1# Trudne sprawy

Jessica & Jeremy Jonathan

Jeremy Jonathan Wrens
Awatar użytkownika
5
lat
120
cm
dumny uczeń podstawówki
Uznana Klasa Średnia
Kontynuujemy stąd...


JJ otworzył szeroko oczka i z zaintrygowaniem słuchał tego, co mówiła mama. Nie musiała go pytać, czy chciał, bo to było oczywiste, że tak! Zaczął niecierpliwie kręcić się w foteliku, a nawet podskakiwać, chcąc upodobnić się do piłeczki, którą mieli kupić.
- Chcę! Chcę! Chcę! - powtarzał, coraz głośniej i bardziej piskliwie, klaszcząc przy tym w dłonie. - Ale nie chcę takiej z Psim Patrolem, bo każdy taką ma. Wybierzemy jakąś inniejszą! Może kucyk pójdzie z nami i sam wybierze? Albo kupmy kilka, to dam innym konikom. - Ten pomysł wydał się małemu Wrensowi jeszcze lepszy. - A w taką końską piłkę można wygrać pucharek? Bo ja chcę taki jak ma tata i takie jakie ty masz! Chcę całą półkę strofeum - dodał entuzjastycznie, rumieniąc się przy tym z przejęcia. Już nawet udało mu się zapomnieć o tym, że jeszcze chwilę temu był na dyrektorskim dywaniku i będzie musiał jutro wrócić do szkoły i znów konfrontować się z tym niemiłym kolegą. Teraz wydawało się to bez znaczenia. Była mama, były plany i to jeszcze jakie!
- Fuuuuuuuuj! - jęknął Jeremy, gdy Jess wspomniała coś o całowaniu. - Nie chcę, żeby on mnie całował, bleee - skomentował, wykrzywiając się i wystawiając język, jakby już na jego powierzchni czuł nieprzyjemny smak pocałunku z kimkolwiek. - Nie chcę być dorosłym, skoro trzeba kogoś całować, jak się go nie lubi - podsumował chłopiec, jeszcze przez chwilę wydając dźwięki, które pokazywały jak bardzo jest tym zdegustowany.
Niewiele poprawiła się jego minka, gdy mama wspomniała o jabłkach. Jednak ochoczo podchwycił rymowankę i dołączył do recytacji. Nie trzeba go było też długo namawiać na tę małą rywalizację o pierwszeństwo u drzwi, bo gdy tylko wysiadł i dostał sygnał, pobiegł co sił w nóżkach, hamując dopiero na progu. Odwrócił się, by zobaczyć, czy udało mu się prześcignąć Jessie.
- Wygrałem! Wygrałem! - oświadczył dumnie, kilka razy przy tym podskakując.
Gdy tylko weszli do domu, od razu pobiegł do swojego pokoju, gdzieś po drodze ściągając kurtkę i buty, które teraz stanowiły idealną przeszkodę, by w drodze powrotnej się o nie potknąć. JJ wskoczył na łóżko i ostrożnie odsunął poduszkę, by sprawdzić, czy dalej znajduje się tam ząbek, który wraz z listem o treści: dla wruszki Zembuszki - gżeczny JJ, zostawił z samego rana. Z rozczarowaniem stwierdził, że dalej tam jest. Momentalnie posmutniał i ze zwieszoną głową ruszył z powrotem do mamy. Po drodze wsadził też palce do buzi, kontrolując, czy przypadkiem nie rusza mu się jeszcze jakiś ząb.
- Moe wszuszka sębuszha che fencej sebuf? - zapytał, a że wciąż próbował rozruszać inne zęby, to nie do końca można było zrozumieć co mówi. Ślina zaczęła mu cieknąć po brodzie i dopiero to skłoniło JJ’a do wyjęcia palców. - A może jestem już za duży i wcale do mnie nie przyjdzie? Do ciebie przychodzi wróżka? - zapytał Jess, wycierając przy tym mokre rączki w spodnie.

@Jessica Wrens
Mów mi Okamgnienie. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Okamgnienie#0081. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, dzięki.
Szukam koleżanek, kolegów, cioć i wujków - czyli źródła słodyczy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: bolesną bezpośredniość i dziecięce mądrości.

