie sama sobie zorganizować to, czym jest zainteresowana, pominęła jeden ważny szczegół - mianowicie taki, że pan barman/diler nie wyciągnie dla niej małego woreczka strunowego z zielskiem ot tak, na ladę. Co prawda i tak założyła, że spróbuje spędzić w klubie trochę czasu, kto wie, może trochę procentów i głośna muzyka byłyby w stanie zagłuszyć żal, który zżerał ją od kiedy widziała się ze Spencerem. Przynajmniej na godzinę lub kilka… ale i przy takim rozwoju wydarzeń w końcu przyszedłby czas, w którym chciałaby dobić targu. Wypadałoby więc jakoś wybadać grunt, nad czym już zaczęła się powoli zastanawiać, skoro olśniła ją ta nieprzychylność otoczenia.
Patrzyła się na niego z igrającym na ustach, subtelnym uśmiechem (świetna maska na ukrycie skrępowania, naprawdę), w teorii kompletnie niegotowa na tą jego propozycję nawet popełnioną w ramach żartu. W praktyce okazało się że ten stres, który towarzyszył jej w panujących okolicznościach, póki co tłumił jej zwyczajowe odruchy, za to podpowiadał na pewno mniej typowe dla blondynki reakcje. - Normalnie odpowiedziałabym, że obie te opcje brzmią według mnie dobrze… – Kąciki jej warg minimalnie drgnęły w górę, a spojrzenie niebieskich oczu na razie nie odwracało się od twarzy szatyna. Może uznałaby tamtą jego odpowiedź za drobny flirt, bardzo sprytny zresztą – gdyby nie to, że jego praca polegała na byciu miłym i zabawnym, podawanie alkoholu jedynie miało temu towarzyszyć. - Ale dziś wolałabym spróbować innych smaków. – Sprostowała zaraz, w rzeczy samej zgodnie z prawdą. Lubiła te najbardziej popularne, słodkie drinki, bo przyjemnie się je sączyło, a zatem łatwo wchodziły razem z alkoholem. Jednak ceny w Embassy zniechęcały do szybkiego picia, przynajmniej ją.
Po usłyszeniu tych pytań mających na celu ustalić, jaka mieszanka jej podpasuje, opuściła wzrok niby w zamyśleniu na jego klatkę piersiową, przyciągnięta tam obecnością przypiętej tabliczki z imieniem. Coś zaczęło jakby dzwonić, tylko jeszcze nie miała pojęcia w którym kościele. Należy jej wybaczyć małe nierozgarnięcie, tyle myśli kotłowało się jej ostatnio w głowie że aż dziwne, że była w stanie po ludzku rozmawiać. - Raczej wódka, chociaż rum też wchodzi w grę. – Zaczęła, podnosząc spojrzenie z powrotem na twarz barmana. Wydawało się jej, że wpadła na dobry trop aby już wstępnie zacząć krążyć wokół tematu tego potencjalnego zakupu, pozostawało tylko pytanie czy, a jeśli tak to jak bardzo Stanley był domyślny. – Te ziołowe nuty brzmią interesująco, powiedziałabym nawet, że coś takiego za mną ostatnio chodzi. – Na krótką chwilę przegryzła fragment swojej dolnej wargi, w ten sposób powstrzymując samą siebie przed szerszym i pewnie głupim uśmiechem, który cisnął się jej na buzię w takim a nie innym kontekście. – Poleca pan, panie Stanley? – Okej, teraz to delikatne zdenerwowanie objawiało się rozbawieniem głupotami, bo Harper właśnie prychnęła powietrzem z nosa na ten swój nawet ciężko powiedzieć że żart. Bo przecież pasowałoby, żeby użyła jego nazwiska w tej formie pytania, jednak na plakietce widniało samo imię i to nim się posłużyła. Może rozśmieszyło ją to, bo nazwisko jej byłego było także dość popularnym imieniem, a Pearson czasem niezrozumiale dobrze odnajdowała się z czarnym humorem.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
Faktycznie, praca barmana w miejscu takim jak to ułatwiała Stanleyowi nawiązywanie kontaktów, ale chłopak nawet na chwilę nie zapominał jak łatwo i szybko można umoczyć dupę. Pewnie byłoby to dużo prostsze, ale niestety - nie serwował ecstasy do drinków, ani nie chodził posypywać jakimś randomom kokainy w łazience. Przez cały czas działał w trybie incognito - ci, którzy mieli wiedzieć czym handluje Stanley, dobrze o tym wiedzieli. A ci, którzy nie byli tego ani trochę świadomi, to mieli go po prostu za zwykłego barmana. Kiedyś może działał i mniej rozważnie, ale dość szybko nauczył się na swoich błędach czym smakuje ten biznes, na szczęście unikając poważniejszych konsekwencji. Teraz, bogatszy już o bagaż doświadczeń, nie bawił się w sprzedawanie zioła małolatom. Celował w znacznie wyżej postawioną klientelę, która nie miała za bardzo możliwości go sprzedać. No bo przecież lepiej, żeby ludzie nie wiedzieli iż wysoko postawiony urzędnik lubi sobie wciągnąć kreskę po stresującym dniu w pracy. Albo, że ci, którzy na co dzień ganiali przestępców po ulicach, też mieli swoje za uszami. Tak już był skonstruowany ten świat, że jedni bogacili się na krzywdzie i słabościach innych. I w mniemaniu Stanleya nie było w tym nic złego, dopóki to on był tym, który zyskiwał.
Uśmiechał się subtelnie, wysłuchując słów dziewczyn. Był naprawdę zadowolony, że nie okazała się jedną z tych bogatych snobek, które totalnie nie znały się na żartach czy niewinnym flircie, którym Harris bardzo lubił się posługiwać, gdy na horyzoncie pojawiała się jakaś osamotniona dama. A przecież musiał sobie jakoś umilać pracę tutaj, nie?
