Randolph podziękował Bogu w duchu, że Nem zwolniła swoje tempo, a nie przyśpieszyła i wpakowała się w niego na pełnej... Mężczyznę przeszły ciarki na samą myśl, że mógłby zderzyć się z szyją klaczy z większą prędkością, niźliby tego chciał. On i jego zdrowie.
- Co tam, piękna. Masz udany dzień? Na pewno taki masz. Kto by nie chciał sobie trochę poskubać zieleniny, prawda? Osobiście, z chęcią bym się gdzieś tutaj wyłożył.
Randolph zawsze mówił dużo, kiedy był wśród koni. Nie był głupi i wiedział, że nic nie rozumieją, ale ton jego głosu był ważniejszy niż słowa. Mężczyzna mógłby teraz deklamować "Odę do Radości" i osiągnąć ten sam efekt, gdyby tylko mówił z tą samą barwą głosu. Czuł się też mniej samotny i przypominał sobie, jak w ogóle używa się języka.
O Nemesis trochę już wiedział. Przede wszystkim jej sportowe ukierunkowanie dawało mu większe pole do manewrów w naturalu. Cieszył się z tego powodu jak małe dziecko. Jasne, każdy koń świetnie nadawał się do pracy w naturalnych metodach, ale konie z westernowym zapleczem, były niczym Święty Graal.
Widząc i przede wszystkim, jak klacz go przeszukuje, zaśmiał się krótko, drapiąc ją po szyi
- Okay, okay, ale zwolnij, bo dostaniesz policyjny zakaz zbliżania się - Kanadyjczyk przełożył halter do swoich dłoni, spokojnie nasuwając go na kary łeb Nemesis. Znajdując się przy jej ganaszu, zaczął zawiązywać końcówkę liny i zawijać ją tak, aby nie majtała się przy jej oku. Sprawdził, czy aby ma dostatecznie dużo luzu, czy halter jest odpowiednio dopasowany, wolną dłonią przeciągając po jej łopatce. Wygrzebał drugie ciasteczko i podał jej, korzystając z sytuacji, kiedy klacz je pochłaniała, aby powodzić dłonią po jej grzbiecie. Chcąc sprawdzić, jak kara reaguje na impuls, pochwycił linę dobre 30-35 centymetrów od węzła pod jej brodą i delikatnie zamknął na niej dłoń, prosząc ją, aby zgięła swoją szyję i skierowała łeb nieco bardziej w stronę zadu. Proste wygięcie dawało mu zawsze pewien wgląd na to, jak może wyglądać przyszły trening. Jeżeli klacz podążyła za jego dłonią, pochwalił ją poklepywaniem po szyi i przeciągłym "dooobrze". Jeżeli cofnęła się, zamiast zgiąć, zrobił te kilka kroków, czy nawet jeden krok za nią i poprosił o to samo ponownie.
Miejmy nadzieję, że to nie jest jednak klątwa haltera, bo w ten sposób Ran będzie skazany na zniknięcie, a to mu się nie uśmiechało
@Nemesis