Podstawowe

Eventy

Odznaki od publiczności

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Na szczęście nie musiała wybijać chłopcu z głowy pomysłu zabrania kucyka do sklepu, bo prędko inny pomysł całkowicie go pochłonął. Czasami ciężko było jej nadążyć za tym żywiołem, a potem przypominała sobie, że była przecież dokładnie taka sama. Wielu ludzi do dzisiaj nie nadążało za jej tokiem myślowym, wcale nie dlatego, że był wyjątkowo pokrętny...
- Myślisz, że się ucieszą z piłek? Może lepiej kupmy kucykowi piłkę, a reszcie dużo marchewek? - Zaproponowała, starając się zachować zdrowy rozsądek. Jej konie prawie na pewno rozszarpałyby taką piłkę na strzępy, albo wcale nie poświęciły jej uwagi, w przeciwieństwie do marchewek, które były mile widziane przez wszystkich. - Pewnie, że można! Zanim się obejrzysz, też przyniesiesz do domu jakiś puchar - uśmiechnęła się, co do tego nie mając żadnych wątpliwości. W okolicy dość często organizowano jakieś zawody, które polegały na wykonywaniu zadań na kucyku, co dla JJ'a mogłoby być świetną okazją do poznania smaku zdrowej rywalizacji, nawiązania lepszej więzi z ukochanym konikiem i przede wszystkim - do dobrej zabawy.
Nie mogła się powstrzymać od śmiechu, gdy chłopiec zupełnie inaczej odebrał jej słowa, na swój własny, dziecięcy sposób. Czasem dosłownie ratowało jej to skórę, ale też lubiło się nieźle zemścić... - Bycie dorosłym oznacza też robienie wszystkiego, na co tylko masz ochotę, wiesz? - Przypomniała mu, choć miał jeszcze wiele czasu do tej szumnej dorosłości, która faktycznie wcale taka fajna nie była. Nawet Jessie, która generalnie na swoje życie narzekać nie mogła, czasem tęskniła za tamtymi beztroskimi czasami. Nauka na sprawdzian była jednak pestką w porównaniu do decyzji, które musiała podejmować jako dorosła kobieta.
- Brawo! Jesteś już taki szybki, że już nigdy Cię nie przegonię - rzuciła z szerokim uśmiechem, po czym otworzyła drzwi, wpuszczając ten swój mały pocisk do środka. Gdy pomknął na górę, odsunęła na bok jego buty i kurtkę, myśląc za niego w kwestii bezpieczeństwa, po czym także zaczęła spokojnie rozpinać oficerki do jazdy konnej i szykować się do zmiany stroju na coś bardziej wyjściowego niż ciuchy jeździeckie.
- JJ, a ręce umyłeś? - Wtrąciła, widząc, jak chłopiec gmera sobie w buzi, pewnie nie pamiętając już o tym, że nie powinien tego robić brudnymi rękoma (skoro już musiał). Jego pytanie sprawiło jednak, że poczuła jak chwilowo traci grunt pod nogami, bo znowu na śmierć zapomniała o tym, by zamienić ząbek na pieniążek... - Może wróżka jest bardzo zajęta? Jest dużo dzieci na świecie... Albo utknęła w korkach, tak jak my czasem? - Zasugerowała, jednocześnie próbując wbić sobie do głowy, że tym razem nie może o tym zapomnieć. To była totalna głupota, ale dla dziecka w tym wieku całkiem ważna, więc zamierzała zrobić wszystko, by i na tym polu nie dać plamy, jak to miało miejsce zapewne w przypadku innych postaci tego typu. - Do mnie już nie przychodzi, bo mi już nie wypadają ząbki, wiesz? Tobie też wyrośnie nowy w tym miejscu i zostanie tam już na zawsze - Powiedziała, trochę naciągając rzeczywistość, ale kto by się tym teraz przejmował.