- Wódka... - powtórzył pod nosem i od razu sięgnął po odpowiednią butelkę, zaraz na nowo skupiając się na Harper.
- Ziołowe? - zmarszczył brwi, nie spodziewając się raczej takiej odpowiedzi. Zatrzymał przez chwilę wzrok na dziewczynie, badawczo się jej przyglądając. Początkowo nie załapał, że tak naprawdę wcale jej nie chodziło o likier ziołowy, tylko o coś kompletnie innego, czego na dobrą sprawę nawet tutaj nie serwowali. Patrząc na to z drugiej strony, na pewno zmęczenie sprawiało, że nie łączył tak szybko faktów no i nie można było zapominać o najważniejszym - że był tylko facetem.
- Nie myślałem, że pójdziemy w tym kierunku, ale w porządku... - powiedział, zaczynając się rozglądać za jagermeisterem, którego butelkę jeszcze przed chwilą miał pod ręką. Gdy już ją znalazł, wziął również shaker i zaczął nalewać alkohole do środka.
- Mam nadzieję, że lubi Pani grejpfruta? - zapytał w międzyczasie, podnosząc na moment wzrok. Byłoby w końcu przykro, gdyby okazało się, że owoc ten totalnie nie wpisuje się w gusta Harper, a zamierzał dodać jego świeżo wyciśnięty sok. Cierpkość soku i specyficzność likieru ziołowego przełamał odrobiną syropu cukrowego, po czym zaczął wszystko ze sobą shakować, mając w tym całkiem niezłą wprawę, o czym Pearson mogła się przekonać. Szatyn zrobił kilka prostych trików, które trzymał na okazje właśnie takie jak ta, po czym przelał zawartość shakera do przygotowanej wcześniej szklanki. Udekorował jeszcze całość plasterkiem grejpfruta i podał gotowego drinka Harper.
- Voila, na zdrowie - puścił do dziewczyny oczko i zaczął wycierać ścierką blat, na który trochę mu nakapało.

@Harper Pearson
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Obserwowała bacznie jego twarz, chcąc być w stanie zauważyć na niej jakąś zmianę która świadczyłaby o tym, że te jej odniesienia do ziołowych nut zadziałały zgodnie z jej intencjami - lecz nic takiego nie odnotowała. Szatyn ewidentnie zastanawiał się nad połączeniem mającym spełnić jej wymagania przy tym smakując nie najgorzej, ale to chyba tyle. Żadnego błysku w oku, porozumiewawczego spojrzenia czy znaczącego uśmiechu. Tylko zagwozdka nad drinkiem. Zapytana o grejpfruta pokiwała jedynie głową, nieco, szczerze mówiąc, rozczarowana. Liczyła się z tym, że jej mocno okrężna aluzja nie musi do niego trafić... ale chyba jednak miała nadzieję, że chłopak zajmujący się dilerką okaże się bardziej lotny w wyłapywaniu takich nawiązań tematycznych. Chociaż tyle, że faktycznie nie nastawiała się na picie tych najbardziej popularnych, słodkich i łatwo przechodzących przez gardło drinków.
Gdyby był jakiś tajny kod, współlokator przecież by jej o tym wspomniał... chyba że ta menda zrobiła jej pod górkę. Raczej po Johnsonie się tego nie spodziewała, nie był jakimś złośliwym człowiekiem a akurat z nim jednym nie miała wiecznych spin w mieszkaniu - dlatego ostatecznie stwierdziła, że starczy pokrążyć jeszcze trochę i może jeszcze bliżej. Tymczasem przyglądała się tej niewielkiej magii przy tworzeniu napoju. Było w tym coś hipnotyzującego i lubiła na to patrzeć. Tak po prostu.
- Dzięki - rzuciła z uśmiechem, kiedy pokaz się zakończył a drink stał już przed nią. Opuściła rękę, na której do tej pory cały czas lekko wspierała podbródek, ale jeszcze nie zdążyła pochwycić szklanki między szczupłe palce a zaskoczył ją inny głos, na brzmienie którego odruchowo się wzdrygnęła. - Mogę postawić ci drinka? - Usłyszawszy to pytanie niemal tuż nad swoim uchem cała się napięła, a zaraz przekręciła się do boku żeby obrzucić zaczepiającego ją mężczyznę nieprzychylnym wzrokiem, czemu towarzyszyło ściągnięcie brwi i niemal oburzone zmarszczenie jej ponoć nie najbrzydszego noska. - Nie trzeba, stać mnie. - Odburknęła tonem, który raczej nie wskazywał na możliwość negocjacji. Co jak co, ale była dumna i dopóki siedziała tu trzeźwa, nie miała najmniejszej ochoty na to, aby pozwalać komuś za siebie płacić. Nie obchodziło jej nawet, czy ten tutaj był przystojny (był w porządku), ostentacyjnie położyła na kontuarze swoją małą, zgrabną torebkę i wyciągnęła z niej niezbyt elegancko zwinięty banknot, który to podała Harrisowi, znów zwracając się do niego frontem. Następnie już złapała szkło w dłoń i przystawiwszy je bliżej ust, ujęła w nie słomkę i upiła nieco głębszego łyka, kompletnie zlewając na kolesia obok - możliwe, że jeszcze coś jej odpowiedział, jednak naprawdę miała to gdzieś i nie zwróciła uwagi, co padło, zarejestrowała jedynie że ostatecznie się odsunął.
