JJ, z racji tego, że uważnie przyglądał się Jess, od razu dostrzegł jak na jej policzki wstępuje rumieniec.
-
Gorąco ci, mamusiu? - zapytał szczerze zatroskany, bo kojarzył, że on również ma takie purpurowe policzki, na przykład po bieganiu albo innych męczących aktywnościach. Nie łączył zarumienienia ze wstydem, bo chyba dopiero uczył się co jest wstydliwe, a co nie.
-
No mamooo, jak mogłaś! - skarcił Jessicę, bo przecież to było niewybaczalne. -
I tatuś ci wybaczył? Jak przyjedzie, to pokażę mu skrytkę, gdzie będzie mógł przed tobą schować chipsy - stwierdził Jeremy. W duchu obiecał sobie o tym nie zapomnieć i w ogóle poruszyć ten temat z ojcem, jak tylko się z nimi skontaktuje albo tuż po jego powrocie do Eastbourne.
-
Nieładnie pachniało i miało bąbelki, to… chyba piwo? Jak smakuje piwo? Lubisz piwo? Jak będziesz kiedyś piła, to dasz mi łyczka? - zapytał chłopiec (nawiązując do wujka ze stajni), robiąc słodkie oczka do mamy. Kiedyś próbował dobrać się do kieliszka z niedopitym trunkiem, ale za szybko pojawił się dorosły, pod którego opieką się wtedy znajdował, i pozbawił JJ’a szansy przekonania się, że to alkohol wcale nie jest tak smaczny, jak mogłoby się wydawać patrząc na topiących w nim smutki ludzi.
Mama, w takich chwilach jak ta z mydełkiem, czy podczas tej akcji w szkole, jawiła się małemu Wrensowi jako prawdziwa bohaterka. Patrzył na nią z miłością, zachwytem i taką dumą, że ciężko opisać to słowami.
-
Dziękuję - pisnął radośnie, podskakując dwa razy, bo cieszyło się całe jego ciałko.
Potwierdził skinieniem głowy, nie podejmując jednak próby wymówienia rasy psiaka.
-
Oooooooo - dał wyraz zdziwieniu, bo właśnie dowiedział się nowej rzeczy. -
Muszę to powiedzieć Timmy’emu, zanim zacznie gryźć go w uszko, myśląc, że jest ciasteczkowe - skwitował Jeremy, dźwięcznie się przy tym śmiejąc. Po chwili jednak zamilkł, bo pojawiła się kolejna zagwozdka, oczywiście zasłyszana gdzieś w drodze do szkoły albo w kolejce w sklepie.
-
A wiesz, że taka jedna pani kłamała? Bo mówiła, że była u fryzjera. I fryzjer pomalował jej włosy na truskawkowy blond, a wcale nie miała czerwonych włosów - poinformował JJ, marszcząc przy tym brwi w skupieniu, bo znów próbował zrozumieć ten pokręcony świat dorosłych.
Podobał mu się ten plan, więc czekając na powrót mamy, zdążył wyciągnąć zarówno kilka planszówek, jak i cały piórnik kredek. Gdy jednak Jess podała kolejną propozycję, tamte zdecydowanie mogły poczekać!
-
Fort! Fort! Taaaak! Zbudujmy foooort! - wykrzykiwał blondynek, próbując też gdzieś w międzyczasie uzupełnić płyny. Prawie się zakrztusił, chcąc robić wszystko naraz… ale to i tak nie ostudziło jego entuzjazmu. -
W forcie możemy porysować! Albo… albo… poczytasz mi bajkę? - zaproponował, biegnąc po poduszki, bo przecież muszą umocnić ściany i być wyściółką, więc im ich więcej, tym lepiej.
@Jessica Wrens