@Jeremy Jonathan Wrens
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Jeremy Jonathan Wrens
Awatar użytkownika
5
lat
120
cm
dumny uczeń podstawówki
Uznana Klasa Średnia
Pomysł z marchewkami prawie mu się spodobał. Prawie, bo zaczął intensywnie myśleć nad połączeniem piłki i marchewki, by w razie czego tym konikom bez piłki nie było smutno.
- A może… a może… - zaczął z przejęciem, wciąż próbując wpaść na jakiś genialny pomysł. - A może kupimy im lizawkę w kształcie piłki? - zapytał piskliwym głosikiem, bo to wydało mu się super sprawą. - Bo co będzie jak damy konikom marchewki i one przejdą na dietę? - dopytał, bo przypomniało mu się to, o czym rozmawiali chwilę temu i trochę się bał, że zwierzaki też mogą wpaść na taki pomysł, gdy na przykład za długo będą przyglądać się swojemu odbiciu w wodzie, uznając, że mają za grubą… grzywę.
- Pu-cha-rek! Pu-cha-rek! Pu-cha-rek! - zaczął skandować, ciesząc się jakby już miał garści jakąś nagrodę. Uśmiechał się przy tym promiennie, dzięki czemu szkolne smuteczki poszły w odstawkę i nie miały w tej chwili żadnego znaczenia.
- Wszystkiego? Ale tak wszyściuteńkiego? - dopytał z szeroko otwartymi w zaskoczeniu oczami, gdy podchwycił słowa mamy. - Będę mógł dłubać w nosie przy stole? I chodzić późno spać? I pić piwo i głośno po nim bekać, jak ostatnio wujek w stajni? Ojej… miałem o tym nie mówić! - Przytknął dłonie do ust, bo przypomniało mu się, że obiecał znajomemu Jess, że nie powie jej tego, że pije przed treningiem.
Na szczęście było jeszcze wiele innych tematów, dzięki którym sprawa alkoholu mogła pójść w zapomnienie… albo przynajmniej chwilowo zostać odłożona na później. Był przeszczęśliwy z pochwały jego szybkości, przez co w domu także zaczął biegać, bo przecież musiał w dalszym ciągu dbać o formę!
- Pośliniłem… to chyba są już czyste? - odpowiedział, rozkładając palce, by lepiej przyjrzeć się każdemu z osobna. Niektóre zdążyły się już trochę pomarszczyć od kontaktu ze śliną. - Muszę myć, jak nie widzę brudku? - zapytał, tym razem wystawiając dłonie w stronę mamy. Na krótko, bo zdążył się już przekonać, że Jessie widziała więcej niż on, a przecież czarne kreseczki pod paznokciami się nie liczyły!
Mimo, że argument o korkach i zajętej wróżce był całkiem sensowny, JJ i tak westchnął ciężko, bo nijak go to nie pocieszyło.
- Dlaczego wróżka nie ma pomocników, jak święty Mikołaj? Nie chciał się z nią podzielić elfami? - zapytał z niezrozumieniem, bo skoro to był taki dobry staruszek, to dlaczego nie mógł choć na jedną noc wypożyczyć jakiegoś swojego pomocnika. Wróżka przecież by się nie obraziła…
Zmartwił się nie na żarty i popatrzył na mamę oczkami pełnymi współczucia.
- Ojej… - udało mu się powiedzieć, nim szybko znalazł się przy Jessie, by mocno ją przytulić. - Nie martw się mamusiu. Następnym razem włożę mojego ząbka pod twoją poduszkę, to ty dostaniesz prezent. Albo… albo weźmiemy ząb pieska - oderwał się, by popatrzeć w oczy Jess. - Bo Timmy ma szczeniaczka i ostatnio znalazł jego ząbki. Pokazywał mi w szkole! To pożyczymy od niego i nabierzemy wróżkę, że to twoje, dobra? - zapytał z roziskrzonym spojrzeniem, nawet nie mrugając w oczekiwaniu na reakcję mamy.

@Jessica Wrens
Mów mi Okamgnienie. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Okamgnienie#0081. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, dzięki.
Szukam koleżanek, kolegów, cioć i wujków - czyli źródła słodyczy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: bolesną bezpośredniość i dziecięce mądrości.