- Połączenie... ciekawe. Chyba nie spodziewałam się, że będzie wypijalne, a tu proszę. Chociaż ostatecznie ten ziołowy akcent w piciu wypada gorzej niż w innej formie... - Tu poruszyła nieznacznie brwiami po dosłownie chwili zastanowienia, lecz póki co zostawiła tą myśl w spokoju. - Mam wrażenie że się znamy, ale na pewno nie stąd. Jak noc? - zagadnęła, siląc się na swobodę w głosie - zabawne połączenie. Chciała pogadać, czasem po ludzku chciała pogadać, a twarz Stanleya wyglądała całkiem przyjemnie i faktycznie znajomo, co dopiero teraz nazwała po imieniu, zarówno w swojej głowie jak i na głos. W następnym momencie znów sięgnęła do swojej mieszanki i, popijając, nie spuszczała względnie łagodnych oczu z barmana.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
Przez chwilę zajął się sobą, kończąc ogarniać blat i odstawiając butelki z alkoholem na półki. Nie obserwował przez ten czas Harper, dając jej moment, by w spokoju mogła wsmakować się w drinka. Podniósł wzrok dopiero, gdy usłyszał męski głos. Przez chwilę obserwował ów scenę, słowa dziewczyny kwitując delikatnym uśmieszkiem. Szkoda chłopa, dzielnie próbował, ale cóż - najwyraźniej źle trafił.
- Ajajaj, tak zmarnować okazję na darmowego drinka? - zapytał, z rozbawieniem kręcąc głową. Następnie przejął od blondynki banknot, rozprostował go w palcach i chwilę później wydał jej resztę. Częściej spotykał się raczej z tym, że dziewczyny specjalnie naciągały bogatych, pijanych naiwniaków na alkohol, tak naprawdę nie zamierzając nawet z nimi rozmawiać. A tu proszę - szybko, krótko i na temat.
- Pfff, wypijalne? - popatrzył na Harper z uniesioną brwią. - Ja nie robię niedobrych drinków, czasami po prostu ludzie mają zbyt słaby gust na moje kreacje - dodał, ale uśmiech na jego mordce zdradzał, że mówił to wszystko półżartem i nie próbował z siebie robić wielkiego wirtuoza alkoholi.
- To w jakiej formie ziołowy akcent jest najlepszy? - zapytał, opierając się dłońmi o blat i łagodnie przyglądając się swojej rozmówczyni. Dosłownie sekundę później tuż obok blondynki znowu pojawił się jakiś facet, ale bynajmniej to nie do niej miał interes. Poprosił o Danielsa z lodem, więc Harris skinął głową i automatycznie zabrał się do przygotowania zamówienia, co zajęło mu znacznie mniej czasu, niż drink dla Pearson. Zgarnął pieniądze i swoją uwagę na nowo przeniósł na blondynkę.
- Też odniosłem takie wrażenie. Aczkolwiek ja mam dobrą pamięć do twarzy, więc kojarzę wiele ludzi z którymi nawet nie rozmawiałem. - powiedział, wracając do wycierania szklanek, co by tak nie stać bezczynnie. Chętnie napiłby się przy tej rozmowie jakiegoś alkoholu, ale niestety - był w pracy.
- A, no i mam brata bliźniaka. Jest trochę mniej przystojny, ale ludzie czasami nas mylą - dodał, wzruszając ramionami jakby kompletnie tego nie rozumiejąc. W jego mniemaniu różnili się pod wieloma względami, zarówno z charakteru jak i wyglądu, a mimo to zdarzały się sytuacje, że ktoś brał go za Christiana.
- Dzisiaj o dziwo dość spokojnie. Ale to dobrze, przynajmniej mam czas pogadać z dziewczynami, które wpadły na samotnego drinka - odparł, uśmiechając się przy tym łagodnie.

@Harper Pearson
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Nie żyła może biednie, miała za sobą wsparcie finansowe rodziców dopóki nie skończyła studiów i pracowała jedynie na część etatu. Ale to nie tak, że jej się przelewało. Ceny w Embassy też były wyższe niż chociażby w jakichś klubach studenckich albo zwyczajnych barach, mogła więc skorzystać skoro okazja się nadarzyła. Tyle że Harper nie lubiła się patyczkować, nie należała też do dziewczyn które lubią kręcić byle uzyskać coś na swoją korzyść. Skoro nie była na razie chętna na czyjeś towarzystwo (poza tym Stanleya, z oczywistych, praktycznych względów) to prosto z mostu mówiła nie. Bo stawianie drinka równało się zaproszeniu do rozmowy i nawet ona - potrafiąca zachowywać się nieraz bezczelnie, niemiło – nie przyjęłaby zapłaty za swój alkohol tylko po to, aby gościa potem zignorować. – Wolę za siebie płacić niż czuć się zobligowana do czegoś, na co nie miałam ochoty – wyjaśniła pokrótce, wzruszając przy tym ramionami. Wbrew pozorom była dobrą dziewczyną. Może szorstką w obyciu, ale miała jakąś moralność. Sama nie lubiła, kiedy ktoś robił jej na coś nadzieję, podczas gdy nie miał rzeczywistych zamiarów, aby spełnić to, co mniej lub bardziej wprost obiecał.
Na jego obruszenie co do określenia, jakiego użyła co do otrzymanego drinka, roześmiała się pod nosem, zdając sobie sprawę że miało to być żartobliwe, a nie że barman wziął jej słowa na poważnie i prawdziwie się oburzał. Jak okazywało się, że ktoś miał dystans do siebie, to Harper od razu chętniej wchodziła w dalszą rozmowę. – To może później poproszę o jakiegoś autorskiego drinka, z totalną dowolnością przy tworzeniu. Poddamy ocenie mój gust – również zażartowała, uśmiechając się przy tym o wiele swobodniej niż robiła to wcześniej. Uroczo wręcz.
