-
Cieszę się. Z tego i tego, że w ogóle Ciebie mam - powiedziała i podciągnęła kąciki ust w zdecydowanie śmielszym uśmiechu. Nie brała pod uwagę tego, że kiedyś jej słowa mogą się obrócić przeciwko jej. Nie brała takiej opcji nawet pod uwagę, by go kiedyś zostawić. Z każdym kolejnym dniem tylko utwierdzała się w przekonaniu, że to z nim chciała spędzić resztę swojego życia, jakkolwiek długie by nie było.
Mówiąc to wszystko, miała problem z utrzymaniem z nim kontaktu wzrokowego, ciężko uciekając spojrzeniem czy to na jego usta, włosy, cokolwiek, by rozładować napięcie. Z boku mogło to wyglądać, jakby próbowała go okłamać, ale Tony raczej znał ją na tyle dobrze, by zdawać sobie sprawę, że stały za tym zupełnie inne mechanizmy. Jeszcze nigdy nie otworzyła się przed nim tak jak dzisiaj, co jak na nią było olbrzymim postępem; w dalszym ciągu jednak walczyła ze sobą, bo jakiś cichy głosik w głowie powtarzał jej, że to głupie i nie powinna tego robić. Jednak gdy tylko zdecydował się na długi pocałunek, cała się rozpromieniła, zakładając ręce na jego karku i z przyjemnością go do siebie przyciągając, a następnie przytuliła. Nie powstrzymała się przed tym, by odchylić się do tyłu wraz z nim i położyć się znowu na materacu, z nadzieją, że nie zgniecie jej przy tym pomyśle.
-
Oj już nie przesadzaj - mruknęła w odpowiedzi na jego stwierdzenie, które przywiało na jej twarz jeszcze szerszy uśmiech. Trochę miał w tym racji, ale chyba mogli się zgodzić z tym, że pasowało to obojgu stronom, więc przynajmniej Holly nie widziała w tym żadnego problemu. Co nie przeszkodziło jej w tym, żeby znowu go podenerwować.
-
A kto jest moją kizią mizią? - Zapytała i pogłaskała go po główce jak małego chłopca, którym zresztą był.
@Anthony Wayford