Podstawowe

Eventy

Odznaki od publiczności

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Posłała mu zainteresowane spojrzenie, gdy z wyczuwalną w głosie ekscytacją zaczął jej wyjawiać swój pomysł. Ponownie urzekł ją swoim dziecięcym spojrzeniem na świat, przez co uśmiechnęła się ciepło.
- Dla konika taka marchewka to prawie jak słodycze dla Ciebie, wiesz? Na pewno nie przejdą przez nie na dietę - wyjaśniła mu, biorąc jednak pomysł chłopca pod uwagę. Co prawda lizawki w kształcie piłki raczej nie istniały, ale koniom byłoby raczej wszystko jedno. Część z nich na pewno ucieszyłaby się z takiego prezentu.
- Tak, wszyściu... Czekaj, co? - Aż otworzyła szerzej oczy, gdy JJ'owi wyrwał się z ust mały sekret. - Akurat dłubanie w nosie i bekanie jest niegrzeczne i nawet dorośli nie powinni tego robić, JJ - wytłumaczyła. - I nawet nie próbuj brać z tego wujka przykładu! To na pewno było piwo? - Zapytała i ostrzegła go, zastanawiając się, który to był taki mądry. Chyba powinna zwracać większą uwagę na to, z kim jej syn spędzał czas w stajni, podczas gdy ona jeździła, nie zawsze mogąc mieć wtedy na niego oko. Co prawda piwko wypite ze znajomymi w pokoju socjalnym nie było grzechem, ale już w pracy czy przed treningiem, było raczej nie na miejscu.
- Ja tu chyba widzę trochę ziemi. No już, do mycia - "wygoniła" go do łazienki, tym razem jednak mu w tym towarzysząc, nie tyle po to, by go nadzorować, tylko żeby również umyć ręce i dać chłopcu dobry przykład.
- Nie wiem, kochanie. Może elfy mają wakacje i pracują tylko przed Gwiazdką? - Zasugerowała, nie potrafiąc znaleźć innego, sensownego (lub nie) wytłumaczenia.
- Oh, JJ. To bardzo miłe z Twojej strony - odpowiedziała, kucając, żeby także móc przytulić chłopca. - Możemy spróbować. A jakiego pieska ma Timmy? Pokazywał Ci? - Zagadnęła, przechodząc z synem do salonu, gdzie zwykle spędzali większość czasu, kiedy byli w domu; było to najbardziej przestronne pomieszczenie w domu, choć odkąd było lekko zagracone zabawkami, przestawało się wydawać takie duże.
Pytając o psa, próbowała w pewnym sensie wybadać grunt. Już parokrotnie myślała o tym, żeby kupić szczeniaka, uważając, że JJ'owi dobrze by zrobiło takie towarzystwo. Zresztą zanim się pojawił na świecie, mieli z Jonahem psa. Jessie co prawda za nim nie przepadała, był zdecydowanie za duży i zbyt śliniący się, ale mężowi zdawał się przynosić wiele radości.
- To jaki mamy plan działania, kapitanie? - Zapytała, wreszcie mogąc się wcielić stuprocentowo w rolę mamy i poświęcić JJ'owi całą swoją uwagę.