Miała już odpowiadać w sprawie tego ziołowego akcentu, wydawało się że to dobra okazja aby nieco skonkretyzować obiekt jej aktualnego zainteresowania – jednak nim otworzyła usta, pojawił się obok inny klient, więc odpuściła, a później nie wracała już do tego. Póki co. Bardziej na wierzch wyszło dla niej to, że go na pewno skądś kojarzy... Lecz kiedy padło słowo bliźniak, na jej twarzy momentalnie zagościł wyraz zastanowienia. Chwilę jeszcze mieliła tą informację, by zaraz odezwać się ostrożniej, z czymś na kształt rezerwy w głosie. – To chyba… chodziliśmy razem do liceum… To znaczy tak mi się wydaje. Ja byłam w ostatniej klasie, a w pierwszej było właśnie dwóch bliźniaków... Harris? – Teraz zrobiło się jej niezręcznie. Niby ten fakt nie był jakiś znaczący, w teorii nic nie zmieniał. Ale zawsze było jej głupio wpadać na osoby, które mogły ją chociażby jedynie kojarzyć z widzenia z dawnych lat. Oczywiście nie uważała siebie za pępek świata, nie była nigdy na tyle ważną osobą w jakimkolwiek środowisku, aby ktoś miał zwrócić szczególną uwagę na zmiany, które w niej zaszły – jednak odruchowe myśli były silniejsze niż logika i tego typu spotkania niezmiennie ją krępowały. Chcąc jakoś zamaskować swoje zmieszanie, wróciła ustami do słomki zanurzonej w jej drinku. Gdyby nie uciekła do tego spojrzeniem z takim wyraźnym speszeniem, może udałoby się zatuszować to, jak dziwnie nagle się poczuła.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
- Szanuję - skwitował krótko temat stawiania przez obcych typów drinków w klubie. Było w tym sporo prawdy, w końcu żaden z tych mężczyzn nie robił tego bezinteresownie. Trzeba przyznać, że w oczach Stanleya Harper zyskała sporego plusa, bo lubił niezależne kobiety, które wiedziały czego chcą, a czego nie.
- Bardzo chętnie - uśmiechnął się, słysząc słowa blondynki. - Mam tylko nadzieję, że twój gust jest chociaż trochę gotowy na siłę mojej fantazji - zaśmiał się po chwili, trochę zapominając o wszystkich ''grzecznościach''.
- Przepraszam, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że mówię na ''ty''? - zapytał zaraz, jakby sobie o tym nagle przypominając. Strasznie nie lubił tego całego ''panowania'', a niestety w tak eleganckim klubie wymagało się od barmanów używania takich form w kontaktach z klientami. W tej sytuacji - trzeba przyznać - poczuł się dość komfortowo, by trochę przełamać tę barierę. Tym bardziej, że byli chyba w podobnym wieku, no i Stanley skądś kojarzył twarz Harper.
- Harris - powtórzył, słuszność tych słów potwierdzając skinieniem głowy. - Nie było innych bliźniaków z naszego roku - dodał, odstawiając wypolerowane już szkło na półeczkę tuż obok. - Może to i lepiej, ta szkoła mogłaby tego nie udźwignąć - stwierdził z rozbawieniem, aczkolwiek jakby się tak dłużej zastanowić, to nie rozrabiali wcale aż tak bardzo. To znaczy, jego brat nie rozrabiał, bo Stanleyowi zdarzało się zajść nauczycielom za skórę.

@Harper Pearson
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
- Niee, nie mam nic przeciwko. Jestem Harper – podała swoje imię mimo, że jako barman, któremu na każdej zmianie przewijało się sporo twarzy i imion właśnie, raczej nie miał zapamiętać tego jej. Niemniej jego widniało na plakietce, czyli nie było dla niej tajemnicą, a wobec tego chciała być po prostu fair. Nie, poprawka. Pearson chciała być w porządku wobec niego, żeby on potem też chciał być w porządku wobec niej. Główka pracuje i kombinuje.
W każdym razie pracowała do pewnego momentu – tego, w którym blondynkę ogarnęło to nieproporcjonalne do okoliczności speszenie. Miała nie pić szybko, ale jednak to wręcz odruchowe, mało na pierwszy rzut oka logiczne zmieszanie sprawiło, że zapragnęła jakoś odciągnąć myśli od niezbyt przyjemnych dla niej wspomnień, więc przez słomkę wciągnęła kilka głębszych łyków jeden po drugim. Co zabawne, wcale nie chodziło tylko o jej wspomnienia, ale również o potencjalne wspomnienia Harrisa, które mogły pojawić się w jego głowie skoro wyszło, że uczęszczali do tego samego liceum. Mimo, że prawdopodobieństwo jakichś konkretnych wspomnień związanych z nią, i to jeszcze u kogoś, kto był dwie klasy niżej, wydawało się znikome. W szkole nie była nikim charakterystycznym, ot, jedną z wielu dziewczyn. Jej związek ze Spencerem też raczej nie wyróżnił jej w tej ostatniej klasie, w każdym razie nie na tyle, aby Harper zdawała sobie z tego wtedy sprawę. Jej obawy wynikały z przewrażliwienia, nie były sensowne. Nim się obejrzała, szkło przed nią stało już puste.
Po tej pierwszej, niepohamowanej reakcji dotarło do niej, że właściwie to przecież nic złego się nie dzieje. Rozmowa nawet nie skupiała się na niej i dopóki tak pozostawało, mogła spróbować wrócić do tego względnego luzu, który utrzymywała do tej pory. Skierowała więc swoje błękitne tęczówki znów na twarz szatyna, z uśmiechem na ustach trochę na niewmuszonym, ale ostatecznie niewyglądającym wcale sztucznie. Zwyczajnie nosił na sobie ślady tego, co odczuwała przed chwilą.
- Pewnie nie, bliźniaki zawsze wzbudzają sensację i sprawiają kłopoty, chociażby tylko przy rozróżnieniu… ale ja chyba kojarzę, że w waszym przypadku na tych trudnościach się nie kończyło? – zagadnęła pytająco, także z drobnym rozbawieniem, choć to jej miało bardziej podłoże stresowe. – O ile nie myli mnie pamięć, to czasem słyszało się, że ”jeden z bliźniaków przeskrobał coś tam...” Obstawiam, że to o ciebie chodziło – kontynuowała już pewniej, uśmiechała się śmielej, nawet zaczepnie uniosła jedną brew przeciągając swoje spojrzenie na jego oczach, lecz zaraz opuściła je na swoją opróżnioną szklankę.
- Zrobisz mi coś mocniejszego? Też na wódce, ale jednak tym razem bez ziołowej nuty. Do drinka ostatecznie niezbyt mi ona pasuje. - Wzruszyła delikatnie ramionami, przekrzywiła nieco głowę i nieco mocniej przygryzła fragment dolnej wargi, w tym samym momencie bez przemyślenia po raz kolejny powracając wzrokiem do Stanley'a.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
- W takim razie miło mi cię poznać Harper - posłał dziewczynie uśmiech, ale nawet się nie oszukiwał, że zapamięta to imię na dłużej. Przy jednorazowych spotkaniach był w tym fatalny i potem bardzo się męczył, nie chcąc pytać o to drugi raz. Na usprawiedliwienie można było tylko powiedzieć, że był po prostu wzrokowcem - jak większość mężczyzn - i świetnie radził sobie z zapamiętywaniem i rozpoznawaniem twarzy. Miał też bardzo dobry zmysł węchu i z łatwością rozpoznawał ludzi po ich perfumach, albo potrafił dopasować konkretny zapach do konkretnej persony. No oczywiście o ile wcześniej nawąchał się go odpowiednio dużo.
- Jestem Stanley, ale to pewnie już wiesz - przestawił się po chwili, jakby na początku trochę o tym zapominając. Odkąd kazali im nosić te plakietki z imionami na koszulach, to szatyn całkowicie zatracił potrzebę przedstawiania się, bo i tak każdy dobrze wiedział, jak ma na imię. Niestety, pijani kolesie szukający zaczepki przy barze też.
W międzyczasie pojawił się kolejny klient, więc chłopak przeprosił na chwilę swoją towarzyszkę i zgodnie z zamówieniem przygotował kolejkę szotów dla jegomościa, zza którego wyłoniły się dwie młode, dość ładne dziewczyny. Rozpłynęły się w tłumie równie szybko, co pojawiły, gdy tylko alkohol zniknął z kieliszków. Skonfundowany jegomość zapłacił i przysiadł przy barze, podpierając twarz na dłoni. Nie był pierwszej świeżości i najwyraźniej potrzebował krótkiej drzemki, co nie przeszkadzało Stanleyowi, dopóki nie planował zarzygać mu baru. Harris miał na niego oko, ale wrócił do swojej rozmówczyni, bo pijany mężczyzna nie prosił póki co o nic więcej.
- Upiły i zastawiły - wzruszył ramionami, nie kryjąc lekko rozbawionego uśmieszku, który wpełzł mu na usta.
- E tam, nie wierz w plotki. Większość tych historii była mocno przerysowana przez tą grubą babę od matematyki... Nie pamiętam już jak się nazywała, ale szczerze mnie nienawidziła - odparł.
- Mooooooże trochę jej potem dokuczałem, ale sama była sobie winna - dodał lekko się przy tym krzywiąc i palcami prawej dłoni drapiąc po karku. Jakby nie patrzeć, klasa wielokrotnie była mu wdzięczna, gdy nie dało się wejść do sali bo na przykład KTOŚ zakleił dziurkę od klucza gumą do żucia.
- Wcale się nie dziwię, też nie lubię ziołowych alkoholi - powiedział i zaraz sięgnął po czystą szklankę.
- To co? Tym razem na podwójnej wódce, czy może wolisz jakieś szoty? - zapytał, nadal nie znając preferencji blondynki.

@Harper Pearson
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
Nie oczekiwała, że on też się jej przedstawi w odpowiedzi, w końcu nawet wcześniej użyła jego imienia zwracając się do niego per panie Stanley, ale fakt, że to zrobił, był zwyczajnie miły. Zachęcający do jego osoby, co pewnie było mu generalnie na rękę - tworzenie wokół siebie takiej przyjemnej aury - jednak wyglądało to całościowo całkiem naturalnie. Szkoda, że chciała od niego kupić marihuanę, może gdyby nie planowała robić z nim takich "poważnych interesów" to mogłaby... nie, chyba raczej nie... chociaż był w jej typie... nie, koniec.
Cała ta scenka z facetem i dwiema dziewczynami wyszła dla niej zbawiennie, bo mogła trochę ogarnąć swoje myśli, jakoś doprowadzić się do porządku, przy okazji znów bardziej rozluźnić, bo całość wyglądała ostatecznie dość zabawnie dla niej jako obserwatorki. Zwłaszcza, że takie sytuacje to nie było nic szokującego, więc nie było jej nawet głupio że nie żałuje przyjemniaczka który finalnie pozostał sam przy barze. - Mnie to dziwi, że gość wydawał się zaskoczony. Jakby, no naprawdę... - skomentowała może mało konkretnie, ale podejrzewała że szatyn doskonale zrozumie, do czego piła. Na pewno oglądał takich sytuacji po co najmniej kilka w trakcie jednej zmiany.