@Jeremy Jonathan Wrens
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Jeremy Jonathan Wrens
Awatar użytkownika
5
lat
120
cm
dumny uczeń podstawówki
Uznana Klasa Średnia
Jeremy długo nie musiał analizować wytłumaczenia mamy, bo kto jak kto, ale ona przecież zawsze w jego oczach miała rację. Co prawda im stawał się starszy, miał więcej kolegów, wujków i cioć, to zaczynało też się liczyć ich zdanie, ale na ten moment pierwsze miejsce w hierarchii tych, których należy słuchać zajmowała Jessie. Przytaknął więc z uśmiechem, akceptując pomysł marchewek, czy innych owocków dla kopytnych przyjaciół.
- Ale… - wszedł w słówko mamie - skoro dorośli mogą robić wszystko, to chyba też niegrzeczne rzeczy? Ty robisz tylko grzeczne rzeczy? A jak kiedyś tatuś powiedział: Jessico Wrens, ale jesteś niegrzeczna, to co? Co wtedy robiłaś? Dłubałaś w nosie? - zapytał bardzo zainteresowany tą kwestią, dlatego ani na chwilę nie spuścił kobiety z oka.
Nie za bardzo uśmiechało mu się mycie rączek, ale widząc, że mama też zmierza do łazienki, poczłapał za nią bardziej przez wzgląd na to by być blisko niej, a nie z chęci dbania o higienę.
- Lubię to mydełko. Ono tak ładnie pachnie - powiedział, mydląc rączki. Chciał je podać mamie, ale wtedy wyślizgnęło się z jego mokrych łapek i uciekło gdzieś pod łazienkową szafkę. - Ojej… Zniknęło! - zauważył z przejęciem i od razu, nawet nie płucząc z piany rączek, położył się na brzuchu na podłodze, próbując wypatrzeć zgubę. - Wracaj, mydełko - poprosił, licząc, że tak szybko jak zwiało pod szafkę, uda mu się spod niej wydostać. Sekundy mijały, a nic się nie działo, więc JJ znów wywinął usteczka w podkówkę.
Wiedząc jednak, że kiedy on jest smutny, to Jess też, starał się być dzielny i szybko pozbierać się po tej małej tragedii.
- Raz jego tata przyszedł z nim pod szkołę. Mało widziałem, bo wszyscy polecieli go pogłaskać. To larnba… ranbla… blablador - trochę się namęczył z wypowiedzeniem rasy psa, którą zresztą Timmy również błędnie wymówił. - Biszkoptowy. To znaczy, że go upiekli? - zapytał, bo od dłuższego czasu ta kwestia go męczyła.
Będąc już w salonie, podbiegł po jedno ze swoich ulubionych autek, którym od razu zaczął się bawić, wytyczając nowe ścieżki, łącznie z trasą po ramieniu albo boku mamy. Chichotał przy tym, kontrolując też czy i Jessie się śmieje.
Pytanie, które mu zadała było tak trudne, że mały Wrens na chwilę zastygł w bezruchu.
- Chcę z tobą robić wszystko i nie wiem od czego zacząć. Może… może… - zaczął się rozglądać, zahaczając wzrokiem zarówno o kuchnię, jak i zabawki w pokoju. - Uch… zagramy w grę o grzybkach. Albo nie! Porysujemy! Albo… trochę chce mi się pić… - ostatnie zdanie wypowiedział znacznie ciszej, bo to wydawało się najnudniejsze, co mógłby robić z Jess.

@Jessica Wrens
Mów mi Okamgnienie. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Okamgnienie#0081. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, dzięki.
Szukam koleżanek, kolegów, cioć i wujków - czyli źródła słodyczy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: bolesną bezpośredniość i dziecięce mądrości.

Podstawowe

Eventy

Odznaki od publiczności

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
Pytanie, które padło, w pierwszej kolejności sprawiło, że dosłownie opadła jej szczęka. Spojrzała na synka zdumiona, nawet nie wiedząc, co mu na to odpowiedzieć.... Nie minęła chwila jak się zaczerwieniła (prawie tak samo jak wtedy, gdy padły przywołane przez JJ'a słowa), jak zawsze kiepsko radząc sobie ze wstydem. Tym razem tym większym, że JJ nie powinien był nigdy być świadkiem takich słów i sytuacji. Nie miała pojęcia, kiedy to usłyszał - czy był to jeden z tych razów, kiedy Jonah był w domu i stęsknieni poddali się miłosnym igraszkom, trwając w przekonaniu, że ich aniołek słodko śpi, czy może jeden z tych, gdy za zamkniętymi drzwiami pokoju rozmawiała z mężem przez kamerkę. Jakby nie było, zaliczyła wtopę. Ratowało ją tylko to, że JJ był za mały, żeby zrozumieć, czym byli zajęci jego rodzice gdy byli ze sobą sam na sam. Chyba...
- Yy, no nie, to nie było dłubanie w nosie - odpowiedziała, wciąż wyraźnie zmieszana. - Zjadłam sama całe chipsy i się nie podzieliłam z tatą, a to jego ulubione - skłamała naprędce, nie wiedząc jednak, czy zabrzmiało to wystarczająco wiarygodnie.
- Oj, leci! - Zawołała, także odruchowo próbując złapać mydełko, ale bez skutku. - No trudno, jakoś wyciągnę je przy sprzątaniu - rzuciła wesoło, nie zamierzając się teraz czołgać po ziemi ani tym bardziej zamartwiać z tak błahego powodu.
- Labrador? - Zasugerowała, po czym po raz kolejny uległa rozbawieniu, gdy chłopiec zapytał o kolor pieska. - Nie, to dla tego, że ma taki kolor. Jak słodki, miękki biszkopcik. Są też labradory brązowe jak czekolada, wiesz? - Odpowiedziała, nie mając nic przeciw temu, by odpowiadać mu na wszystkie, nawet najgłupsze pytania.
- Hej, mamy dla siebie całe popołudnie. Całe! Zdążymy zrobić kilka rzeczy - przypomniała mu z uśmiechem, nie chcąc, żeby się denerwował uciekającym czasem. - To ja Ci przyniosę sok, a Ty w tym czasie wybierzesz jakąś zabawę, co? - Zaproponowała, w zanadrzu mając też parę kreatywnych pomysłów na wspólne spędzenie czasu.
Po chwili wróciła do JJ'a ze szklanką owocowego soku i podała ją chłopcu. - To co? Gramy, rysujemy... A może chcesz zbudować fort?

@Jeremy Jonathan Wrens
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Jeremy Jonathan Wrens
Awatar użytkownika
5
lat
120
cm
dumny uczeń podstawówki
Uznana Klasa Średnia
JJ, z racji tego, że uważnie przyglądał się Jess, od razu dostrzegł jak na jej policzki wstępuje rumieniec.
- Gorąco ci, mamusiu? - zapytał szczerze zatroskany, bo kojarzył, że on również ma takie purpurowe policzki, na przykład po bieganiu albo innych męczących aktywnościach. Nie łączył zarumienienia ze wstydem, bo chyba dopiero uczył się co jest wstydliwe, a co nie.
- No mamooo, jak mogłaś! - skarcił Jessicę, bo przecież to było niewybaczalne. - I tatuś ci wybaczył? Jak przyjedzie, to pokażę mu skrytkę, gdzie będzie mógł przed tobą schować chipsy - stwierdził Jeremy. W duchu obiecał sobie o tym nie zapomnieć i w ogóle poruszyć ten temat z ojcem, jak tylko się z nimi skontaktuje albo tuż po jego powrocie do Eastbourne.
- Nieładnie pachniało i miało bąbelki, to… chyba piwo? Jak smakuje piwo? Lubisz piwo? Jak będziesz kiedyś piła, to dasz mi łyczka? - zapytał chłopiec (nawiązując do wujka ze stajni), robiąc słodkie oczka do mamy. Kiedyś próbował dobrać się do kieliszka z niedopitym trunkiem, ale za szybko pojawił się dorosły, pod którego opieką się wtedy znajdował, i pozbawił JJ’a szansy przekonania się, że to alkohol wcale nie jest tak smaczny, jak mogłoby się wydawać patrząc na topiących w nim smutki ludzi.
Mama, w takich chwilach jak ta z mydełkiem, czy podczas tej akcji w szkole, jawiła się małemu Wrensowi jako prawdziwa bohaterka. Patrzył na nią z miłością, zachwytem i taką dumą, że ciężko opisać to słowami.
- Dziękuję - pisnął radośnie, podskakując dwa razy, bo cieszyło się całe jego ciałko.
Potwierdził skinieniem głowy, nie podejmując jednak próby wymówienia rasy psiaka.
- Oooooooo - dał wyraz zdziwieniu, bo właśnie dowiedział się nowej rzeczy. - Muszę to powiedzieć Timmy’emu, zanim zacznie gryźć go w uszko, myśląc, że jest ciasteczkowe - skwitował Jeremy, dźwięcznie się przy tym śmiejąc. Po chwili jednak zamilkł, bo pojawiła się kolejna zagwozdka, oczywiście zasłyszana gdzieś w drodze do szkoły albo w kolejce w sklepie.
- A wiesz, że taka jedna pani kłamała? Bo mówiła, że była u fryzjera. I fryzjer pomalował jej włosy na truskawkowy blond, a wcale nie miała czerwonych włosów - poinformował JJ, marszcząc przy tym brwi w skupieniu, bo znów próbował zrozumieć ten pokręcony świat dorosłych.
Podobał mu się ten plan, więc czekając na powrót mamy, zdążył wyciągnąć zarówno kilka planszówek, jak i cały piórnik kredek. Gdy jednak Jess podała kolejną propozycję, tamte zdecydowanie mogły poczekać!
- Fort! Fort! Taaaak! Zbudujmy foooort! - wykrzykiwał blondynek, próbując też gdzieś w międzyczasie uzupełnić płyny. Prawie się zakrztusił, chcąc robić wszystko naraz… ale to i tak nie ostudziło jego entuzjazmu. - W forcie możemy porysować! Albo… albo… poczytasz mi bajkę? - zaproponował, biegnąc po poduszki, bo przecież muszą umocnić ściany i być wyściółką, więc im ich więcej, tym lepiej.