- W sumie to przynajmniej mieli o czym ciekawym sobie rozprawiać ci nauczyciele w tym swoim pokoju nauczycielskim, bo tak to raczej wiele się nie działo. - Wzruszyła lekko ramionami i wydęła lekko wargi, trochę mając nadzieję jednak oddalić temat szkoły. Czasem jedna czy dwie wspominki jej nie przeszkadzały, ale generalnie nie przepadała za wracaniem do tych wspomnień. Może gdyby w pełni przepracowała stratę miłości, która zaczęła się już na szkolnych korytarzach, to teraz inaczej podchodziłaby do tematu, a tak to jej myśli mimowolnie wracały do Spencera, do tego jaką żałośnie uroczą parą byli w tej ostatniej klasie... Stanowczo nie chciała znów o tym myśleć.
Tym razem nie wspominała już o tej ziołowej nucie z premedytacją, wyrażenie padło bo po prostu padło też już wcześniej - a że ostatecznie drink, choć był w porządku, to też nie trafiał w jej gust jakoś niesamowicie dobrze właśnie przez ten jagermeisterowy posmak, wolała zrezygnować z tego konkretnego dodatku. Jednak już po wybrzmieniu tych jej słów oraz jego odpowiedzi... znów poczuła lekkie rozczarowanie. Chyba jednak była zbyt naiwna licząc, że szatyn wyłapie coś takiego i zacznie jej posyłać jakieś porozumiewawcze spojrzenia - był w pracy, może "tylko" jako barman, ale też nie oszukujmy się, klub był z tych wyższej klasy, pewnie posada nieźle płatna i napiwki niczego sobie. Po co ryzykować. Wyobraziła sobie, że przewraca teraz oczami (jednak w rzeczywistości chyba lepiej było tego nie robić), westchnęła sobie cicho i uśmiechnęła się słabo. - Na podwójnej... Nie, na potrójnej, chętnie z czymś owocowym; słodkim, kwaśnawym i odświeżającym - odpowiedziała płynnie, ostatecznie stwierdzając, że pieprzy to, napije się więcej i szybko, a potem jednak pójdzie potańczyć. Bo trzeba przyznać, że Harper wręcz uwielbiała wirować na parkiecie, a rzadko miała do tego okazję - jeszcze rzadziej korzystała. Kolejna rzecz, którą trzeba było przyznać, to że muzykę grali tu naprawdę niezłą, nieprzesadnie zmiksowaną, już nawet kołysała się jej mimowolnie noga do rytmu. Jednak przed tym samotnym wyruszeniem w tańczący tłum chciała się napić, a skoro zamówiła sobie to picie, koniecznie chciała znów pooglądać proces powstawania drinka, tak jak obserwowała to niczym zahipnotyzowana za każdym razem, kiedy ktoś pojawiał się obok i zamawiał coś u Stanleya. Może dziwne upodobanie, ale nieszkodliwe.

@Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Awatar użytkownika
0
lat
0
cm
Elita
Katja miała trzydzieści siedem lat, zerowe oszczędności i właśnie spędzała swój pierwszy piątek w życiu, kiedy była absolutnie przekonana, że już niedługo będzie rozwódką. W wieku trzydziestu siedmiu lat. Matka zawsze mówiła, że Christopher był szują, mendą społeczną i ją porzuci prędzej czy później i co?
I okazało się po sześciu latach, że mamusia miała rację.
No i trudno. Teraz Katja miała zamiar cieszyć się sobą, bawić do białego rana i żałować wszystkiego, co uczyniła z wielką radością, a czego najpewniej w ogóle nie pamiętała. Nadzieję też miała znaleźć przystojnego i bogatego mężczyznę, aby mógł ją uwieść, a potem wyśmiać jej męża sukinkota w twarz, że debil jest i kretyn, skoro taką piękną niewiastę pozostawia na rzecz jakiejś blond lafiryndy, co to na pewno tak zabawna i mądra nie jest, jak Katja.
Tak to sobie mniej więcej Katja planowała, kiedy ubierała się w swoje najlepsze ciuchy i z pełną premedytacją pakowała do stanika kartę płatniczą męża, żeby widział wydatki i umierał z zazdrości, tak jak i ona umierała, kiedy ostatnio zobaczyła te wszystkie zdjęcia przez przypadek na jego telefonie.
Aby tego umierania z zazdrości było zadość nie mogła udać się do byle jakiego miejsca, więc skończyła w klubie, który wydawał się być odpowiednio drogi (według lokalnego przewodnika Google). Podekscytowana i z początku tylko trochę przerażona wszystkim, powtarzając sobie w głowie, że sama też się może bawić, nie potrzebuje żadnej koleżanki do tego, zamówiła swojego pierwszego, a potem drugiego drinka. Kiedy w kolejnej szklance zobaczyła dno podniosła się od stolika, przy którym wcześniej przysiadła, próbując zadecydować do kogo by tutaj zagaić, skierowała się w stronę baru i zdębiała. Oto siedziała przed nią blondyna wypisz-wymaluj jak ze zdjęcia. Profil się zgadzał, nawet kurtkę taką samą miała!
Cóż za fantastyczna okazja, żeby wszystko przedyskutować na spokojnie, wyjaśnić, jakoś sobie poradzić... szkoda, że Katja słowiańskiej krwi była i ani jej w głowie spokojne rozmowy.