@Jessica Wrens
Mów mi Okamgnienie. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Okamgnienie#0081. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, dzięki.
Szukam koleżanek, kolegów, cioć i wujków - czyli źródła słodyczy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: bolesną bezpośredniość i dziecięce mądrości.

Podstawowe

Eventy

Odznaki od publiczności

Jessica Wrens
Awatar użytkownika
30
lat
168
cm
zawodniczka ujeżdżenia
Uznana Klasa Średnia
- Może troszkę... - Przyznała mu rację, znowu wykorzystując fakt, że podsunął jej gotową wymówkę. Zdecydowanie za często łapała się na tych małych oszustwach, ale drobne kłamstwo w tak błahych sprawach powinno jej ujść na sucho.
Zaraz jednak zmarszczyła lekko brwi i posłała JJ'owi uważne spojrzenie. - Masz tajemną skrytkę na chipsy i słodycze? - Zapytała podejrzliwie, bardzo ciekawa, co jeszcze ją ominęło. Co prawda wszystkie słodycze, jakie dostawał, prawdopodobnie były znanego jej pochodzenia, ale fakt ukrywania ich w tylko sobie znanym miejscu był co najmniej... ciekawy. Głównie dlatego, że również miała takie miejsce, bo przy dzieciach nic nie dało się ukryć, a czasem też lubiła zjeść słodkiego i... niewykluczone, że działało to w obie strony i to czasem ona podbierała JJ'owi jego słodycze, gdy jej własne się skończyły.
- Tak, to mogło być piwo. Jak smakuje? Raczej by Ci się nie spodobało, jest gorzkie, a poza tym bardzo chce się po nim sikać. Ja mam też od razu czkawkę... - Odpowiedziała, tym razem nie musząc wymyślać, żeby zniechęcić chłopca do takich eksperymentów, bo takie właśnie miała doświadczenie z piwem. Mówiło to samo za siebie: ani trochę go nie lubiła. - Ale możesz się kiedyś przekonać sam, na przykład jak przyjedzie tata - zaproponowała, nie widząc problemu, żeby miał spróbować małego łyczka, który w żaden sposób nie mógł mu zaszkodzić, za to mógł zaspokoić ciekawość. Już teraz wolała go nauczyć, że może zaufać rodzicom i to pod ich okiem próbować nowych rzeczy, a nie po kryjomu samemu lub nie wiadomo z kim i gdzie.
- Możemy w nim spędzić cały wieczór - uśmiechnęła się, czując jak robi się jej ciepło na serduszku na widok ucieszonego chłopca. Takie zabawy sprawiały jej zresztą dużo prawdziwej radości, więc JJ nie musiał długo czekać, aż zaangażowała się w budowanie fortu na całego. - Ty weź poduszki i koc, a ja poustawiam krzesła - powiedziała, roześmianym spojrzeniem odprowadzając synka, który pognał po poduszki. Ona w tym czasie przyniosła po kolei cztery krzesła, które ustawiła na środku salonu tak, by po nakryciu ich największym kocem, jaki mieli w domu, tworzyły stelaż dla całej bazy. Teraz trzeba było jeszcze tylko czymś dociążyć krawędzie koca i oczywiście wyłożyć środek i boki poduszkami, żeby było miękko i przytulnie.
- Ale będę miała mięśnie od tego dźwigania! - Zażartowała, udając, że przeniesienie krzeseł było wyzwaniem. Do czasu ustawienia ich JJ powinien już wrócić z kocem, ale zanim z jego pomocą zarzuciła go na krzesła, chciała jeszcze obudować je poduszkami. - Rozbrajamy kanapę? - Zaproponowała, mając na myśli wyjęcie największych poduch z siedziska. Jak szaleć, to szaleć. W końcu byli w domu sami i równie dobrze mogli mieć taką bazę na środku pokoju przez cały czas.