- Ty kurwo, lafiryndo jedna przeklęta! - wrzasnęła na całe gardło, ale przez głośną muzykę ciężko było stwierdzić, czy okrzyk jej został zauważony przez samą zainteresowaną. Stanęła tuż za plecami @Harper Pearson, a ręce ją świerzbiły, ach! Jakże ją świerzbiły, żeby wpierdoilć tej barbie cholernej! - Łapy precz od mojego męża!

@Stanley Harris
Mów mi Mistrzu Gry.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: .
Brak odznak
Stanley Harris
Awatar użytkownika
24
lat
188
cm
diler / barman
Pracownicy Usług
- Mnie też to dziwi, bo kojarzę tego typa i to nie jest pierwsza taka akcja - powiedział, jeszcze raz zerkając w kierunku pijanego faceta. Nie wyglądał, jakby miał się stąd prędko ruszyć, więc Harris nie zamierzał sobie nim więcej zaprzątać głowy. Przynajmniej dopóki grzecznie sobie spał na blacie.
- Na potrójnej? Aż tak ci nie smakował mój poprzedni drink, że chcesz o nim szybko zapomnieć? - zaśmiał się, trochę zaskoczony wyborem Harper. Nie spodziewał się po niej, że zdecyduje się na tak mocny mix, ale nic mu do tego. Klient nasz Pan, jak to mówią. A drink na potrójnym alkoholu na pewno nie wyjdzie tanio.
Znowu rozpoczął swój rytuał od skompletowania potrzebnych mu butelek, dodatków oraz akcesoriów, które kolejno ustawiał na swojej powierzchni roboczej przed Harper. Czy miał ułożony w głowie plan? No nie do końca, ale to się nazywa freestyle - wrzucamy to, co wydaje nam się słuszne i oczekujemy, że: a) wyjdzie zajebiste, b) wyjdzie znośne, ale klient jest na tyle pijany, że i tak będzie mu smakowało. Nie sądził, żeby Pearson zaliczała się do grupy pijanych ludzi, więc starał się za bardzo nie szaleć i jakoś w miarę rozsądnie dopierać nuty smakowe, żeby było dokładnie tak, jak chciała. Tak czy siak, na pewno ciężko było ukryć mocno przebijający się alkohol, bo było go naprawdę sporo. Na tyle sporo, że Harris w międzyczasie wymienił szklankę na większą, żeby wszystko mu się pięknie tam zmieściło. A gdy skończył już czarować, zabrał się za detale - ozdoby i inne pierdółki, ale w tym samym czasie jego uwagę przykuło coś innego. W sumie, trochę przypadkowo podniósł wzrok gdzieś nad ramię Harper i właśnie wtedy dostrzegł pewną kobietę. Początkowo kompletnie nie zaczaił o co tutaj chodzi, ale szybko się domyślił, że owa persona zmierza w ich kierunku i wcale nie wygląda na zadowoloną. Obserwował ją przez chwilę, czekając na jakiś rozwój wydarzeń, ale tylko upewnił się w swoim przekonaniach.
- Uważaj, jakaś typiara tutaj idzie i chyba szuka zaczepki - ostrzegł swoją rozmówczynię, jako że ta zdawała się żyć w słodkiej niewiedzy. Póki co jednak nie interweniował, bo na dobrą sprawę nie od tego tutaj był. Tym bardziej, że wszystko mogło się jeszcze okazać fałszywym alarmem.

@Harper Pearson @Mistrz Gry
Mów mi Ola. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Elizabeth White#8338. Piszę w 3 os. czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, please.
Szukam kłopotów.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: brak danych.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Harper Josie Pearson
Awatar użytkownika
25
lat
168
cm
kelnerka/początkujący masztalerz
Pracownicy Usług
- Dokładnie tak, a dużo wódki z dobrym sokiem jest w stanie zetrzeć każdy dziwny posmak - odpowiedziała rozbawiona, puszczając mu żartobliwe oczko żeby było wiadomo, że nie mówiła tego serio. Koniec końców tamten drink wcale nie był taki okropny, zwyczajnie nie przypasował jej aż tak. A teraz... skoro już w duchu zdążyła zrezygnować z całego tego, chyba w rzeczywistości śmiechu wartego, pomysłu o próbach dogadania zakupu zioła przy barze w trakcie imprezy, to autentycznie zapragnęła skorzystać z okazji do zatańczenia. Niestety, biorąc pod uwagę jej ostatnio mocno średni nastrój, jak i swego rodzaju rozczarowanie tym, że jej pomysł w sumie spełzł na niczym, potrzebowała lekkiego wspomagacza w postaci alkoholu. Zamiast płacić za jeszcze kilka drinków albo zestawów szotów, wolała wydać raz, nieco więcej, ale przynajmniej na coś co ją początkowo trochę sieknie. Tak żeby tylko się przełamać z samym wyjściem na parkiet...
Gdzieś za swoimi plecami, jeszcze z nie tak bliska usłyszała dość poważną obelgę. W tej samej chwili chciała obejrzeć się za siebie, kierowana ciekawością co to za awanturniczka i wobec kogo stosuje takie niewybredne słowa - ot, raczej naturalny odruch w takich sytuacjach. Tylko że zanim zdążyła się odwrócić choćby przez ramię, odezwał się do niej barman... z ostrzeżeniem. Blondynka, mimo że nie miała nic za uszami (w każdym razie ani dziś, ani w ostatnim czasie raczej nie zachodziła za skórę nieznajomym jak popadnie), od razu się spięła i teraz tym bardziej potrzebowała skontrolować, co i jak - lecz znowu jej reakcja była spóźniona.