@Jeremy Jonathan Wrens
Mów mi Zuza. Możesz się ze mną skontaktować przez GG 312087 lub Discorda Joy#9747. Piszę w w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię hell yeah ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Szukam sześcioletniego synka.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: głupotę xD.

Podstawowe

Osobowość

Likes & dislikes

Za fabuły

Eventy

Jeremy Jonathan Wrens
Awatar użytkownika
5
lat
120
cm
dumny uczeń podstawówki
Uznana Klasa Średnia
- Mam! Chowam je… - W porę ugryzł się w język, nim wyjawił, że ma schowane kilka cukierków w pudełku ze starymi sztybletami (nawet dokładnie nie wiedział, czyje one były - liczył się fakt, że nikt do nich nie zaglądał, prócz niego). Nieistotne, że buty nie do końca były czyste, ba! to tylko dodatkowo zachęcało, by napakować do nich skarby, bo skutecznie swoim wyglądem i zapachem odstraszały potencjalnych łasuchów, a małemu Wrensowi zupełnie to nie przeszkadzało. Nie pierwszy raz jadł jakiegoś żelka z podłogi, czy innego końskiego boksu. - Nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy już nie byłaby tajną skrytką - zauważył, sznurując przy tym usta, by przypadkiem nic mu się nie wymsknęło.
Kwestia piwa bardzo zaintrygowała JJ’a, a dodatkowo pojawiające się w jej wypowiedzi hasło: tato, wykrzesało iskierki w jego bystrych, ciemnych oczkach.
- To ja chcę, żeby już przyjechał! Juuuż! Zadzwonimy do niego i zapytamy, kiedy wróci? Proszę, proszę, proooszę! - zapytał błagalnie, przy okazji uwieszając się na rękawie Jess, za który zaczął lekko pociągać. Jeżeli piwo miałoby przyspieszyć jego przyjazd, to Jeremy był gotów wypić całą beczkę - a przynajmniej tak mu się wydawało…
Chłopiec przytargał nie tylko poduszki, ale też większe misie, którymi chciał dodatkowo wypchać ścianki, gdyby okazało się, że pomiędzy poduszkami powstały jakieś prześwity. Był tak ucieszony, że raz po raz wyrywał mu się pisk zachwytu, zwłaszcza widząc, jak dzięki mamie konstrukcja nabiera kształtów.
Do rozbiórki kanapy nie trzeba było go dwa razy namawiać, bo nim odpowiedział, już miękkie i dające się usunąć części leżały na podłodze, skąd łatwiej było je przyciągnąć do bazy. Rozścielenie wszystkiego, a później wgramolenie się pod kocykowy daszek okazało się na tyle wyczerpujące, że gdy tylko blondynek ułożył się koło Jess, poczuł jak dopada go senność. Jedno ziewnięcie i drugie, które pojawiło się w zbyt krótkim odstępie czasu, świadczyły o tym, że maluchowe baterie są na wyczerpaniu.
- Jesteś… *ziew*... najlepsiejszą mamą… *ziew*... na… *ziew*... świecie - wymruczał, mocno wtulając się w maminy bok, nim całkiem zmorzył go sen.
A tyle miał planów na zabawę!

// zt

@Jessica Wrens
Mów mi Okamgnienie. Możesz się ze mną skontaktować przez Discorda Okamgnienie#0081. Piszę w trzeciej osobie czasu przeszłego. Wątkom +18 mówię nie, dzięki.
Szukam koleżanek, kolegów, cioć i wujków - czyli źródła słodyczy.
Uwaga, moje posty mogą zawierać: bolesną bezpośredniość i dziecięce mądrości.

Podstawowe

Eventy

Odznaki od publiczności

Odpowiedz