Łapy precz od mojego męża! Po tych słowach, wypowiedzianych już stanowczo z bliska, przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Prawdopodobnie poczucie dyskomfortu wynikało o wiele bardziej z tego, że damski, przepełniony groźbą głos płynął bezpośrednio zza niej, a ona naprawdę nie była w nastroju na jakieś konfrontacje, zwłaszcza aż tak pomylone, bo kurde, niby o jakiego faceta miałoby chodzić? - Jakiego znowu męża? - obracając się na barowym hokerze, odwarknęła tym pytaniem z nieukrywanym oburzeniem - oburzeniem głównie za omylne posądzenie i naruszenie przestrzeni prywatnej, co stało się dla blondynki oczywiste jeszcze zanim zwróciła się twarzą do Katji. Marszcząc groźnie brwi zadarła dziarsko podbródek, bo co jak co, ale ta przypierdolka to była mocno z dupy i mocno nie w smak dziewczynie. - Pani się chyba coś mocno... - zaczęła ostro, jednak przez chwilę się zawahała - wyobraziła sobie, że kobieta jest bardzo mocno przewrażliwioną żoną... Stanley'a. Nie mignęła jej wprawdzie obrączka na jego palcu (przyglądała się przecież jak robił drinki, zauważyłaby), no ale nie wszyscy nosili obrączki. To było jednak mocno komiczne wyobrażenie, biorąc pod uwagę że barman miał tyle samo lat co ona, zaś narwana Katja wyglądała na wyraźnie od nich starszą. Zresztą sam szatyn przecież po prostu wykonywał swoją pracę i zapewne nieraz siedziały naprzeciwko niego dziewczyny wyglądające i zachowujące się o wiele bardziej wyzywająco niż Pearson, która ubrała się na to wyjście dość prosto i niezbyt prowokująco (sorki panie Mistrzu Gry, kurteczka w szatni). No i najważniejsze - Harris powiedział o niej jakaś typiara, co od razu powinno zapobiec takiej głupiej wędrówce jej myśli.
Zaraz przypomniała sobie o przysypiającym na blacie baru dosłownie tuż obok jegomościu. - Chodzi o niego? - zapytała prędko i wskazała go sugestywnym skinieniem głowy do boku. - Bo jeśli tak, to jak widać, rączki mam przy sobie. - Nawet uniosła te swoje wytatuowane dłonie trochę w geście obronnym, choć całościowo musiała wypadać ostatecznie... dość lekceważąco. Paniusia pozwoliła sobie bardzo nieładnie do niej odezwać, jednak Harper pozostawała jeszcze przez chwilę zbyt zaskoczona jej pojawieniem się z taką a nie inną pretensją, więc na razie zignorowała ten fakt. Ten wyrzut był dla niej tak bardzo absurdalny i dobrze wiedziała, że na pewno nie chodziło o nią - od jakiegoś czasu nie dotyczyły jej żadne bliższe stosunki damsko-męskie, zatem nie mogłaby nawet przypadkiem "położyć łap" na czyimś mężu - stąd w jej błękitnym spojrzeniu na pewno próżno było szukać pokory, wstydu albo czegokolwiek co sugerowałoby, że miała zamiar przepraszać. Z jej perspektywy dlatego, że niczemu nie była winna. Z kolei z perspektywy rozjuszonej Katji, cóż, równie dobrze mogła wydać się bezczelną małolatą, która dobrze wie o co chodzi, ale nie ma w sobie za grosz poczucia winy mimo wiadomej winy na sumieniu.

Ostatecznie Harper była skłonna odpyskować jeszcze parę razy, ale kobieta zdawała się jakby nie łapać, że ta się z nią pierdzieli nie dlatego, że ma coś do ukrycia i próbuje się tego wyprzeć, tylko właśnie dlatego, że sytuacja kompletnie jej nie dotyczyła. A kiedy ten totalny brak zrozumienia dotarł do blondynki, konfrontacja momentalnie przestała ją bawić, tak jak sam w sobie temat zdrady nie bawił jej w najmniejszym stopniu.
- Niech pani w końcu zakoduje, że to jakaś pomyłka. Mnie nawet... nie interesują mężczyźni, bo jestem lesbijką! - Nieładnie tak kłamać, ale skoro nagle miała na poważnie dość tej farsy, to uciekła się do wyjaśnienia, które powinno było definitywnie zakończyć temat - i faktycznie tak się stało. Gdy Katja zaniemówiła, Pearson z wymalowanym na twarzy zacięciem wstała ze swojego stołka, mając zamiar najzwyczajniej w świecie odejść. Jednak pewne zagubienie wymieszane z żalem w oczach nieznajomej na krótki moment ją zmiękczyło. - Naprawdę mi przykro, że to panią spotkało, ale skoro facet panią zdradził, to nie jest warty, żeby się po nim emocjonować. - Przelotny, słaby uśmiech zagościł na jej ustach, podczas gdy wewnętrznie Harper zaczęła się kruszyć, bo w pewnym sensie mówiła o samej sobie jako o tej, która nie zasługiwała na jakiekolwiek rozpamiętywanie - o czym wiedziała tylko ona, ale to wystarczyło aby uleciały z niej resztki dobrego humoru. Teraz na pewno nie miała zamiaru dłużej tu zostawać. Zerknęła jeszcze tylko na Stanley'a, nieznacznie skinęła mu głową w ramach bezsłownego pożegnania, a potem już zdecydowanym krokiem wyminęła kobietę, z podniesioną głową ruszając w kierunku szatni, a następnie wyjścia. Po opuszczeniu lokalu mogła za to z całkowitą swobodą się rozkleić.

[ zt ] @Mistrz Gry @Stanley Harris
Mów mi luczkowa. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda luczkowa#6559. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię yes, daddy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: wspominki o samookaleczaniu i poronieniu, bitchy attitude.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Dla użytkownika

Odznaki od publiczności

Odpowiedz